♥️10 ~ Cisza nocna♥️

788 44 20
                                    

- Poddaj się, to twoja ostatnia szansa - powiedziała mocnym tonem blondynka

- To nie jest moja ostatnia szansa - wyszeptałam

- Co? - Rosjankę mocno zaskoczył fakt, że się odezwałam

- Powiedziałam - powiedziałam głośniej biegnąc ku krawędzi dachu - Że to nie jest - Stałam już tuż przy krawędzi - MOJA OSTATNIA SZANSA - wykrzyczałam z całej siły i skoczyłam w przepaść ulic. Zauważyłam Belovę stojącą oniemiałą w miejscu, gdzie przed chwilą stałam. Po chwili poczułam, że moją maskę zrywa wiatr i sama postanowiłam się z niej uwolnić.

Gdy tylko Yelena zauważyła moją odsłoniętą twarz, jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie.

Jej źrenice się gwałtownie powiększyły. Yelena chwyciła cienką linę, zakończoną drobnym metalowym hakiem, zaczepiła go o własny zniszczony kostium, a następnie rzuciła hakiem o rury wentylacji i....rzuciła się za mną.

Skoczyła, układając swoje ciało jak nurek skaczący do wody, przez co zaczęła szybciej spadać [fizyka]

- Co ty do cholery robisz?! - wydarłam  w stronę blondynki

- Ratuję ci życie kretynko! - odkrzyczała

Chwyciła mnie na ręce i próbowała mnie uspokoić-

- KURWA MAĆ ZARAZ SIĘ ZABIJEMY I TO NA DODATEK OBIE - wykrzyczałam po polsku, próbując się wyrwać

- NIE MAM POJĘCIA PO JAKIEMU DO MNIE MÓWISZ, ALE RADZĘ BYĆ CISZEJ BO JEST CISZA NOCNA! - wrzasnęła Rosjanka

- ZARAZ SIĘ ROZWALIMY O BETON, A TY MI MÓWISZ O JAKIEJŚ CISZY NOCNEJ!?

- NIE ROZWALIMY SIĘ!

- NO NIE SĄDZĘ!

Ledwie to powiedziałam, a byłyśmy już na wysokości paru metrów nad ziemią. Przerażona zamknęłam oczy w nadziei na szybką (i w miarę możliwości mało bolesną) śmierć.

Nagle szum wiatru ucichł.

Nie spadałyśmy.

Usłyszałam chichot Belovy.

- Otwórz oczy kretynko - usłyszałam

Powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam w dół : byłyśmy jakiś metr nad ziemią.

Spojrzałam w górę : moim oczom ukazała się drobna linka umiejscowiona na dachu.

Dopiero później zdałam sobie sprawę, że Yelena trzyma mnie na rękach, a do jej kostiumu jest właśnie przyczepiona ta linka z góry.

Uratowała mi życie.

- Przepraszam, że przeszkadzam ci w obserwowaniu świata, ale czy mogłabyś zejść z moich ramion? - powiedziała z sarkazmem blondynka.

Zeskoczyłam na chodnik bez słowa.

- Możesz mi wytłumaczyć, co się właśnie stało? - zapytałam

- Spadałaś, no to cię złapałam - wzruszyła ramionami

- Przed chwilą chciałaś mnie zabić!?

- Co ty, ja po prostu nie wiedziałam, że to ty. Mogłaś się odezwać, wtedy nie atakowałabym tak poważnie - powiedziała ściągając linę z dachu budynku.

- Tak poważnie? Czyli tak czy siak byś mnie pobiła?

- Nie wiem, może? Zależałoby to od twojego zachowania - znowu wzruszyła ramionami

𝐉𝐄𝐒𝐓𝐄𝐌 𝐖 𝐍𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 || ʸᵉˡᵉⁿᵃ ᵇᵉˡᵒᵛᵃ ˣ ʳᵉᵃᵈᵉʳWhere stories live. Discover now