2.36

7 1 0
                                    

Podpłynęliśmy do brzegu basenu. No dobra, w zasadzie to ja podpłynełam bo Jace już tam był.

— Gotowa na porażkę? — Zapytał uśmiechając się.

— A ty? — Odparłam pytaniem na pytanie.

— Owszem ślicznotko.

— No to zaczynamy.

Odbiłam się od ściany basenu. Cały czas zastanawiałam się nad tym gdzie zawiezie mnie w pierwszej kolejności gdy już zostanie moim szoferem. Galeria, szkoła? Co by tu wybrać.

Jednak przestałam o tym myśleć w momencie gdy robiłam czwarte okrążenie, Jace przepłynął obok wyprzedzając mnie.

— Przegrałaś ślicznotko. — Odrzekł Jace gdy dopłynęłam do krawędzi.

— Jak do tego doszło? — Mruknęłam.

— No cóż.

— Odegram się, zobaczysz. Zemszcze się. — Zaśmiałam się.

— Czekam. — Również się zaśmiał. — A teraz czekam aż mi opowiesz.

— O proszę, proszę. Kto raczył wrócić na obóz. — Usłyszałam męski głos.

Podniosłam głowę i natrafiłam na niebieskie tęczówki Marco Graya. Po co on tu przyszedł?

— O proszę, proszę. Jakim cudem debil nauczył się mówić? — Zapytał Jace nawet na niego nie patrząc. Wpatrywał się we mnie.

— A na przykład nauczyłem się aby zaprosić Tori na randkę.

— Byłaś z nim na randce? — Zapytał Jace.

— A była. — Jace na te słowa położył rękę na sercu. — Nawet wziąłem ją do kina i dałem jej kwiaty.

— O Boże. Współczuję ci. — Odrzekł Brunet.

— Dziękuję. — Uśmiechnęłam się do bruneta.

— Przynajmniej byłem bardziej oryginalny niż ty. — Odrzekł Marco. — Przynajmniej nie wziąłem jej do wesołego miasteczka.

— Kino jest oryginalne? Jesteś jeszcze większym frajerem niż myślałem. — Odrzekł Jace po czym się podciągnął i wyszedł z wody.

— Po obozie chodzą plotki, że straciłeś pamięć.

Skąd obóz już wie, że Jace stracił pamięć? Przecież dopiero rano wrócił.

— I kto tu jest frajerem? — Wtrącił Marco.

Również wyskoczyłam z wody i stanęłam przed blondynem.

— Coś Ci powiem bo mam dość ciebie i twojego głupiego ego. Spójrz na Jace'a, później na siebie. Widzisz różnice we wszystkim? Owszem wziąłeś mnie do kina, cały czas mówiąc o Jace'ie. Kupiłeś popcorn i nie dałeś mi ani trochę chociaż mówiłeś, że to dla mnie. Dałeś róże, które wyglądały na zwiędłe. Nic w tej randce nie było miłe. Nawet ubrać się nie potrafiłeś. A ja nie lubię kwiatów i nie cierpie komedii romantycznych. Myślisz, że naprawdę odmawiałam Ci kolejnego wyjścia ze względu na trening? — Zaśmiałam się a Marco wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem w oczach. — To jesteś głupi. Owszem, Jace wziął mnie do wesołego miasteczka i bawiłam się dużo lepiej niż z tobą. Gdybym miała wybrać to wolałabym iść na randkę z Jace'em niż z tobą. — Odrzekłam i udałam się w stronę przebieralni.

Co Marco sobie wyobraża? Bo sama nie wiem.

Gdy wyszłam już ubrana Jace na mnie czekał.

— Byłaś z nim na randce przed czy po tym jak zostaliśmy parą?

— Przed. Potem byłam z tobą. Gdy mnie zaprosiłeś powiedziałeś, że to "przyjacielska randka". — Zrobiłeś cudzysłów w powietrzu.

— Ale byłem idiotą. — Przerwał mi.

