Rozdział 8

25 3 3
                                    

Po kilku minutach Jace podszedł do mnie i Aki. Spuścił wzrok na moje ręce.

— Rozmawiałeś z generałem dlaczego nie mam Znamienia?

— Tak, coś cię blokuje. Te branzoletki, długo nosisz?

Spojrzałam na swój prawy nadgarstek. Były tam dwie branzoletki. Biała z koralikami i czarna skórzana ze znakiem nieskończoności.

— Białą dostałam od mamy rok temu na urodziny a czarną... Nie pamiętam. Chyba od zawsze. A czemu pytasz? Coś z nimi nie tak?

— Generał powiedział, że są czarne skórzane branzoletki, które blokują magię. Taka jak Twoja. Podejrzewam, że to ona cię blokuje. Generał stwierdził, że jeżeli zdejmiesz branzoletkę to Znamię się pojawi, ale nie odrazu. To trochę potrwa.

— Dobra Allen, skończ chrzanić. Gdzie skrytka? Ti potrzebuje broni i treningu.

— Jakbym nie wiedział. Ty chcesz ją szkolić? Nie rozśmieszaj mnie. Sam ją będę trenował. Przy mnie przynajmniej się czegoś nauczy. Dobra, chodźcie do tej skrytki.

Ciekawe czy dotrzyma słowa.

Jace ruszył przed siebie a my z Aki za nim. Po drodze ściągnęłam czarną branzoletkę z ręki i wrzuciłam do plecaka. Po kilkunastu krokach Jace zatrzymał się przed czymś co wyglądało jak piwniczka z dawnych czasach. Wyszeptał coś i drzwi otworzyły się.

— Co on powiedział? — Zapytałam

— Nie wiem. Wcześniej tak nie było. — Odrzekła Akiro jednak po głosie słyszałam że była zła.

— To są nowe zabezpieczenia. Teraz aby wejść do skrytki musisz znać hasło. Każdy wojownik ma swoje. Chodźcie.

Weszliśmy do środka. Było tam przyjemnie chłodno. Sama skrytka była nie duża. Znajdowało się tam nie wiele broni. Dwa miecze, jeden łuk i dwa kołczany pełne strzał. Był tam jeszcze zegarek taki jaki ma Jace oraz taka sama branzoletka jaką on nosi. Były jeszcze cztery sztylety.

— Masz, przyda Ci się. — Podał mi zegarek i branzoletkę.

— Po co mi to?

— Właśnie. Po cholere jej to? Ona potrzebuje broni a nie zegarka i biżuterii. — Odezwała się Akiro

— Zegarek to tarcza. Uaktywnia ją ten przycisk. Ochroni cię zarówno przed magią jak i przed sztyletami, mieczem czy strzałami. — Wskazał na przycisk, który znajdował się pod tarczą. — Natomiast branzoletka to zaczarowany obóz. Naciskasz guzik i rzucasz na ziemię a gdy już jej dotknie, rozbija się namiot. Dość przydatne w podróży.

Założyłam obie rzeczy na lewy nadgarstek. Jace wziął resztę rzeczy i zostawiając pustą skrytkę wyszliśmy z niej.

— Gdzie moje mięso, szefie? — Odezwał się Hektor

— Już Ci Viki da. Zaczekaj chwilę.

Jace ponownie wskoczył na grzbiet lwa i zrzucił z niego torbę termiczną. Tak w ogóle to Jace potrafi wysoko skakać bo Hektor nie leżał gdy jego opiekun wskoczył mu na grzbiet.

— Rzuć mu mięso. — Odrzekł zeskakując z Hektora

— A co ja? Pies jestem żeby mi rzucać jedzenie? — Odrzekł lew

Wyciągnęłam mięso z torby i podeszłam do zwierzaka.

— Nie ugryziesz mnie?

— Nie.

— To otwórz pysk czy jak mam nazywać twój piękny pyszczek.

Hektor otworzył pysk pokazując kły i duży język. Położyłam mu na języku cztery plastry mięsa. Lew zjadł je.

— Widzisz szefie? Tak powinieneś mnie karmić.

— Masz za duże wymagania kolego.

—Czemu Hektor mówi do ciebie szefie? Nie zna twojego imienia?

—Wiem jak ma na imię. Jace Allen. — Odrzekł Hektor. — Masz jeszcze mięso, Jace?

