Na horyzoncie zamajaczyła wieża od biblioteki Silver Darken. Fenix zatrzymał się w samej wieży bo z racji tego iż dalej nie był dorosłym smokiem mieścił się jeszcze wewnątrz.
Zeskoczyłam z jego grzbietu przy okazji biorąc torbę z jedzeniem dla mojego zwierzaka. Wyciągnęłam z niej jedzenie dla smoka i dałam mu je.
— Przypilnujesz tamtej zgrai zwierzaków? — Zapytał Jace ladując na lekko ugiętych kolanach koło mnie.
— Oczywiście. Przypilnuje ich. — Odrzekł Fenix.
Smok wbił się w powietrze i zniknął z zasięgu mojego wzroku.
— Chłopaki, my z Tori bierzemy środkowy dział a wy się podzielcie. — Odrzekł Jace i biorąc mnie za rękę ruszył przed siebie a potem ruszył w stronę sektorów.
Weszliśmy między środkowy sektor... I natknęliśmy się na zakon, który przeglądał książki. Wyciągnęłam miecz, Jace w sumie również ale nie zrobił nawet kroku.
— Co wy tu robicie? — Zapytał jeden z zakoników patrząc na nas.
— Nie wasz interes. A wy? — Odrzekłam
— Szukamy czegoś? — Zapytał niepewnie jeden z nich patrząc na naszą broń.
To ma być zakonnik? Jakim cudem skoro boi się widoku broni.
— Czego? — Odrzekł Jace.
— Co was to? — Odezwał się inny znacznie pewniej.
— Lepiej powiedzcie bo inaczej nie wyjdziecie stąd żywi. — Odrzekł Jace
Co on knuje? Tak poprostu ich puści? Przecież sam mówił, że ich zabije zakonników gdy ich zobaczy.
— Co? — Zapytał zdziwiony zakonnik.
— To co mówię. — Schował broń do pochwy i spojrzał na mnie. — Tori schowaj miecz. Mówię serio. — Po czym ponownie spojrzał na członków zakonu Nemezis. — Jak chcecie żyć to powiedzcie czego szukacie.
Zrobiłam co kazał ale byłam mocno zdziwiona. To do niego nie podobne.
— Łuku ale nic tu nie znajdziecie bo nic nie ma. — Odwrócili się i zaczęli iść w naszą stronę.
Nie wierzę, że Jace ich puszcza. Naprawdę nie mogłam uwierzyć w to co zrobił brunet. On na serio chce puścić ich wolno? Odwróciłam głowę w jego stronę a gdy się uśmiechnął wiedziałam już, że kłamał. Nie zdążyłam nawet się poruszyć gdy Jace pokonał dwóch z trzech zakoników.
— Ej. Obiecałeś coś. — Odrzekł ostatni zakonik.
— Kłamałem. Nie kazaliście złożyć przysięgi więc nic mnie nie wiąże. — Odrzekł i pokonał ostatniego.
— Nie mogłeś mi zostawić chociaż jednego? — Zapytałam udając obrażona.
— Zostawię ci następnym razem.
— Yhym. Napewno. — Odrzekłam obracając się bokiem do niego i splatając ręce na piersi.
— Czy ty właśnie chcesz zrobić mi awanturę bo nie zostawiłem Ci zakonnika? Pytam by się upewnić czy dobrze rozumiem.
— Owszem.
— A wiesz, że cię kocham?
— Wiem.
— Więc nie gniewaj się na mnie.
— Eh. Czemu ja nie umiem się gniewać na ciebie. Serio, dlaczego?
— Bo mnie kochasz.
— Wiesz co mnie zastanawia?
— Co zaprząta śliczną główkę mojej pani?
YOU ARE READING
Wojowniczka
RomanceVictoria w wieku piętnastu lat dowieduje się prawdy o swoim życiu. Gdy zostaje porwana jej mama, Victoria wraz z przyjaciółką wyruszają na poszukiwania Miecza Żywiołów aby móc odzyskać mamę.