— Później powiedziałeś, że mam sama zdecydować czy to prawdziwa randka, całowaliśmy się a potem zostałeś u mnie na noc. Wtedy dotarło do mnie, że cię kocham. Ale nie wiem kiedy się w tobie zakochałam. Nie jestem w stanie podać ci kontretnego momentu. Nie wiem jak do tego doszło. To się samo stało.

— A jak zostaliśmy parą?

— Miałam ci powiedzieć jak doszło do tego, że się w tobie zakochałam a nie jak zostaliśmy parą.

— Ej, no weź ślicznotko. Nie bądź taka. Przecież to się wiąże ze sobą czyż nie?

— No dobra. Po randce, na drugi dzień doszedłeś do wniosku, że jestem twoją dziewczyną.

— Nie zapytałem cię o to?

— Nie.

— Marco chciał się z tobą spotykać ale ty wybrałeś mnie?

— Z tobą mi jakoś lepiej, Jace. W sumie to odkąd się poznaliśmy w lesie ciągnęło mnie do ciebie. Przy tobie zawsze czułam się bezpieczna.

— Miło mi ślicznotko.

— Masz pomysł jak obóz dowiedział się tak szybko o twojej amnezji? Nie będę ukrywać, zrobiło mi się przykro. — Odrzekłam.

— Nie dziwię się. Może mama powiedziała Generał a ona komuś jeszcze i tak się dowiedziała reszta. Albo ktoś podsłuchał ich rozmowę. Tak czy inaczej ja nic nie powiedziałem. Mówię szczerze.

— Wiem. Jeszcze mnie nie okłamałeś.

— Między nami zawsze była taka swobodna relacja jak teraz? W sensie bez kłótni.

— Zawsze Jace.

— Staram się, żeby nie było ciężko. Jakbym cię jakoś zranił czy coś to powiedz.

— Też myślałam, że będzie ciężko. Ale jest tak samo jak było zanim zostaliśmy parą. No z jednym wyjątkiem. I dobrze, jak zranisz to powiem.

— Jakim? — Zapytał.

— Mówiłeś "skarbie" zanim zostaliśmy parą.

— Narazie może lepiej będzie jeżeli nie będę tak mówił. W końcu prosiłaś o to. Powiem coś takiego gdy sobie o tobie przypomnę. Jeżeli dalej będziesz mnie chciała. Mogę sobie ciebie w ogóle nie przypomnieć. Dalej nie do końca naukowcy wiedzą jak działa nasz mózg.

— Mam nadzieję, że jednak sobie przypomnisz o mnie.

— Też chciałbym sobie przypomnieć te półtora roku swojego życia i ciebie.

— Może cię uderzę mocno w głowę. Na przykład patelnią. Co Ty na to? — Zaśmiałam się.

— Spróbuj szczęścia. — Odparł rozbiawiony. — A jak mi się przez to pogorszy to będziesz robić za moją osobistą pielęgniarkę. Kupię ci nawet fartuszek. Taki mega seksowny. Zgadzasz się.

— Dobra, a pożyczysz mi patelnie?

— Nie masz swojej? Mam Ci pożyczyć narzędzie zbrodni? — Ponownie się zaśmiał.

— A dlaczego nie? Obiecuje ci, że wyczyszczę z krwi. Nie będzie nawet po śladu.

— Chociaż tyle. Nie będę musiał się z tym użerać.

— Widzisz jaka jestem pomocna?

— Widzę ślicznotko.

— Dobra, lecę do domu.

— Pozwolisz się odprowadzić?

— A pozwolę. — Uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie.

— W poniedziałek odwożę Gabi do szkoły, przyjdź to ciebie też odwiozę. — Odezwał się Jace gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem.

— A chętnie. Czyli jednak robisz za szofera?

— No widzisz jaki zaszczyt cię spotkał?

— Widzę. Będę w poniedziałek koło ósmej.

— Czekam. Do poniedziałku Tini. — Przytulił mnie i odszedł.

Uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Zwykły przytulas, nic wielkiego ale dla mnie to dużo. Po spotkaniu z Marco, Jace w ten sposób poprawił mi humor.

Zawsze wiedział jak to zrobić.

Wojowniczka Where stories live. Discover now