♦️12 ~ Witamy W Domu♦️

745 41 22
                                    

- Osoba, która dopiero co chciała mnie zabić, mówi mi o szkodliwości palenia papierosów i pomocy z wyjściu z nałogu. Ja to mam ciekawe życie.

- Poprawka : osoba, która dopiero co chciała mnie zabić, a potem mnie uratowała, mówi mi o szkodliwości palenia papierosów i pomocy z wyjściu z nałogu, będąc jeszcze na dodatek niehumanitarnie oblana zimną wodą o czwartej rano, a i tak mimo tego opatrzyła mi ranę. Sądzę, że twoje życie będzie jeszcze ciekawsze.

- Och, ty oczywiście, musisz tak dramatyzować

- Ja po prostu mówię mniej oficjalną wersję zdarzeń.

- Wolę pozostać przy tej oficjalnej.

Westchnęłam cicho i skupiłam się na obserwowaniu świata za oknem.

***

- Będziemy na miejscu za 100 m - z transu wybudził mnie robotyczny głos Jarvisa

- Cała podskoczyłaś,  przysypiasz czy co? - spytała Yelena

- Może trochę. To dla mnie trochę niecodzienne, wiesz, walczyć półtorej godziny od 3 rano, jednocześnie będąc na nogach od 5 rano dnia poprzedniego.

- Ty śpisz cokolwiek? Jeśli wstajesz o piątej rano, a kładziesz się o trzeciej-

- Trzeciej, albo później - dodałam

- No to tym bardziej, wstajesz o piątej rano - kładziesz się o trzeciej - czyli masz jakieś...2 godziny snu? Jak ty funkcjonujesz?

- Sama nie wiem, jakoś to idzie. Specjalnie nad tym nie myślałam.

- Jesteśmy na miejscu - usłyszałam ponownie głos Jarvisa

Samochód stanął przed wielką siedzibą superbohaterów.

- Pewnie wygląda ci to znajomo - powiedziała z przekąsem Rosjanka

- Twoja krzywa mina też.

- Ciesz się lepiej, że tym razem nie musisz siedzieć w piwnicy.

- Super, mogę wejść drzwiami wejściowymi, co za wyróżnienie.

- Tak właściwie to jest wyróżnienie, zaraz wejdziesz do siedziby osób, które ratują świat.

- A mnie akurat te osoby musiały wsadzić do celi i jeszcze przesłuchiwać. W celu ratowania świata, tak?

- Patrząc na twoją osobowość, to rzeczywiście ratowali świat, trzymając cię w zamknięciu.

- NO CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ.

- Nie sądzę. Wychodź już lepiej, bo już dalej ten samochód nie podjedzie.

- Bla, bla, bla - mruknęłam pod nosem, chwytając za klamkę i wychodząc na zewnątrz. Gdy wyszłam z samochodu, powitał mnie okropny zimny wiatr.

Brrrr, może i jest zimno, ale w Europie i Azji bywało gorzej. Zmierzyłam wzrokiem ogromny budynek, stojący naprzeciwko mnie.

Będzie ciekawie.

Ujrzałam Rosjankę wyłaniającą się z auta i ruszyłyśmy do głównego wejścia w niezręcznym milczeniu.

Gdy tylko zbliżyłyśmy się do drzwi, usłyszałam dźwięk skanera, a później robotyczny głos

- Panna Belova i Panna Paul, witamy w domu.

W domu?

Drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazał się sam Stark.

- Proszę, wchodźcie - rzekł - Idźcie za mną.

Razem z Tonym, doszliśmy do wielkiego jasnego pomieszczenia, które zapewne musiało być kuchnią i jadalnią Avengersów. Muszę przyznać, że poczułam się trochę niepewnie, widząc wszystkich superbohaterów, siedzących lub stojących i wpatrzonych we mnie.

- Łooo młoda - powiedział Sam - Jakim cudem ty jeszcze żyjesz?

- Co? - spytałam zdezorientowana

- Przyjrzyj się w lustrze kochanie - powiedziała z uśmiechem Wanda - Jest tutaj - powiedziała wskazując ręką lustro.

Odwróciłam się i po chwili wahania, spojrzałam w lustro.
Co jest.
Byłam cała porządnie poturbowana, moje włosy wyglądały jak gniazdo orłów, jedno oko miałam podbite, nos przypomniał czerwony kartofelek, a moje usta były całe opuchnięte i w krwi.
Moje ubranie było pocięte i całe w zaschniętej już, bordowej krwi. Jedynym jakimś jasnym punktem był mój medalik, który jakimś cudem się nie rozwalił i zwisał mi niechlujnie z szyi. Wyglądałam po prostu cudownie.

Moim jedynym pocieszeniem było to, że Yelena w świetle wyglądała prawie tak samo jak ja. Karma wraca.

- No dobrze, skoro już dowiedziałaś się jak wyglądasz, to pora na dowiedzenie się po co tu jesteś. - rzekł znowu Stark

- Ja już wiem, wam chodzi o współpracę, tak?

- Dokładnie. Masz bardzo wysokie kwalifikacje po Red Roomie. Teraz mogę nawet powiedzieć, że nawet wzrosły po dzisiejszej nocy, bo nie dałaś się zabić jednemu z lepszych asasynów na świecie.

- Tak właściwie to skończyło się tak, że to ona właściwie uratowała mi życie - powiedziałam wskazując na blondynkę.

- Przyznaję, że jestem zdziwiony, ale może przejdźmy teraz do spraw organizacy-

Mężczyźnie przerwał Thor, który wbiegł do kuchni, głośno dysząc.

- PRZEPRASZAM TONY, CHCIAŁEM TYLKO POLEŻEĆ I TAK SIĘ STAŁO, ŻE ZASNĄŁEM I- przerwał wpatrując się w mnie. - AAAA TO TY JESTEŚ Y/N! TO DZIECKO Z PRZEPOWIEDNI, TAK?

Stark zasłonił sobie oczy ręką, mówiąc - Zwariuję tu kiedyś..

- Thor, jeszcze nie mówiliśmy jej o tym, to sprawa na dłuższy czas, zajmiemy się tym za parę miesięcy, ale teraz proszę, bądź ciszej i załóż coś więcej na siebie , bo nasza nowa  bohaterka, raczej nie jest przyzwyczajona do biegającego i krzyczącego boga piorunów w samych bokserkach - powiedział Steve, ukrywając uśmiech.

- Tony, ja tez ci muszę przerwać - nagle odezwał się Bruce - Myślę, że sprawy organizacyjne mogą poczekać, one są całe w krwi, a ty chcesz rozmawiać o tym, kto gdzie mieszka i kiedy Y/n będzie miała dyżur w zmywaniu naczyń. To trochę nieodpowiednia chwila, nie sądzisz?












a taki rozdzialik dzisiaj hehe.
Niestety muszę dziś powiedzieć niemiłą rzecz, ponieważ przez to, że ferie świąteczne właśnie się skończyły, to rozdziały nie będą już wrzucane tak bardzo regularnie jak w ostatnich dniach :(
. Jednakże, ta regularność wróci na początku lutego, bo właśnie wtedy mam ferie zimowe :)
Nie zawieszam tej książki, ani nic, bo rozdziały nadal będą publikowane, tylko po prostu rzadziej :D

mam nadzieje że się nie pogniewacie, ale w tym roku mam egzaminy i niestety wypadałoby się uczyć 😅

trzymajcie się tam <333

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳWhere stories live. Discover now