SasuNaru Hiden

By Indra-Verry

673K 44.6K 39.6K

Czwarta Wielka Wojna Shinobi dobiegła końca i wszystko wraca do normy. Bohaterowie są już dorośli, mają po os... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
***
Rozdział 61
Rywale
Rozdział 62
Bawimy się w Susanoo
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Ostatni Uchiha
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
"Publiczny pocałunek"
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
SasuNaru Hiden - następne części
WangXian

Rozdział 56

8.1K 561 475
By Indra-Verry


Jako że na weekend mogę nie mieć okazji, rozdział wklejam dzisiaj. Jeżeli u Was też tak zimno (u mnie z pogody cieszy się chyba tylko mój pies) to coś na rozgrzanie ;)

Dziękuję za komentarze i miłego czytania :)


Naruto spojrzał niepewnie najpierw na Kakashiego, a później na Gaarę. Obaj siedzieli przy biurku i na niego czekali.

– Naruto, podejdź tutaj – zarządził Kakashi i skinął na niego ręką.

Naruto przełknął ciężko, zastanawiając się, co powinien powiedzieć, jeśli Kakashi zapyta go o zwoje. A jeśli zapyta go w jakiś podchwytliwy sposób? Przeklęty Sasuke, gdyby od razu ujawnił prawdziwą zawartość tych zwojów, nie znaleźliby się w takiej sytuacji!

– Jesteś najbardziej nieokrzesanym ninja jakiego znam. I też jednym z najbardziej skutecznych – stwierdził Kakashi i uśmiechnął się pod maską. – Odkąd cię znam, stawiasz na swoim i też wyruszyłeś na ostatnią misję, na którą wysłałem TYLKO Sasuke i Sakurę. Ale koniec końców dobrze się stało. Powiedz mi, co się wydarzyło wtedy w jaskini.

– No... jak to co? Gdyby nie... – Naruto umilkł, zanim dodał „ja", cały czas mając w głowie słowa Sasuke. – Na początku nic się nie działo, potem okazało się... no dobra, Sasuke się domyślił, że gdzieś jest szósta pieczęć i potrzebna jest jeszcze jedna osoba do odblokowania. Zgłosiłem się na ochotnika. Wiesz, Kakashi-sensei, ten drań czasami naprawdę potrafi na coś wpaść, kto by pomyślał! – Naruto spróbował obrócić wszystko w żart.

– Na pewno zgłosiłeś się na ochotnika? – Kakashi spojrzał na niego wnikliwie. – To nie Sasuke ci kazał? – zapytał.

Wiedział z raportów, że tak właśnie było, ale ta dwójka potrafiła porozumiewać się bez słów. Jeżeli Sasuke czegoś się domyślił i specjalnie pozwolił Naruto odblokować razem z nimi pieczęć, to nie dość, że bezmyślnie naraził jego życie, ale naprawdę coś ukrywał.

– No jasne, Kakashi-sensei. Ale ja to wszystko już mówiłem – mruknął i wzruszył ramionami. – Chyba to najwyższa pora, żebym przejął twoje obowiązki – zaśmiał się, ale po chwili, widząc stanowczy wzrok Kakashiego umilkł. Zrozumiał, że to poważna sprawa. Zresztą Sasuke wydawał się być naprawdę zaniepokojony tym, że teraz będą z nim rozmawiać.

– Wiesz, co to jest? – Kakashi podsunął pod nos kilka zdjęć.

Naruto przejrzał je. Na fotografiach była grota, w której wcześniej leżały tablice, a teraz widoczna była tam skrytka, której nie widział, ale o której opowiadał mu Sasuke. To musiało być zanim drugi raz tam poszedł, bo znak jeszcze nie zniknął.

– Pieczęć Mędrca Sześciu Ścieżek – odpowiedział ostrożnie, zastanawiając się do czego ta rozmowa zmierza.

– Posłuchaj, Naruto – Kakashi postanowił przejść do rzeczy. – To sprawa wagi państwowej. Sprawa Mędrca Sześciu Ścieżek dotyczy wszystkich shinobi. Sam wiesz to najlepiej, prawda? Byłeś kluczową postacią wojny, stałeś się bohaterem, ale przecież wiesz, że wszyscy pamiętają, co chciał zrobić Sasuke. Został ułaskawiony, jednak Rada wciąż mu nie ufa... To – wskazał na zdjęcia – wzbudza dużo podejrzeń.

