Muszę skontaktować się z paroma osobami i dowiedzieć o co chodzi. Odkąd otworzyłam kasyno i po tym jak NADAL widnieje jaki poszukiwana nie mogę się narażać, więc nie pomagam aż tan ojcu. Musiałam załatwić nowy paszport, nowe życie i nie mam już czasu na to, żeby biegać za jakimiś gnojkami albo dragami. Otworzyłam swoje imperium i teraz ja będę górą. Koniec z brudna robota. No może nie zupełnie.

Po jakimś czasie dotarłam do rodzinnego domu, wiosna zbliża się już wielkimi krokami, więc na dworze jest przyjemnie ciepło. Gdy wjechałam na posesje zauważyłam mamę, Taylor i Camerona bawiących się na zewnątrz. Cała trójka kopała piłkę, a mój syn był w siódmym niebie. Lubił tu przyjeżdżać, kocha swoją babcie i uwielbia spędzać czas z Taylor, co mnie nadal dziwi.

- Mama Loren! - Rzucił się pędem w moim kierunku i po 30 sekundach przylgnął do mojego kolana. Kucnęłam przed nim, a ten zarzucił mi swoje małe raczki na szyje i wtulił się we mnie. - Gramy w piłkę. - Powiedział gdy się odsunął chcąc zapewne wciągnąć mnie w zabawę.

- Muszę porozmawiać z dziadkiem, może potem? - Zapytałam patrząc na jego smutek.

- Babcia mówi, że dziadek jest pierdoła. - Uśmiechnął się szeroko.

- Słucham? - Stłumiłam śmiech, a moja mama natychmiast do nas podeszła.

- I palant. - Powiedział pewnie Cameron jakby recytował wierszyk.

- No pięknie mamo, Camila nas zatłucze.

- Chodź i nic już nie mów. - Mama śmiejąc się chwyciła mojego syna za rękę i zniknęli wgłębi domu.

Podeszłam do siostry, która odpaliła papierosa i schowała się w altanie myśląc, że nikt tego nie zauważy.

Zapukałam ostro w drewno na co ta o mało nie dostała zawału.

- Jezus! Lauren! - Chwyciła  się dramatycznie  za serce i schowała papieros za plecami.

- Dymi Ci się za plecami. - Kiwnęłam w tamtym kierunku.

- To..nie..ja..zdenerwowałam sie, dobra? - Wrzuciła papieros do słoika, który był wypełniony do połowy.

- Chyba często się denerwujesz. - Uniosłam brew ku górze i usiadłam z szeroko rozstawionymi nogami na drewnianej ławce.

- Trochę popalam. - Przyznała i usiadła naprzeciwko.

- Masz przestać, bo Ci zdzielę następnym razem. - Powiedziałam całkiem poważnie.

- Ty palisz! - Uniosła się a jej nozdrza sie rozszerzyły.

- Ale ja jestem przed trzydziestką. - Powiedziałam i sięgnęłam do wewnętrznej kieszeni kurtki po paczkę papierosów i zapalniczkę zippo.

- Więcej nie będę. - Wymamrotała.

- Tak myślałam. - Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam sie trującym dymem. - Co z ojcem?

- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami.

- Nie kłam. - Wbiłam w nią spojrzenie.

- On chyba zdradza mamę. - Skrzywiła się.

- Co?

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENWhere stories live. Discover now