♥️22 ~ Kto się czubi, ten się lubi♥️

603 40 86
                                    

Futerał na szklaneczki! Czyż nie jest cudowny? - spytał się z dumą w oczach.

- Masz rację, jest cudowny.

- Wiedziałem! Jest taki fajny, prawda? [skojarzyło mi się z czarną wdową i kamizelką yeleny 😭🖐️]

- Prawda - rzekłam z małym uśmiechem.

- Zapewniam cię, że będzie jeszcze bardziej cudowniejszy, gdy wyjmiemy z niego szklaneczki i wlejemy do nich trochę procentów - wyszczerzył się Klimenko.

- Masz rację.

- No to czas rozpocząć tańce, hulanki, swawole! - odpowiedział chłopak, napełniając szklaneczki.

No cóż. Parę godzin temu, jeszcze nie sądziłam, że będę pić wódkę w parku z jakimś losowym Ukraińcem, który na dodatek deklamuje Mickiewicza, a jego największą dumą jest futerał na szklanki.

***

Jak powszechnie wiadomo - alkohol rozwiązuje język.

Rozwiązał język także mi i Vasylowi.

Zapomniałam o tym, jak przyjemnie jest z kimś długo porozmawiać.

Zwierzyłam się także Ukraińcowi o stracie Yeleny, (oczywiście pomijając fakt,że miało to miejsce podczas misji Avengersów i zmieniając imię Yeleny na Elena).
Mężczyzna, po wysłuchaniu moich wywodów o wydarzeniach bieżącego dnia i mojej relacji z Rosjanką, podniósł się z ławeczki i rzekł -

- Powiem ci zaraz bardzo ważną rzecz, ale to zaraz, bo najpierw musisz coś zobaczyć - powiedział, zdejmując łańcuszek, na którym zawieszony był srebrny medalion z klapką. Podważył lekko paznokciem klapkę, a moim oczom ukazał się mały, poskładany kawałek papieru. Vasyl wyjął karteczkę i ją rozłożył.

To było zdjęcie, zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny, ubranej w błękitną suknię. Miała czarne włosy i oczy, miała przecudną urodę.

- Kto to? - spytałam.

- To Viktoriya, moja narzeczona - odpowiedział z dumą.

- Haha, masz ogromne szczęście, jest bardzo piękna - powiedziałam z małym uśmiechem.

- Oj wiem, wiem - zachichotał - Jednak wbrew pozorom, wcale nie pokazuję ci tego zdjęcia, aby się pochwalić szczęściem w życiu. Chodzi mi o coś innego.

- Hm?

- Bo widzisz, Viktoriya jest teraz na Ukrainie, czeka na mnie, a właściwie ja na nią, bo zbieram pieniądze na jej przylot tutaj. Dzięki temu moglibyśmy razem pracować i razem mieszkać, tutaj, w Nowym Jorku! Cudowne, prawda? Widzisz, jak kocha to poczeka. Ta twoja Elena też poczeka, nawet z umieraniem. W końcu to twoja dziewczyna, nie?

Patrzyłam się na niego wytrzeszczonymi oczami.

- Co?- wydukałam.

- Ajjj, przepraszam, to moja wina, to twoja narzeczona, prawda? Wybacz mi za tę gafę, ale nosisz tyle pierścionków na palcach, że trudno się połapać - odpowiedział, drapiąc się nerwowo za uchem.

- Oj nie, nie, źle mnie zrozumiałeś, Elena to nie moja dziewczyna, czy narzeczona, to raczej taka - przerwałam, intensywnie myśląc - hm, taka znajoma? Ale właściwie chyba to też nie, bo się za bardzo nie lubimy więc może bardziej taka rywalka?

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳWhere stories live. Discover now