Naruto otworzył szerzej oczy, słysząc te słowa. Więc jednak podejrzewali Sasuke... Pamiętał, jak po zakończeniu wojny zaciekle walczył o to, żeby go ułaskawili. Sam jeszcze nie do końca wrócił do sił, gdy pognał na jedno ze spotkań Rady i wpadł tam jak burza. Zaczął krzyczeć, żeby zostawili Sasuke w spokoju. Krzyczał, prosił, a w końcu błagał. Nie obchodził go własny honor, miał tylko jeden cel – uwolnić przyjaciela. A teraz... Nie mógł dopuścić, żeby ta sytuacja się powtórzyła.

– Skup się, Naruto – odezwał się Kakashi, wyrywając go z zamyślenia. – To, o co zapytam jest bardzo ważne. Czy kiedy odblokowywaliście te pieczęcie, użyłeś wtedy chakry Bijuu?

Naruto poczuł, że robi mu się gorąco. Kakashi naprawdę czegoś się domyślał. Przełknął ciężko.

– Nie – powiedział po dłuższej chwili.

– Na pewno? – Kakashi nie odrywał od niego wzroku, jakby chciał wychwycić najmniejsze zawahanie.

– Naruto, to może być naprawdę bardzo ważne – odezwał się w końcu Gaara, jednak jego głos był dużo łagodniejszy niż Kakashiego. Co prawda reprezentował teraz swój kraj jako Kazekage, ale nawet w takim momencie nie zapominał, kim jest dla niego Naruto.

– Tak, na pewno – potwierdził Naruto, starając się za wszelką cenę, żeby głos mu nie zadrżał.

Nienawidził kłamać, ale Sasuke nie bez powodu prosił go, żeby milczał na ten temat. A skoro on mu zaufał, opowiadając o wszystkim, wyjawiając, co zrobił i jak sfałszował raporty, tak teraz Naruto nie mógł zawieść tego zaufania. Rozwiążą to sami.

– No dobrze – Kakashi westchnął. Liczył, że wyciągnie z Naruto coś więcej. – Na razie jesteś wolny. Ale obaj w razie czego bądźcie pod ręką. Musze to jeszcze przedyskutować z kilkoma osobami.

Kiedy Naruto wyszedł z gabinetu, czuł, że kolana lekko mu drżą. To było jak jakieś przesłuchanie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bał tego, co może przypadkowo powiedzieć.

Spostrzegł Sasuke, ale zanim zdążył się odezwać, ten pociągnął go do wyjścia z budynku. Naruto miał pewne problemy, żeby za nim nadążyć, bo Sasuke obrał sobie bardzo szybkie tempo, a on wciąż był zdenerwowany po tamtej rozmowie.

– Draniu, czekaj! – krzyknął w pewnym momencie, gdy Sasuke skakał z jednego dachu na drugi, zostawiając go w tyle. – Czekaj, gdzie tak lecisz?!

– Pośpiesz się! – odkrzyknął Sasuke i tylko odrobinę zwolnił tempo.

Przeklęty drań – myślał ze złością Naruto, wciąż próbując go dogonić. Sasuke jeśli chciał, potrafił być niesamowicie szybki.

W połowie drogi zorientował się, gdzie zmierzali. Świątynia Naka. Co Sasuke chciał zrobić?! Nie wiedział, jak bardzo już się naraził?

Gdy dotarli w końcu na miejsce, obaj byli zmęczeni.

Sasuke oddychał ciężko. Oparł się ręką o kamienny mur do świątyni i zerknął do środka. Już dawno zabezpieczył wejście tak, żeby tylko on i Naruto mogli tutaj wejść.

– Nic nie powiedziałeś Kakashiemu? – zapytał go.

– Draniu, coś ty znowu zrobił, co?! – wrzasnął Naruto, który teraz już pozwolił sobie na wybuch złości. – Kakashi-sensei zaczyna coś podejrzewać, pamiętaj, na jakich warunkach cię ułaskawili!

Sasuke pokręcił tylko głową i spojrzał kątem oka na Naruto.

– Chodź do środka.

– Nie, nie ma mowy! – Naruto zapieklił się jeszcze bardziej. – Co ty sobie myślisz, co? Zdobyłeś te zwoje, sfałszowałeś ich treść, a później jeszcze ukryłeś w Świątyni Naka! Zapomniałeś już, jak było z Madarą?! Dlaczego ty musisz być taki uparty! Nie możesz sobie tak z nimi pogrywać!

