Rozdział 23

18 2 0
                                    

Po skończonym posiłku razem z Jace'em wyszliśmy z jego domu.

— Podobno nikt nie jest w stanie cię do niczego zmusić. Robisz co chcesz. A tu się okazuje, że Gabi ma nad tobą władzę. — Odezwałam się

— Nie ma. Po prostu czasami pozwalam aby miała nade mną kontrolę. Czy raczej złódne wrażenie, że ją ma. Po za tym nie uważasz, że w oddaniu się jest coś fascynującego?

— Nie. Nie uważam tak. A ile ona w ogóle ma lat?

— Za cztery miesiące skończy sześć.

—Nie wygląda na taką.

— To przez to, że jest drobna.

— W przeciwieństwie do ciebie napewno.

— Wiesz, że ja wyrobiłem sobie takie mięśnie? Prawda?

— Aby uwodzić każdą napotkaną kobietę? Imponować im?

— A jednak ci imponuje i uwodze cię. Myślałem, że cię nie interesuje.

Cholera. Nie pomyślałam jak to zabrzmi.

— Może i muskulature masz niezłą ale nie robi ona na mnie wrażenia. Jesteś przystojny, to trza przyznać ale nie podobasz mi się w ten sposób.

— Nie. Wcale i w ogóle. Tylko czasami tak z nudów wpatrujesz się we mnie z uwielbieniem.

— Chyba w twoim śnie.

— To by był ciekawy sen. Aż nie mogę się doczekać aż mi się przyśni.

— Że co proszę?

— Nic, nie ważne. Chodź, musimy sprawdzić czy pani generał jest w Wielkiej sali czy u siebie w domu. Przy okazji potrenujemy. A dokładniej to ty będziesz trenować. Pamiętasz drogę do domu rady?

— Tak. Czemu pytasz? Jak mam trenować idąc do Wielkiej Sali?

— Nie będziesz szła. Ja będę to robił. Ty będziesz biegnąć. Tam i spowrotem. Możesz przestać dopiero gdy ja dojdę do budynku. Zaczynaj. Już.

— Żartujesz?

— Nie dyskutuj ze mną. Nic ci to nie da. Biegnij.

Ja mu się kiedyś za to odpłacę. Jeszcze nie wiem jak ale zrobię to. Coś wymyślę ale narazie pobiegłam. Minęłam Jace'a dwa razy zanim doszedł do wielkiego placu przed domem rady, nie spieszył się. Weszliśmy do domu a następnie do Wielkiej Sali jednak generał tam nie było.

— I co teraz, łowco? Jak znajdziemy generała?

— Normalnie. Pójdziemy do jej domu. Chodź.

— Jace, a mam pytanko.

— Tak?

— No bo wiesz. Nie wiadomo ile będę musiała tutaj zostać. Nie wiem kiedy wróci mama. Jedyne ubrania jakie mam to tylko te co ty mi przyniosłeś, tak sądzą. I tak sobie pomyślałam, że może poleciłbyś ze mną do mojego domu po więcej ubrań?

— A po jedzenie wzięłaś Hektora i poleciałaś sama. Co cię teraz powstrzymuje?

— Będziesz na mnie zły jeżeli pójdę sama. Wtedy też byłeś.

— Oj Tweety, Tweety. Dobrze, niech Ci będzie. Polecę z tobą.

— Dziękuję. Wiedziałam, że się zgodzisz.

— Tak? A na podstawie czego to wywnioskowałaś?

— Nie przegapisz okazji aby mnie podenerwować.

— Owszem. Nie przegapię.

Wojowniczka Where stories live. Discover now