♠️67 ~ Słucham?!♠️

427 49 17
                                    

Ruda załamała ręce i poszła na drugi koniec dachu, gdzie czekał na nią zatroskany ktoś.
Po chwili zauważyłam, że ten ktoś to Banner.

- I co? - zapytał niepewnie naukowiec.

- Nic. Z dnia na dzień jest z nią coraz gorzej. Boję się, że coś sobie zrobi - szepnęła wiedźma - Powiedziała mi prosto w twarz, że nie chce żyć! Wskrzeszenie Natashy nie wchodzi w grę, przynajmniej teraz.

- Masz rację - złapał się za głowę - Jadła coś?

- Nadal nic. Nie chce nic jeść, a rozmawia tylko ze mną, Kate i Clintem.

- Z Bartonem? A ona nie chciała go zabić?

- Chciała. Ale to właśnie on, najbardziej rozumie jej ból.

- Rozumiem. Chodźmy już, strasznie tu zimno.

- Dobra. Dobrze, że zostawiłam jej ten ocieplany koc, przynajmniej nie zamarznie.

- Fakt. Wiesz, myślę, że będziemy musieli ją jutro siłą stąd wyciągnąć. Będziemy ją odżywiać dożylnie, inaczej nic nie zje - powiedział smutno Bruce.

- Cholera, może to w jakiś sposób jej pomoże.

- W jakiś na pewno. Co ona tam robi, po prostu siedzi?

- W dzień siedzi i płacze, a w nocy wpatruje się w księżyc i płacze jeszcze bardziej - szepnęła Wanda - Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem czy jeszcze można.

- Zawsze jest jakaś możliwość, spokojnie. Zawsze jest jakiś happy end, prawda?

- Nie, Bruce, nie zawsze.

Dwie postacie zniknęły w budynku.

Przeniosłam wzrok z powrotem na Yelenę.

- Kocham cię, tak strasznie cię kocham  - szeptała zielonooka - Chciałabym przestać, ale nie potrafię, przepraszam.

Moje serce pękło.

- Proszę, daj mi jakiś znak, cokolwiek! Jeśli te wszystkie opowieści, które mi opowiadałaś są prawdziwe, to niech cokolwiek się stanie! - krzyknęła z bólem.

- Ja też cię kocham - wyszeptałam, wiedząc, że i tak dziewczyna mnie nie usłyszy - Przepraszam.

Niebo przecięła spadająca gwiazda

Cała się trzęsąc, odwróciłam się powoli do babci.

- Ja już nie chcę, nie dam rady - wyszeptałam.

Starsza kobieta tylko kiwnęła głową i chwyciła mnie za rękę.

Po chwili stałyśmy już przy rodzicach, tam gdzie poprzednio.

Mama od razu do mnie podbiegła, wyciągając z kieszeni materiałową chusteczkę. Dołączył też do niej tata.

Wszystko zaczęło się rozmazywać, ale to tylko za sprawą łez.

- Spokojnie kochanie, oddychaj głęboko - szeptała mama.

Po jakichś pięciu minutach, udało mi się uspokoić. Wtedy odezwał się tata.

- Mamo, to chyba odpowiedni czas na wyjaśnienia, prawda?

Babcia westchnęła głęboko.

- Tak. Y/n, ja- Może powiem to od razu, a potem wyjaśnię, dobrze? D-daj mi się wytłumaczyć - powiedziała cichym głosem.

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳWhere stories live. Discover now