– Zamknij się! – Sasuke uciszył go i wykorzystując chwilę dezorientacji, siłą wciągnął go do środka. Krzyczenie na siebie przed wejściem nie było dobrym pomysłem, ktoś mógłby ich usłyszeć. A tak konkretnie, to usłyszeć Naruto, bo jego wrzaskliwy głos niósł się echem w promieniu przynajmniej kilkudziesięciu metrów. – Z nikim nie pogrywam.

– Tak? To co to miało być? – Niebieskie oczy Naruto błyszczały gniewem. – Dlaczego miałem nic nie mówić? Kakashi-sensei pytał tylko o pieczęć na skrytce i czy do jej aktywowania użyłem mocy Bijuu.

– Naruto! – Sasuke przymknął oczy z irytacji. – Jak ty nadal nic nie rozumiesz. Gdy się okaże, że do odblokowanie pieczęci potrzebne były dwie potężne moce, nikt nie uwierzy, że zawartość skrytki zawierała głupie zwoje związane z historią!

– W końcu i tak do tego dojdą! – Naruto wściekał się coraz bardziej. Właśnie że to Sasuke nic nie rozumiał! Już mieli podejrzenia, a jeżeli znajdą kolejne dowody, mogą go oskarżyć o zdradę! Co za...

– Żebyś zaraz ty nie doszedł. – Sasuke pchnął go na ścianę, przytrzymując ręce i blokując ruchy nóg kolanem.

– Puść mnie! – Naruto próbował się wyrwać. – Ty draniu, ty nawet nie wiesz, co ci grozi. Nie pozwolę ci po raz kolejny...

Reszta zdania utonęła w brutalnym pocałunku.

Sasuke przycisnął go mocniej do ściany, jednocześnie drażniąc udem jego krocze. To rozzłościło Naruto jeszcze bardziej, bo Sasuke zachowywał się, jakby nie obchodziło go, co się z nim stanie, gdyby odkryli, co zrobił.

– Przestań, do cholery! – Odepchnął go od siebie tak mocno, że Sasuke poleciał na przeciwległą ścianę.

Jęknął, bo Naruto użył takiej siły, że mury świątyni aż się zatrzęsły.

– Nie zniszczę tych zwojów – warknął, ale zanim zdążył zareagować, Naruto już przy nim był. Teraz to on przyciskał go do ściany.

– To ja je zniszczę! – krzyknął mu w twarz, łapiąc za poły kamizelki. – Dla naszego bezpieczeństwa, draniu. Twojego, mojego i nas wszystkich! Nie pozwolę ci, żeby...

Nie dokończył, bo Sasuke znowu go pocałował. Złapał go brutalnie za włosy i odchylił jego głowę, a gdy Naruto jęknął, przycisnął swoje usta do jego i zaczął go gorączkowo całować.

Naruto znowu chciał zaprotestować, nakrzyczeć na niego i zwyzywać od kretynów, ale ta sytuacja, ich kłótnia, to pragnienie Sasuke, które ujawniało się za każdym razem, gdy próbował go uciszyć właśnie w taki sposób... To wszystko też podziałało na niego.

Odpowiedział na pocałunek, przyciskając Sasuke mocno do ściany. Nie da mu się wyrwać, ten drań nie będzie z nim robił, co będzie chciał!

– Ty... cholerny... draniu! – zdołał wydusić, kiedy odrywali się od siebie na dosłownie sekundy, żeby złapać oddech.

Obaj byli wściekli, pewni swoich racji, obaj chcieli dominować, pokazać partnerowi, że to on ma rację. Ta złość, ten gniew, nawet ten lęk Naruto przed tym, co się stanie, przełożyło się na pożądanie, które wybuchło z taką siłą, że nie było sensu próbować się przed tym bronić. Przy pocałunkach gryźli się po wargach tak mocno, że i jeden i drugi miał na nich krew, ale to ich nakręcało jeszcze bardziej. To było jak walka w Dolinie Końca. Teraz też mieli odmienne stanowiska i tylko jeden mógł wygrać. Tyle że w tym momencie nie walczyli używając przeciwko sobie śmiercionośnych technik.

– Ukryjemy zwoje... – mruknął Sasuke i zaczął rozpinać kamizelkę Naruto. Po chwili ściągnął mu ją z ramion i zabrał się za bluzę.

