Z auta wysiadła Nur i Sinan. Mert podbiegł do Sinana krzycząc. M: Wujek. Nur Nur !!!! Znasz mojego wujka??? Moja opiekunka, ale tak naprawdę moja koleżanka S: Jestem jego wujkiem, poznaliśmy się w drodze. Sinan z Mertem na rękach podszedł do nas.
A: Sinan synu, gdzie ty się podziewasz??? S: Zatrzymałem się w hotelu nie chcę wam przeszkadzać. Y: To jest także twój dom. Sinan przywitał się z ciotką, Yaren i ucałował Merta.
M: Gdybyś przyjechał wcześniej zobaczyłbyś się z mamą, wróciła z nieba. Teraz znowu pojechała do szpitala. S: Co takiego?? A: Nie odbierasz telefonów. Y: Dzwonią ze szpitala. A: Coś się stało??? Odebrałem telefon, Yaren zabrała Merta do domu. Y: Nie wejdźcie do środka. A: Opowiem ci. Wszyscy byli w domu, był już wieczór ja jechałem z Iclal. Przypomniałem sobie słowa lekarza L:" Nie możemy zatrzymywać pani Iclal w szpitalu, napady złości jej szkodzą. Jest w złej formie psychicznej, niech pan uważa"
Przyjechaliśmy do domu, wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi Iclal. Weszliśmy do domu gdzie akurat ciotka rozmawiała z Sinanem.
I: Sinan?? Iclal podeszła i przywitała się z Sinanem. S: Tęskniłem. I: Bardzo cię kocham.
Wyszedłem z salonu, zadzwoniłem do Elmas El: Tak panie Yigit?? Co się stało?? Y: Mert prosi o Nur, może się nim zająć?? El: Oczywiście. Czekałem przed ogrodem zimowym na Nur. Gdy podchodziła do schodów, zawołałem ją Y: Nur porozmawiajmy. N: Powiedziałeś że Mert mnie chce. Y: A co miałem mówić?? Weszliśmy do ogrodu zimowego.
N: Jestem tutaj wyłącznie ze względu na ciocię, powrót pani Iclal dla mnie się nie liczy. Zatrudnicie nową opiekunkę. Wystąpię o rozwód gdy tylko znajdę adwokata. Y: Jak trafiłaś na pustkowie?? N: Nie słuchasz?? Y: Co tam robiłaś?? N: Wyjście stąd koi nerwy, taka terapia. Mam ci się spowiadać?? Y: Nie, ale kiedy zobaczyłem cie w aucie Sinana. N: Wpadliśmy na siebie, podwiózł mnie. Męczy mnie ten dom i ta rodzina, wszędzie widzę ślady twojej obecności. Nie mogę przez ciebie oddychać, duszę się. Milczysz?? Zabrakło ci kłamstw i pomysłów jak mnie tu zamknąć?? Y: Weź
Dałem Nur klucze Y: Dla nas żebyśmy mogli rozpocząć nowe życie, wiem że ten dom nas zabija. Zatrzymaj się tam, nie musisz tu zostawać. Potem wszystko wyprostuje i. N: Zabija nas??? Urodziliśmy się martwi przez twoje kłamstwa. Y: Dokąd pójdziesz??? Zostaniesz bez dachu nad głową??? Jak mam żyć, gdy nie wiem gdzie jesteś. N: Myślisz tylko o sobie, nie obchodzi mnie jak będziesz żył. Te klucze to największa zniewaga.
Nur rzuciła kluczami, akurat nadszedł Sinan. S: Wyrzucasz klucze?? N: Są pana Yigita. Nur wyszła, zostałem z Sinanem. Sinan oddał mi klucze. S: Surowa?? Chodziło o Merta?? Y: Spięta S: Gdybym się tu nie zjawił, nie wiedziałbym że siostra się obudziła. Y: Matka by ci powiedziała w odpowiednim momencie. S: Dla kogo w odpowiednim szwagrze?? Y: Nie lubię tego określenia, jestem twoim starszym bratem zapomniałeś??? S: Tobie pamięć szwankuje
Sinan wstał z kanapy i podszedł do mnie S: Przypominasz sobie długą rozmowę w dniu waszego ślubu?? Zapytałem czy zapewnisz szczęście mojej siostrze, położyłeś mi rękę na ramieniu i obiecałeś zrobię co w mojej mocy młody. Oglądałem twoje starania, nie dotrzymałeś słowa. Braterstwo się skończyło. Y: Przykro mi. S: To nie cofnie wypadku ani nie przywróci jej straconych lat. Y: Nie ponoszę winy za wypadek, oddałbym wszystko żeby tamtej nocy nie siedzieć za kółkiem. S: Przestań, wiem o każdej łzie którą przez ciebie tu wylała. Y: Byłeś wtedy dzieckiem. S: Ale już nim nie jestem, jeśli jeszcze raz zasmucisz moją siostrę obiecuję ci że zatruję ci życie szwagrze. Y: Młody złość się na mnie ale jesteś dla mnie tak samo ważny jak Yaren.
Sinan wyszedł z ogrodu zimowego zostałem sam, rano wyszykowałem Merta do szkoły. Gdy wychodziliśmy z jego pokoju zapytał M: Mama ze mną pójdzie?? Y: Nie. M: Trudno ty też możesz być. Ucałowałem go i poszliśmy do auta, odwiozłem go do szkoły. Wysiedliśmy ja trzymając w ręku babeczki i weszliśmy do szkoły Y: Daj rękę, weź babeczki. Miłej nauki. Ucałowałem Merta gdy już miałem wyjść podbiegli do niego chłopcy z klasy, Ch: Kłamco. Ch II : Mama znów nie przyszła?? M: Odpoczywa w domu. Ch III: Droga z nieba jest daleka.
Podszedłem do nich bliżej Y: Rozrabiacie od rana?? M: Idź już. Y: Jestem tatą Merta, przybyłem z tajną misją. M: Jaką??? Ukucnąłem i wziąłem babeczki od Merta, otworzyłem pudełko Y: Słodkie babeczki, mama Merta je upiekła. Ch: Jest prawdziwa?? Y: Tak prawdziwa jak te babeczki, częstujcie się. Mama Merta was pozdrawia, niedługo tu przyjdzie. Mert ucałował mnie w policzek i poszedł na lekcje, ja pojechałem do firmy.
Siedziałem w aucie i myślałem o rozmowie z Nur N: Urodziliśmy się Martwi przez twoje kłamstwa. Z zamyśleń wyrwał mnie ochroniarz, wysiadłem i wszedłem do biura gdzie Elmas przyglądała się rozmowie telefonicznej Cahita. Y: Dzień dobry Elmas. El: Dzień dobry panie Yigit. Y: Przynieś dokumenty do podpisania. El: Oczywiście i zamówię pańską kawę. Y: Z kim rozmawia Cahit?? El: Nie powinnam niczego przed panem ukrywać, może to nie łączy się z tą rozmową. Ale wczoraj jakiś samochód zajechał nam drogę. Y: Poczekaj w gabinecie.
Koniec rozdziału zapraszam na następny