Wszyscy siedzieli przy stole ja piekłem na grillu. Y: Poproś Emina żeby przyniósł podpałkę. Mert pobiegł do Emina.
Zostałem z Nur sam przy grillu. Y: Dlaczego poszłaś na zakupy?? N: Co to były za czułości przez telefon z żoną?? Przepraszam z byłą żoną. Y: Dlaczego Sinan kupuje ci prezenty?? Pozujesz mu bezwstydnie. N: Jesteś zazdrosny?? Y: Nie wkurzaj mnie. N: Idzie Sinan milcz. Podszedł do nas Sinan. Y: Lepiej panuj nad sobą. S: Chciałbym cię zobaczyć w nowej kreacji. Spojrzałem na niego. N: Pada innym razem. Y: Zaniesiesz ryby?? S: Zapomniałeś jak się grilluje.
Y: Są surowe. N: Poradzimy sobie, ja wezmę. Y: Sprawdź gdzie się podział Mert, zrobiło się późno. Przybiegł do nas Mert. N: Jest i Mert. Przyszła ciotka i Iclal. Na: Przyszła pani Aytal, możemy wreszcie jeść. I: Mojemu mężowi do twarzy z grillem. N: Wujostwo na mnie czeka. Nur chciała odejść. I: Poczekaj. Wyjęła pieniądze. I: Nie mogłam znaleźć koperty. Spojrzałem na nią, Nur też.
I: Weź. Podeszła do nas Elmas. I: Co tak patrzysz, nie zrozumiałam. Matka zapomniała, przepraszam. Podwyższyłam ci pensję do 2 tys. bierz. El: Nie zna się na finansach, należy ci się to twoja krwawica. Elmas wzięła pieniądze od Iclal, podała je do ręki Nur. Spojrzałem na Elmas. I: Nie masz tutaj wydatków, odłóż i gdy pojedziemy na zakupy sama kupisz sobie sukienkę. Nie będziesz liczyła na hojność Sinana. Y: Siadajcie do stołu. Wszyscy poszli usiąść. El: Trzęsą ci się ręce i upuścisz pieniądze, chodź.
Na: Dużo pijesz, troski czy kłopoty sercowe?? S: Powiedzmy że sprawy sercowe. Na: Jaki słodki, zabrał siostrę na zakupy. Iclal nie pokażesz co kupiłaś?? I: Zobaczysz kiedy włożę. Na: Nie zabrałyście nas ze sobą, ja i Yaren czujemy się zawiedzione. Ya: Nie prawda. I: Sinan popisał się gestem nawet opiekunce kupił sukienkę. Na: Kto by pomyślał. S: Oblizywała się jak kot przed jadką z mięsem, nic wielkiego. Y: Sinan nie pijesz za dużo??
S: Rozmowa o ubraniach cię znudziła?? I: Jakby zabrakło tematów do rozmów i zostały tylko opiekunki. M: Tato chce mi się spać. Y: Położymy cię. I: Yaren zawołaj Nur. M: Tato ty. Y: Dobrze. Wziąłem Merta na ręce i poszedłem go położyć, czytałem mu bajkę na dobranoc. Mert cały czas trzymał mnie za rękę, spojrzałem na niego zasnął. Położyłem książkę na szafce, podszedłem do biurka i wziąłem z fotela kurtkę. Wyjrzałem przez okno.
Zobaczyłem Sinana natarczywego w stosunku do Nur, szybko wyszedłem z pokoju Merta, pobiegłem do ogrodu i odsunąłem Sinana od Nur.
Przywaliłem mu w gębę, Nur próbowała mnie powstrzymać. Złapałem ją za obie ręce i odsunąłem na bok. Y: Przestań, odejdź.
Sinan podszedł do mnie i złapał mnie, odsunął w drugą stronę. N: Przestań, przestań proszę. Przewaliłem go na żywopłot, przywaliłem ponownie w gębę. Y: Zabiję cię. Przyszła ciotka, przewaliłem go na ziemię. Y: Zabiję cię, nie wybaczę ci tego. Ciotka z Nur próbowały mnie powstrzymać. Złapałem go za bluzę i krzyczałem. Y: To moja żona!!! Puściłem go na ziemię, Nur mnie odsunęła. Poszedłem z nią do ogrodu zimowego.
Y: Pytałem dlaczego się przy nim plączesz, dziś z przekory chichotałaś do niego patrząc mi w oczy. N: A więc to moja wina?? Y: To mój kuzyn, jak dać mu nauczkę??
N: Dowiedział się że jesteśmy małżeństwem, co teraz będzie?? Rano widziałem jak Sinan rozmawia z ciotką przed domem, wziął swoją torbę i wyjechał. Siedziałem w gabinecie z Elmas i pracowałem, rozmawiałem przez telefon. Skończyłem rozmowę, Elmas pisała na laptopie. El: Oby wrócił pan z Ankary z dobrymi wieściami. Y: Zbierajmy się. Kierowałem się by wyjść z gabinetu, Elmas odłożyła laptopa na stół. El: Coś usłyszałam, pan Sinan.
Wstała i podeszła do mnie. Y: Po powrocie z Ankary jadę prosto do ciotki, w poniedziałek spotkamy się w biurze. El: Dobrze panie Yigit. Wyszedłem przed dom żeby pożegnać się. Mert gdy mnie tylko zobaczył podbiegł do mnie, przytulił się. M: Przyjedziesz?? Y: Gdy tylko wrócę z Ankary. Iclal podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta. I: Nie każ mi długo czekać kochanie, bez ciebie wypoczynek niema sensu. Y: Szerokiej drogi. Patrzyłem na Nur, przeszedłem obok niej i wsiadłem do samochodu. Pojechałem do Ankary, wieczorem wróciłem do domu.
Była straszna ulewa, wyszedłem z domu żeby jechać do ciotki. Tayar trzymał mi parasol nad głową, z oficyny wyszła Nur z Hafize. Podbiegły do mnie. Y: Nur a ty dokąd?? H: Pani Iclal ją wezwała, zabierze ją pan??
Y: Oczywiście. N: Jest pan bardzo dobry. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Nur patrzyła na mnie, ja na nią. N: Przykro mi z powodu Sinana, nie chciałam żeby tak to wyszło. Y: Też mi przykro, nie nakazałem mu żeby trzymał się od ciebie z dala. Bo uważałem go za rozpuszczonego, młodszego braciszka. Zaczął wyprawiać dziwne rzeczy. N: Ile krzywd wyrządzamy sobie i swoim bliskim?? Nawet pogoda obróciła się przeciwko nam, ile godzin zajmie jazda?? Nagle coś w samochodzie zaczęło pikać, zatrzymałem się. N: Co się dzieje??
Y: To niemożliwe. N: Co się stało?? Y: Immobilajzer. N: Co to znaczy?? Y: Odcięło nam elektryczność, utknęliśmy na dobre. N: Jak to?? Wezwij pomoc drogową
Koniec rozdziału