—Nie przesadzaj Hektor. A wracając do twojego pytania, Viki. Nie wiem. Jeszcze za nim mnie wybrał mówił szefie. Zresztą nie ważne. Bierzemy się za trening moja droga. — Zwrócił się do mnie

— Od czego zaczynamy? — Zapytałam podekscytowana

W końcu zacznę trening. Czyli Jace nie kłamał, w przeciwieństwie do  Akiro. Naprawdę będzie mnie trenował. Dotrzymał słowa.

— Sprawdzimy twoją szybkość. Do tamtego zwalonego pnia i spowrotem. Zmierzę Ci czas. Biegnij najszybciej jak zdołasz. — Kliknął coś na zegareku. — Czas start.

Pobiegłam.

— Pięć minut. Nie jest źle ale trzeba nad tym popracować.

— Pokaże Ci jak to się robi. Zmierz mi czas. — Odezwała się Akiro

— Już. — Odrzekł Jace

Moja przyjaciółka pobiegła. Miałam wrażenie, że biegnie wolniej niż ja. Gdy wróciła Jace zaczął się śmiać. Miał piękny śmiech.

— Co jej chcesz pokazać? Masz siedem minut. Victoria bez treningu jest szybsza od ciebie.

— A pokażesz jak powinnam biegać? — Zapytałam

— Pewnie. Tym włączasz i wyłączasz czas. — Odrzekł ściągając zegarek. — Powiedz kiedy.

— Już. — Odrzekłam naciskając wskazane miejsce.

Jace pobiegł i wrócił nie całe dwie minuty później.

— Wow. Szybki jesteś.

— Ty też będziesz. Trzeba tylko wzmocnić mięśnie.

— A teraz co?

— Łucznictwo. — Podał mi łuk wzięty ze skrytki. — Masz, podnieś go czy nie jest za ciężki.

Wzięłam go do ręki. Nie był ani za ciężki ani za lekki. Był w sam raz.

— Załóż sobie kołczan. Ukośnie przez plecy, będzie Ci lepiej sięgnąć po strzały. Jesteś praworęczna, prawda?

— Tak.

— To przewieś tak aby lotki były nad prawym barkiem.

Zrobiłam jak kazał.

— Okey. Będziesz strzelać do tamtego drzewa. — Wskazał mój cel.

— Pokaże ci jak masz strzelać. Jace daj mi swój łuk. — Odezwała się Akiro

— Mówiłaś, że nigdy nie trafiałaś w cel— Przypomniałam jej

— Zamknij się! — Krzyknęła naciągając cięciwę i puszczając ją.

Nie trafiła w drzewo. Strzała przeszła obok.

— Jak chcesz się popisywać to idź do cyrku, chociaż nie wiem czym chcesz się popisać. — Wziął łuk od dziewczyny i stanął przodem do mnie. — Ustaw się lewym bokiem do celu. Wyciągnął strzałę i nałóż ją a potem obróć sam tułów w stronę drzewa. Mają pracować biodra a nogi stać nieruchomo.

Zrobiłam co kazał.

— Unieś łuk trzymając go w wyprostowanej lewej ręce, będzie Ci lepiej strzelać. Naciągnij cięciwę. I poczekaj chwilę zanim ją puścisz. Cięciwa ma być na równi z policzkiem a bark na równi z lewym ramieniem. Palec wskazujący dwa do trzech milimetrów nad strzałą. Inaczej gdy puścisz cięciwę palec trąci strzałę i poleci w bok zamiast prosto. Strzałę opierasz na palcu środkowym, dla lepszej stabilizacji dołóż jeszcze serdeczny. Gdy już wszystko gotowe puść cięciwę rozluźniając palce. Nie prostuj ich.

Zrobiłam wszystko zgodnie z jego słowami ale strzała poszła w dół.

— W momencie gdy puściłaś cięciwę opuściłaś łuk. Dlatego poszła w dół. Nałóż kolejną i zrób to samo ale tym razem nie opuszczaj łuku.

Ponowiłam próbę. Tym razem strzała poszła prosto.

— Widzisz, udało Ci się. Musisz poćwiczyć. Trening czyni mistrza. W pewnym momencie będzie Ci szło lepiej. Będziesz mogła zrobić coś takiego.

Nałożył pięć strzał i obracając się puścił cięciwę. Wszystkie strzały w pięć drzew w równiej lini.

Wojowniczka Where stories live. Discover now