– Zniszczymy je! – warknął Naruto, próbując zrobić to samo, ale było to trochę trudne, bo nadal przyciskał Sasuke do ściany. Ale jaki byłby z niego kandydat na Hokage, gdyby nie potrafił rozebrać tego drania!

W końcu kamizelka i bluza Sasuke też wylądowały na podłodze, a oni odsunęli się od siebie, dysząc ciężko i patrząc na siebie zdeterminowanym wzrokiem.

– Ukryjemy!

– Zniszczymy!

Obaj rzucili się na siebie, chcąc udowodnić swoje racje. Sasuke był szybszy i tym razem to znów Naruto został przyciśnięty do ściany. Sasuke uśmiechnął się zwycięsko, biorąc się za rozpinanie jego spodni. Naprawdę czuł taką adrenalinę, jak podczas tamtych walk.

Naruto jęknął, czując, jak Sasuke zdecydowanym ruchem ściąga mu spodnie razem z bokserkami do połowy ud. Był tak cholernie podniecony...

– Jesteś najbardziej upartym draniem, jakiego znam, cholera! – warknął Naruto, ale  ledwo zdążył zrzucić resztę ciuchów i buty, kiedy Sasuke uniósł jego nogi i przycisnął mu je do klatki piersiowej.

Nie mógł czekać. Musiał go mieć. Pragnienie było tak palące, że nie miał czasu nawet się nawilżyć. Rozpiął sobie spodnie jedną ręką i wyciągnął nabrzmiałego penisa, a później splunął na rękę i rozprowadził po nim ślinę. Wszedł w Naruto i syknął, gdy jego mięśnie zacisnęły się na nim mocno.

Naruto krzyknął, trochę z zaskoczenia, trochę z bólu, bo w tym momencie kolana ugięły się nieco pod Sasuke i obaj zsunęli się w dół.

– Trzymaj mnie, cholerny draniu! – wydusił, wpatrując się w niego wściekłym wzrokiem, gdy zastygli w tej dziwnej pozycji.

– Nie mam zamiaru cię puszczać – mruknął w końcu Sasuke i pchnął. – Nigdy – dodał wprost do ucha Naruto, który aż zadrżał pod wpływem tego szeptu.

Sasuke zaczął się poruszać, przyciskając Naruto mocno do ściany. Zupełnie nie zwracał uwagi na to, że skoro go rozebrał, to teraz plecy Naruto przesuwały się po kamiennych ścianach, raniąc mu skórę. Choć tak naprawdę sam Naruto nie zwrócił na to uwagi, zbyt zajęty całowaniem Sasuke. To był moment, krótka chwila, która była tak intensywna, że obaj myśleli, że umrą, jeśli zaraz nie dojdą. Podniecenie rozsadzało ich od środka.

– Zniszczymy – jęknął jeszcze dla zasady Naruto, łapiąc Sasuke za szyję i chowając twarz w jej zagłębieniu.

To było coś nieziemskiego. Cała ta adrenalina mieszała się z podnieceniem, wywołując takie doznania jakich chyba jeszcze obaj nie mieli. Jeszcze mocniej zacisnął ręce na karku Sasuke, jednocześnie podkurczając palce stóp. Było tak dobrze...

– Ukryjemy. I kiedyś mi za to podziękujesz. – Sasuke zaczął pchać tak mocno, że miał wrażenie, że zaraz rozerwie Naruto na pół.

– Draniu... – jęknął Naruto, łapiąc go z całej siły za włosy. Czuł, że zaraz dojdzie. – Ta technika jest...niebezpieczna!

– Nikomu nie stanie się krzywda – warknął Sasuke. Oddychał ciężko, z trudem skupiając myśli. Chciał wejść jeszcze mocniej i głębiej, żeby Naruto krzyknął, żeby doszedł z jego imieniem na ustach. – Musisz mi zaufać.

– No przecież... – Naruto stęknął. – U–ufam ci, draniu.

Sasuke poczuł, że mięśnie Naruto zaciskają się na jego penisie tak, jakby miały go zmiażdżyć, a gorąca sperma rozlewa mu się na brzuchu. I w tym momencie przestał myśleć o zwojach, ale o tym, że naprawdę już nigdy nie puści Naruto. Między nimi było coś, czego nie dało się wyjaśnić. Coś, co powodowało, że tracił głowę. Coś, co...

