2.49

10 2 2
                                    

W ostatnim czasie nie działo się nic ciekawego, dokładniej w ciągu tygodnia. Schemat był ten sam: szkoła, dom, trening i tak w kółko. Codziennie to samo. Może z wyjątkiem tego, że coś wykrakałam jak to ujął Jace. Dwa dni temu Allen powiedział, że wykrakałam ciąże jego mamy. Pani Emilly jest w drugim tygodniu. Teraz na obozie będzie pięciu Allenów.

Przy okazji Jace faktycznie zastanawia się czy nie kupić sobie domu i nie zamieszkać na swoim. Wiem też, że miał rozmawiać z Generałem o kupnie budynku. Ale nie wiem co z tego wyszło.

Ja natomiast mam już dość czekania aż Jace sobie o mnie przypomni i zastanawiania się czy teraz nie jest z inną albo czy woli mnie czy Lisę. Mam zamiar z nim szczerze porozmawiać i postawić wszystko na jedną kartę. Chcę postawić go przed wyborem. Niech wybierze, którą chce u swojego boku, mnie czy Cooper. Niech przestanie mnie zwodzić. Albo nawet i nas obydwie.

Tylko, że jak na złość nie mogę go znaleźć. Teraz przypominają mi się słowa Akiro, która mówiła że Jace nie można znaleźć jeżeli on tego nie chce, czy jakoś tak. Na smsy mi nie odpisuje, jak dzwonię to nie odbiera. Jego rodzice nie wiedzą gdzie jest, tak samo jak nasi wspólni znajomi. Nikt nie wie gdzie podziewa się Jace Allen. Nawet Hektor nie wie gdzie podziewa się jego opiekun.

Po głowie chodzi mi nawet myśl, że jest z Lisą u niej w domu i dlatego nie odpisuje, nie odbiera a ja nie mogę go znaleźć ale jakąś część mnie nie chce w to uwierzyć. Cały czas mam nadzieję, że to mnie wybierze. Że dalej będzie mój, tak jak wcześniej ale nie dowiem się tego jeżeli go nie znajdę.

Teraz trochę żałuję, że nie zrobiłam treningu na łowcę. Może wtedy bym go znalazła. Właśnie, łowca. To jest myśl. Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Mam przecież łowcę w domu a Jace mówił, że mama była jednym z najlepszych. W sumie Jace też jest jednym z najlepszych i może się okazać, że mama nie da rady go znaleźć. Ale warto spróbować. Może się uda.

Udałam się w stronę domu. A ja na swoje nieszczęście w drodze musiałam natknąć się na Marco. A było tak dobrze gdy go nie widziałam. Mam go już dość.

— Hej Tori. Jak się czujesz? — Zapytał.

Na cholere mu to wiedzieć? Nigdy wcześniej nie pytał o takie rzeczy.

— Nie mam czasu z tobą rozmawiać. Ochoty w sumie też nie mam więc daj mi spokój.

— Szukasz Jace'a, prawda?

— Co cię to obchodzi czy szukam czy nie?

— Bo tak się składa, że wiem gdzie on jest.

Yhym napewno. Już to widzę.

— Tak? Niby skąd?

— Jest u Lisy. Są parą od chyba dwóch tygodni jak się nie mylę. Odkąd byli razem na pizzy.

— Sądzisz, że Ci uwierzę? — Zapytałam.

— Nie mam powodu żeby kłamać.

— Jace'a jakoś okłamałeś, że rzekomo jesteśmy razem. Wtedy miałeś powód aby kłamać?

— Przepraszam, to było głupie. Ale i tak mi nie uwierzył.

— I bardzo dobrze. Jeszcze tego mi brakuje, żebyś i ty próbował nas poróżnić. Wystarczy mi osób w moim otoczeniu, którzy chcą mnie rozdzielić z Jace'em. Najpierw Akiro, potem ty a teraz Lisa.

Szłam dalej w stronę domu zastanawiając się dlaczego dalej rozmawiam z Marco gdy usłyszałam krzyk wołający mój pseudonim.

— Tweety!

