- Długo będziecie udawać, że to Kehlani? - Wskazała na mnie palcem.

- Taylor, daj spokój. - Odezwał się Michael.

- Nie! Lauren znowu tutaj nie ma, a jej dziewczyna siedzi z nami przy kolacji jak gdyby nigdy nic kiedy ona robi to wszystko!

- Taylor, ostrzegam Cię. - Michael wstał od stołu. - Wybacz, Camilo. To taki wiek. - Westchnął.

- Ja..ja, już pójdę. - Odłożyłam sztućce na talerzu. - Naprawdę nie chce sprawiać kłopotów, niepotrzebnie przyszłam. - Spojrzałam na młodsza siostrę Lauren.

- Ta, Kehlani tez nie wiedziała w co się pakuje. I jak skończyła?

- Dość tego młoda damo! - Krzyknął Michael, a Clara podskoczyła na krześle.

To kopia  Lauren.

Lauren pov

Pare godzin wcześniej.

Po otrzymaniu wiadomość od Abela pobiegłam na tyły budynku, aby zabrać stamtąd ślusarza z pieniędzmi. Gdy dotarłam na miejsce mężczyzna pakował już pieniądze do sportowej torby.

- Pośpiesz się! Gliny! Chyba usłyszeli strzał. - Upadłam na kolana i pomogłam mu wrzucać pliki gotówki do torby.

- Wybiegnij tyłem, idę po resztę. - Kiwnął głowa i zaczął biec, a ja wróciłam do głównego pomieszczenia.
Słychać było już syreny, a w pomieszczeniu był harmider. Ludzie zaczęli wybiegać, niektórzy krzyczeli inni płakali. Nie mogłam odnaleźć swoich ludzi, wiec skierowałam bron w górę i strzeliłam.

- Cisza, kurwa! Na ziemię - Wszyscy ponownie opadli na ziemie.

- Wychodzimy! - Krzyknęłam do swoich ludzi, ale próg przekroczyło dwóch policjantów, którzy od razu spojrzeli w moim kierunku. Moi ludzie zaczęli rzucać w ich kierunku granatami hukowymi, a ci zaczęli wzywać wsparcie.

- Rzuć broń i ręce za głowę! - Krzyknął starszy policjant.

Usłyszałam strzał. Ktoś upadł, upadł ktoś w kominiarce.

Kurwa!

Dostrzegłam Taylor, wiec pociągnęłam ją za ramię i kazałam wejść pod biurko, sama oddałam strzał do policjanta, który mierzył do mojego człowieka. Upadł na ziemię. W jego szyi wyładowały dwie kule.

Po chwili syren było jeszcze więcej, a policjanci zaczęli wbiegać do pomieszczenia wymieniając się kulami z moimi ludźmi. Nie mamy szans, jest Nas za mało.

Strzelałam na oślep, przez dym nie było widać praktycznie nic.

- Lauren! Krzyknęła Taylor, a ja się odwróciłam. Poczułam ciepło, przeszywający ból i mokra ciecz.

Spojrzałam w dół. Moje spodnie są we krwi, kula utknęła w moim udzie.

Pod wpływem adrenaliny wczołgałam się pod biurko obok Taylor, przeciągnęłam koszulkę przez głowę i rozdarłam ją, a następnie przywiązałam udo tuż nad dziurą z której tryskała krew. - Biegnij do Abela, dalej! - krzyknęłam do brunetki, która przerażona płakała i szlochała.

- Nie zostawię Cię tutaj! - Chwyciła moje ramię i jeszcze bardziej zaczęła płakać.

- Idź do cholery, bo dostaniesz kolejną! - Ostrożnie wstała z podłogi i pobiegła w stronę tylnego wyjścia.

Kurwa Mac!

- Lauren! - Krzyknął chłopak w kominiarce, który przeturlał się w moja stronę niezauważony.

- Weź mnie pod ramię, wychodzimy! - Natychmiast rzucił bron i pozwolił mi wstać na co syknęłam z bólu. Powoli udaliśmy się do wyjścia, na szczęście furgonetka jeszcze tam była.

- Co do kurwy?! - krzyknął Abel zza kierownicy, a mój wybawca szybko otworzył drzwi i pomógł mi wdrapać się Na przednie siedzenie.

Abel odjechał z piskiem opon.

- Co się stało?! Jak dobrego doszło?! - Krzyczał mulat.

- Jedz, kurwa. - Syknęłam mocniej zaciskając materiał koszulki powyżej krwawiącej dziury na moim udzie.

- Jedziemy do siedziby, trzeba usunąć kule.

*

- Lauren, moja Lauren. - Apito klepnął mnie miedzy łopatkami i usiadł na plastikowym siedzeniu obok mnie. - Dobra robota, ale to niepotrzebne. - Wskazał na moje udo.

- No co Ty kurwa nie powiesz! - burknęłam.

- Lekarz zaraz to obejrzy i wyjmie kule. Niestety na już udało załatwić się weterynarza...ale da radę. Robił to już nie raz.

- Zajebiście. - Wspomniany weterynarz zaprosił mnie do prowizorycznego gabinetu, a ja skacząc na jędrnej nodze weszłam do środka.

*

- Jeszcze tylko jedno pociągnięcie. - Zacieśnił szwy na mojej ranie jakimś dziwnym narzędziem, a potem przykleil spory opatrunek. - I już! Gotowe. - Odłożył metalowe przyrządy na blat i zdjął gumowe rękawiczki.

- Dzięki. - Ubrałam z powrotem swoje zakrwawione spodnie przeklinając pod nosem z bólu.

_____________________
Nie wiedziałam czy wstawić, bo trochę krótki, ale za to jutro będą kolejne dwa.🖤
2/2

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENWhere stories live. Discover now