Potężny skurcz przyjemności wstrząsnął jego ciałem. Tak silnego orgazmu nie miał chyba jeszcze nigdy. Wgniótł Naruto w ścianę, wsuwając się w niego aż po nasadę.

– O rany, draniu – wydusił Naruto, kiedy Sasuke w końcu puścił jego kolana.

Nie odsunęli się od siebie jednak. Naruto cały czas obejmował Sasuke mocno, dysząc ciężko w jego szyję. Był spocony, obolały i dopiero teraz poczuł krew spływającą mu po plecach. Skrzywił się i syknął.

– Sasuke, bo ja...

– Kocham cię – usłyszał tuż przy swoim uchu szept tak cichy, że miał wrażenie, że się przesłyszał.

Zamarł.

Sasuke już nie powtórzył tych słów. Odczekał jeszcze kilka sekund i już chciał się odsunąć, ale Naruto mu na to nie pozwolił.

– Ja ciebie też – powiedział drżącym od emocji głosem.

Znał Sasuke, wiedział, jaki jest. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek usłyszy takie wyznanie.

Dopiero po długiej chwili odsunęli się od siebie. I dopiero wtedy Sasuke zauważył, że ma na rękach coś lepkiego, a ściana za nimi jest cała we krwi. Odwrócił Naruto i spojrzał na jego plecy. Były cale poharatane.

– Młotku, trzeba coś z tym zrobić. – Zmarszczył brwi. Zdawał sobie sprawę, że ich obu poniosło jak chyba jeszcze nigdy, ale mimo nadludzkiej mocy Naruto, rany bolały tak samo. Szybciej się goiły, ale jednak ból był ten sam.

– Daj spokój, Kurama się tym zajmie – zbagatelizował to Naruto, ale gdy tylko rozprostował łopatki, syknął. – No, może trochę później – uśmiechnął się krzywo, bo znowu zapiekło. Ale to nie było ważne. Ważne było, że Sasuke, ten Sasuke Uchiha, ostatni drań, powiedział mu... że go kocha.

– Wracamy? – zapytał Sasuke, który uznał, że sprawa zwojów może poczekać do jutra. – Ktoś chyba powinien to obejrzeć.

Naruto tylko kiwnął głową w odpowiedzi i nadal lekko krzywiąc się z bólu, zaczął zbierać swoje porozrzucane ubrania.

*

Sakura stała przy oknie w jednej z sal szpitalnych na ostatnim piętrze i wpatrywała się w przechodzących ludzi. Byli jej obojętni. Tak jak i wszystko inne.

Kiedy rano się obudziła, była zdezorientowana. Dopiero po chwili przypominała sobie wszystko. Ślub Temari i Shikamaru, który dla niej zakończył się katastrofą. Sasuke i Naruto... Zacisnęła powieki, jakby chciała odpędzić od siebie zły sen. Ale to nie był sen. Jak to się w ogóle stało? Zawsze byli przyjaciółmi, ale... Kiedy ich zobaczyła, jej marzenia legły w gruzach. Bo o ile zwykły pocałunek mogła by sobie wytłumaczyć głupim żartem, to zamknięcie się w piwnicy i... Sasuke, ostatni członek klanu Uchiha, który mało co tolerował czyjąś obecność, pozwalał się Naruto całować i dotykać, co więcej, on to odwzajemniał. Gdy zobaczyła, jak Naruto ściąga mu spodnie... Wtedy już nie wytrzymała. Nie mogła na to patrzeć, bo wiedziała co zamierzają zrobić. I choć mogła tylko przypuszczać, na tym zapewne się nie skończyło.

Jak mogli ją tak oszukiwać? Jak Naruto mógł? Przecież wiedział, co czuje do Sasuke, wiedział, jak jej na nim zależy. Ile to już trwało? Jej najlepszy przyjaciel... Zacisnęła oczy, znów czując pod powiekami piasek.

– Sakura, wszystko w porządku? – Tsunade, która zajrzał do sali, spojrzała na nią zmartwiona. Jej uczennica wyglądała jak cień samej siebie.

