♣️5 ~ Drugie Przesłuchanie♣️

933 44 4
                                    

- I co? - zapytał Bucky

- Powiedziała cokolwiek? - spytał Pietro

- Nic z tych rzeczy - powiedziałam skrzywiona - Użyję na niej metody wyciągania faktów, zadziała na pewno.

- Skoro tak to niech Jarvis przygotuje ci fakty o niej - rzekł Tony

- O tak, to dobry pomysł - ożywiłam się

- Tak jest paniczu Stark - odpowiedziała sztuczna inteligencja.

POV Y/N

Właściwie to nie wiem, ile czasu minęło od pamiętnego pierwszego przesłuchania. Straciłam zupełnie poczucie czasu (mimo, że i tak wcześniej prawie, że go nie miałam). Wielkie więc było moje zdumienie, gdy usłyszałam dziwny dźwięk, jakby jakieś metalowe sprężynki tarły się o siebie. Może i to brzmi dziwnie, ale jestem w stanie rozpoznać bardzo precyzyjnie dany dźwięk, pewnie odgrywa w tym rolę mój słuch muzyczny.

Wracając jednak do tych sprężynek, moim oczom ukazał się drobny robocik, posuwający się w moją stronę. Do głowy miał przyczepione pudełko termiczne, z którego wydobywał się ładny zapach. Robot podjechał tuż do mojego więzienia, odstawił pudełko i zaczął poruszać się w przeciwną stronę.

Zastanawiałam się chwilę nad otworzeniem pudełka, jednak jak zwykle, wygrała u mnie ciekawość i chwyciłam przedmiot.

Gdy otworzyłam pudełko, zobaczyłam prosty posiłek - ryż, kurczak i trochę groszku. Wystarczyło że poczułam i zobaczyłam jedzenie, a byłam pewna, że jestem ogromnie głodna. Już miałam sięgnąć po jedzenie, gdy zauważyłam drobną karteczkę przyczepioną z boku pudełka. Chwyciłam kartkę i przeczytałam drobne gryzmoły

smacznego życzę :)
dzięki mnie masz cokolwiek do jedzenia
podziękujesz później
Belova

Tego to się nie spodziewałam.

Stałam jak głupia, wpatrując się w kartkę z głupim uśmieszkiem.
Jednak ocknęłam się po chwili, zastanawiając się, jakim to cudem drobną karteczka tak przykuła moją uwagę, no i oczywiście dlaczego dostałam obiad, właściwie od ostatniej osoby od której można się było tego spodziewać.

Po chwilowym ogłupieniu, ogarnęłam się i zabrałam się za jedzenie.

Kiedy skończyłam jeść, znowu nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jedynym plusem był brak uczucia głodu, dzięki czemu mogłam zacząć myśleć o czymś innym, niż jedzeniu. Moim głównym tematem rozmyślań był oczywiście mój pobyt u Avengers, oraz (niestety) Yelena.
Nie miałam zielonego pojęcia co ona właściwie robi, próbuje zaskarbić sobie moje zaufanie? Jeśli tak, to chyba myśli że jestem jakimś debilem, no bo co, kto normalny zaufał by osobie, która cię ścigała i wrzuciła do czegoś w rodzaju więzienia?

Rozmyślałabym jeszcze dłużej, ale moją uwagę zajęły charakterystyczne dźwięki.

Kroki.

Ktoś tu szedł.

Albo raczej "ktosie" - pomyślałam widząc dwie znajome postacie.

Do mojej celi zbliżały się Yelena, wraz z Wandą.

Yelena trzymała w rękach jakieś grube teczki, zaś Wanda tylko bawiła się swoją mocą.
Podeszły do mojego aktualnego miejsca zamieszkania, otworzyły wejście do niego, oraz szybko zamknęły je.

- No tak. Myślę że mamy sporo do omówienia - powiedziała Yelena

- Niby co? Powiedziałam już, że nic wam nie powiem - odpowiedziałam wrogo

- Ty nie musisz nam nic mówić. My i tak wszystko wiemy - usłyszałam

- No dobra, ty mnie przesłuchujesz, czy tam nie przesłuchujesz bo oczywiście wszyyyystko wiecie, ale właściwie to po co jest tu Wanda? - zapytałam

- Sprawdzę tylko poprawność twoich zeznań, w końcu umiem czytać w myślach - wzruszyła ramionami ruda

- No dobra, to zaczynajmy czy coś - powiedziałam również wzruszając ramionami, aby nie pokazać swojego zdenerwowania.

- Skoro nalegasz - uśmiechnęła się złowrogo blondynka.

Ścisnęłam palce u rąk ze zdenerwowania, z resztą i tak nie mogłam nic zrobić, ponieważ nadal miałam na sobie te okropne kajdanki.

- Ekhem, więc tak. Jesteś Y/n Paul, ale może powinnam powiedzieć mniej znane nazwisko Y/n Pavlova? Albo jeśli wolisz jeszcze mniej znane Y/n Pawłowska?

Cholera jasna.

Nie spodziewałam się, że już od pierwszych zdań naszej konwersacji zostaną ujawnione moje wszystkie kryptonimy.

- Tak. To ja - powiedziałam cicho, czując na sobie wzrok Maximoff

- Mówi prawdę - usłyszałam

- Cieszę się, że jednak postanowiłaś współpracować - rzekła Yelena - Wychowanka Red Roomu, czyż nie?

Oblał mnie zimny pot.
Wiedzą stanowczo za dużo.

- Zamierzasz coś jeszcze o nim powiedzieć, czy będziemy wyciągać kolejne niezbyt miłe fakty?

- Dobra, dobra - powiedziałam wystraszonym głosem

- Więc słuchamy - powiedziała Rosjanka

- Na imię mi oczywiście Y/n. Jestem pół Polką, a pół Rosjanką i mam 19 lat. Moja mama była Polką, a tata Rosjaninem. Obydwoje nie żyją. To, że byłam w Red Roomie, to prawda. Zostałam umieszczona w placówce położnej tuż przy granicy polsko-rosyjskiej. Po ucieczce z Red Roomu błąkałam się po Europie Wschodniej, później udało mi się zakraść na prom, tak popłynęłam do Stanów Zjednoczonych i żyję sobie w Nowym Jorku. Prawdopodobnie nie mam żadnych żyjących krewnych, więc zmieniłam nazwisko i tutaj jestem znana raczej pod nazwiskiem Paul - powiedziałam zrezygnowana.

- Wow - powiedziała Wanda - O dziwo, to wszystko co powiedziała to prawda

- Здорово [świetnie] - mruknęła Belova - Cieszę się że jednak zaczęłaś z nami uczciwie współpracować

- No dobrze, ale czy to wszystko? Czego właściwie od mnie chcecie?

- Chodzi nam o... - spokojny głos blondynki został przerwany przez gigantyczny huk

Właśnie przez ścianę przebił się jakiś robot, warcząc - głupi Stark, głupi Stark

Po chwili usłyszałyśmy takich więcej.

- Cholera jasna, znowu te roboty - jęknęła Yelena

- Stark nie jest idealny - powiedziała Wanda, widząc moje zmieszanie - Stworzył masę robotów, ale niestety tylko niektóre mu wyszły. Tak więc co jakiś czas jesteśmy atakowani przez masę robotów, czyli nieudanych projektów Starka

- сука - warknęła Belova - Wanda, leć na górę, one zawsze atakują z góry, będzie ich tam najwięcej, potrzeba tam twoich mocy. Ja zajmę się tymi
na dole.

- Dobra - krzyknęła Wanda, ruszając biegiem na górę.

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳWhere stories live. Discover now