Odwróciłam się i zobaczyłam, że w moją stronę biegnie Gabi. Rączką wycierała łzy z oczu. Kucnęłam i obiełam ją w momencie gdy rzuciła mi się na szyję.

— Spływaj mała. Nie widzisz, że my teraz rozmawiamy? Idź do rodziców. — Odezwał się Marco.

— Sam spływaj. — Odrzekłam i wzięłam Gabi na ręce a potem zaniosłam ją do siebie do domu. — Co się stało? — Zapytałam sadzając ją na krześle w kuchni.

— No bo byliśmy z Jace'em obejrzeć dom, który chciał kupić. Spodobał mu się więc podpisał jakieś papiery z panią Beatrix. Potem poszliśmy potrenować. Jace pokazywał mi jak skakać po drzewach. Ja się potknęłam i spadłam. Jace skoczył i objął mnie zasłaniając swoim ciałem a potem uderzył o ziemię.

— Jak znam Jace'a nic mu nie będzie. — Odrzekłam aby trochę ją uspokoić.

— Ale on uderzył głową w ziemię. Boję się, że przeze mnie coś mu się stało.

— Okey. To zaprowadź mnie do niego. Zobaczymy czy nic mu się nie stało.

Z Jace'em na pewno wszystko jest okey ale, żeby Gabi była spokojniejsza to sprawdzę to. W końcu Allen przeżył upadek z większej wysokości za nim uratował go Zayto.

— Dziękuję. — Przetarła oczy.

Cudownie, ja go szukam po całym obozie, u niego w domu, na arenie, u znajomych a on sobie skacze po drzewach. Ciekawe po których sobie skakał i czy mnie widział jak szukałam go.

Wzięłam Gabi za rękę i wyszłyśmy z domu. Marco czekał na mnie na dworze.

— Tori, przepraszam. To było nie miłe. — Odezwał się. — Co się stało?

— Nie twój interes.

Gabi zaprowadziła mnie do lasu na górze gdzie Jace uczył mnie biegać ponad rok temu. I nic dziwnego, że nie mogłam go znaleźć. Tam akurat go nie szukałam. I z nie zrozumiałych dla mnie powodów Marco też szedł z nami.

Gdy zbliżyliśmy się do miejsca gdzie Jace spadł zobaczyłam go. Siedział opaty o drzewo. Koło niego była Lisa. Myślałam, że coś mnie trafi.

— Teraz mi wierzysz? Mówiłem Ci, że jest z Lisą. — Odezwał się Marco.

Gabi puściła moją rękę i puściła się biegiem w stronę Jace'a a ja stanęłam jak wryta.

— Zostaw mojego brata w spokoju! — Krzyknęła Gabi gdy Lisa nachyliła się nad Jace'em i złączyła swoje usta z jego.

Odwróciłam się i odeszłam starając powstrzymać łzy. Nie chcę płakać czy Marco.

Już wiem kogo wybrał. Wszyscy mówili, że on mnie dalej kocha. Że jego głowa zapomniała ale nie serce. A tu się okazuje, że serce zapomniało tak samo jak jego mózg. Jace wybrał Lisę zamiast mnie. Przespał się ze mną dla zabawy? Zwodził mnie dla zabawy? Mówił teksty, z których wynikało, że jesteśmy razem dla zabawy? Podrywał i całował dla zabawy? Wszystko to było bo mu się nudziło? Naprawdę o mnie zapomniał. Tylko po co się mną bawił? Po co te podrywy, wspólne noce i pocałunki?

A może to wszystko pomysł Lisy? Może on tego nie chciał a ona wykorzystała jego otępienie czy coś. Jace nie powiedział że kogoś ma i będę o niego walczyć dopóki dam radę.

Tylko najpierw się wypłacze w poduszkę przez to co widziałam.

— Tori, zaczekaj! — Zawołał Marco.

— Daj mi spokój.

— Tori. — Zaczął ponownie.

— Odwal się. — Odrzekłam i przyspieszyłam kroku aby oddalić się od tego miejsca.

Wojowniczka Where stories live. Discover now