Wiedziała już, co się stało. Kiedy Sakura z samego rana przyszła do szpitala, prosząc, by dała jej tu pracę, Tsunade była zaskoczona. Tyle razy jej to proponowała, ale ona zawsze odmawiała, twierdząc, że chce tak jak Sasuke i Naruto mieć własną drużynę. Poniekąd rozumiała jej decyzję, chciała być bliżej Sasuke, dlatego dzisiaj naprawdę się zdziwiła tą prośbą. Nie, żeby nie była zadowolona, Sakura miała naprawdę niesamowite umiejętności, ale coś jej w tym wszystkim nie pasowało. Jej uczennica była blada, miała podkrążone oczy i wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Zapytała ją wtedy wprost, co się stało. Sakura na początku próbowała jej wmówić, że po prostu zmieniła zdanie, ale gdy nie odpuszczała, po prostu rozpłakała się. I zaczęła mówić. Szybko, chaotycznie i jedyne, co Tsunade zdołała z tego potoku słów wychwycić, to to, że Naruto i Sasuke są... razem. Przez chwilę miała jeszcze wątpliwości, ale słowa „całowali się" je rozwiały.

– Tak. – Sakura odsunęła się od okna. – Kiedy mogę zacząć pracę? – zapytała. Wiedziała, że dzięki temu odetnie swoje myśli od Sasuke i Naruto, a skupi się na ratowaniu życia.

Po pół godzinie, kiedy ustaliły wszystkie szczegóły, wyszły z gabinetu. Sakura uspokoiła się nieco. Jej była mentorka o nic nie wypytywała, podeszła do sprawy z dystansem i profesjonalizmem, za który Sakura była jej bardzo wdzięczna.

– Jutro z samego rana bądź pod laboratorium. Chcę ci pokazać, nad czym teraz pracujemy z komórkami i... – nie dokończyła, gdy jej wzrok natrafił na dwie postacie, które pojawiły się w korytarzu.

Sakura też spojrzała w tamtą stronę i zamarła.

– Idź, młotku – mruknął Sasuke, kiedy Naruto stanął jak wryty. Patrzył na Sakurę szeroko otwartymi oczami.

Ona też na nich patrzyła i to w taki sposób, jakby zaraz miała uciec.

– Naruto! – krzyknęła Tsunade, wyczuwając napiętą atmosferę. – Co się znowu stało?

Naruto, jak rzadko kiedy, nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Cały czas patrzył na Sakurę, a jego spojrzenie było wypłoszone i niepewne.

– Walczyliśmy – odezwał się Sasuke i szturchnął Naruto w plecy.

Ten od razu syknął i oderwał wzrok od Sakury. Sasuke uniósł brwi i spojrzał na niego ponaglająco.

– Tak, babciu Tsunade – zaśmiał się nerwowo i podrapał włosy na karku. – Skopałem draniowi tyłek! Ale... no on mi też – dodał i zerknął niepewnie najpierw na Sasuke, a później na Sakurę. Teraz to powiedzenie nabierało dwuznacznego podtekstu. – To znaczy no... Moje plecy... – pokazał rękę, na której była krew.

– Ja musze już iść – powiedziała Sakura, nie patrząc na nich.

Naruto w pierwszym odruchu chciał ją zatrzymać, ale Sasuke złapał go stanowczo za ramię. Nie umknęło uwagi ich obu, że Tsunade patrzyła na nich wnikliwiej niż zwykle.

– Chodź, Naruto. – Tsunade, mimo że mogła tę sprawę przekazać komukolwiek, postanowiła sama się tym zająć. – Ty zostajesz – poinformowała Sasue, który chciał wejść za nimi do gabinetu i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.

– No trochę się poharatałem – Naruto skrzywił się, ściągając bluzę.

– Trochę? – Tsunade przyjrzała się jego plecom. – To wygląda, jakbyś się bił z rozszalałym niedźwiedziem. – Wzięła do ręki gazę i jakiś środek odkażający, po czym zaczęła czyścić rany.

Naruto co chwilę, gdy go tylko dotykała, syczał i jęczał. Podczas seksu z Sasuke jakoś na to nie zwracał większej uwagi, ból mieszał się z przyjemnością, ale teraz każdy ruch mięśni powodował, że się krzywił.

– Ty głupi dzieciaku – powiedziała Tsunade, która po oczyszczeniu ran, zaczęła leczyć go chakrą. – Ty nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać.

– No... – Naruto nie miał pojęcia co powiedzieć. Było mu tak strasznie głupio. Nie spodziewał się, że spotka tu Sakurę.

– Naruto...

Tsunade zastanawiała się, jak zacząć. Znała go od kiedy razem z Jirayią postanowili zrobić z niej Hokage. Kiedy go poznała, miała go za nadpobudliwego gówniarza, który wykrzykiwał głupie hasła o tym, że zostanie Hokage. Potem jej zaimponował, wygrał zakład. Obserwowała go przez te wszystkie lata, widziała, jak się rozwija, jak rośnie w siłę. Gdyby nie on... Nie lubiła wspominać wojny. Ale to nie umniejszało faktu, że Naruto był najprawdopodobniej najsilniejszym shinobi na świecie.

Znała, jak zresztą każdy, jego historię, myślała więc, że będzie chciał mieć własną rodzinę. Nigdy jej nawet do głowy nie wpadło, że Sasuke... Naruto zawsze był zdeterminowany, ale teraz, gdy przypomniała sobie, jak zawsze walczył o Sasuke, nie pozwolił nikomu go tknąć, nawet, gdy stanowił realne zagrożenie dla Konohy. Przecież już za pierwszym razem sprowadził ją głównie po to, żeby – jak to on mówił – „uratowała jego przyjaciela". Najwyraźniej ten przyjaciel nie był już tylko przyjacielem.

– Ty dzieciaku – westchnęła, odsuwając ręce od jego prawie już wyleczonych pleców. – Wiesz, że nie będzie wam łatwo? – zapytała.

Naruto spojrzał na nią zdezorientowany, ale widząc jej wzrok, zrozumiał. Tsunade wiedziała. Przełknął ciężko, odwracając głowę.

– Wiem – wydusił w końcu.

Już teraz nie było łatwo. Gdy zobaczył na korytarzu Sakurę, miał ochotę uciec. Wyrzuty sumienia znów się odezwały. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek mu wybaczy. Powinni byli z Sasuke powiedzieć jej już na samym początku. Na pewno by cierpiała, ale przynajmniej nie czułaby się oszukana. Co oni, do cholery, sobie myśleli? Przecież było jasne, że w końcu się wyda. Raz nawet przyszła mu do głowy myśl, żeby powiedzieć Sakurze, wtedy, kiedy siedzieli na ławce przed Ichiraku, a ona mu się zwierzała. Ale nie potrafił.

– Jesteś go pewien? – Tsunade zaczęła bandażować mu plecy. Uleczyła rany, ale zawsze istniało ryzyko zakażenia.

Przez chwilę rozważała, czy powinna ciągnąc temat.

– Jestem – powiedział stanowczo Naruto.

Od zawsze zależało mu na Sasuke, zawsze w niego wierzył i zawsze o niego walczył. A od jakiegoś czasu po prostu wiedział, że go kocha. I po tym, co sam usłyszał dzisiaj, był pewien, że jest to obustronne.

– Zawsze byłeś uparty, co? – Tsunade uśmiechnęła się lekko.

Jako doświadczonemu medykowi przyszło jej do głowy, że ich związek to wynik tego, że obaj przez większość życia byli samotni i to z tego powodu ciągnęło ich do siebie, ale nie zamierzała kwestionować słów Naruto. Było jej naprawdę żal Sakury, jednak Naruto bardzo dużo w życiu przeszedł, więc jeżeli ktoś zasługiwał teraz na odrobinę szczęścia, to właśnie on.

– Dobra – powiedziała, przyklejając plastrem końcówkę bandaża. – Możesz iść, tylko uważaj następnym razem.

Wyszła z Naruto na korytarz. Zauważyła, że Sasuke cały czas czekał pod gabinetem, a na ich widok podniósł się. Co prawda nie znała go za dobrze, ale wiedziała, że jest osobą, która raczej nie przejmuje się innymi. Najwyraźniej w tym przypadku było inaczej. No cóż... Skoro obaj właśnie tego chcieli? Uśmiechnęła się i ruszyła korytarzem, zostawiając ich samych.

Continue Reading

You'll Also Like

8.3K 1.1K 58
Ciel jest synem bogatego małżeństwa. Od małego wychowywał się w luksusie i świadomości losu jaki go czeka - gdy dorośnie, ma być kolejną głową Funtom...
8.1K 552 31
"Późnym popołudniem nad Konoha zawitały ciemne, burzowe chmury z których lecący deszcz zalewał ulice mocząc nieprzygotowanych na taką pogodę mieszkań...
11.3K 642 9
Naruto został porwany i uwięziony. Musiał dać sobie radę. Sam, bez ludzi przy których dorastał. Stanie się pożywieniem dla wampira nie było spełnieni...
62.2K 4.6K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...