SasuNaru Hiden

By Indra-Verry

673K 44.6K 39.6K

Czwarta Wielka Wojna Shinobi dobiegła końca i wszystko wraca do normy. Bohaterowie są już dorośli, mają po os... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
***
Rozdział 61
Rywale
Rozdział 62
Bawimy się w Susanoo
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Ostatni Uchiha
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
"Publiczny pocałunek"
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
SasuNaru Hiden - następne części
WangXian

Rozdział 10

13K 722 1K
By Indra-Verry

– Eee? – nieartykułowany dźwięk wydostał się z gardła zdziwionego Naruto, który omal nie zakrztusił się makaronem. Że... że niby mają się pocałować?

– Nie ty, oni. – Kiba wskazał na Sasuke i Sakurę. – Założyłem się, zresztą nie tylko ja, że przyszliście na randkę, więc może zróbcie coś, co pozwoli nam wygrać, co? – Kiba smętnie popatrzył na swój portfel. Miał świadomość, że jeśli przegra, zostanie mu niewiele, a do końca miesiąca jeszcze daleko. – Oddam wam połowę wygranej!

– Zapomnij – warknął Sasuke. – Najadłeś się już? – Spojrzał na Naruto, a kiedy ten nie odpowiedział, po prostu chwycił go za ramię i wyciągnął z Ichiraku, kładąc po drodze na ladzie pieniądze za nich obu.

– Ej, draniu... – Naruto obejrzał się zdezorientowany na Kibę, który zrobił minę, jakby stanął właśnie przed wizją jedzenia do końca miesiąca karmy Akamaru. Sakura wpatrywała się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilę siedział Sasuke i Naruto już nie wiedział, czy bardziej chciała użyć na czymś, albo jeszcze gorzej – na kimś, swojej siły, czy wolała się rozpłakać. Więcej już nie zobaczył, bo Sasuke wypchnął go na ulicę.

– Myślałem, że już nigdy stąd nie wyjdziemy – rzucił Sasuke i potarł czoło zniecierpliwiony. Dzisiejszy dzień był naprawdę ciężki. – Idziemy się przejść – zadecydował, nie zważając na słabe protesty Naruto. Zapłacił sporo za jego kolację, więc miał nadzieję, że teraz okaże się bardziej rozmowny.

Przez chwilę szli w ciszy, a Naruto znowu zaczął się denerwować. Nienawidził, kiedy Sasuke zaczynał się robić taki śmiertelnie poważny. Zaraz pewnie będzie chciał wyciągnąć z niego szczegóły, więc bał się, że zacznie się w tym wszystkim gubić, bo w zasadzie samemu nie udało mu się dojść do żadnych konkretnych wniosków. Jak więc miał oszukać Sasuke?

– Sakura-chan próbowała wyciągnąć cię na randkę, co? – powiedział pierwsze, co przyszło mu do głowy. Jego plan był prosty – rozzłości Sasuke jakąś głupią uwagą, żeby go zdekoncentrować. Może uda im się nawet pokłócić, a wtedy zapomni o tej całej rozmowie i skończy z tym wypytywaniem go o przeszłość? – Wiesz, draniu, mogłeś chociaż za nią zapłacić. Bo z tego co zauważyłem, zapłaciłeś tylko za nas i...

– Skończ. Nie wychodziłem z nią na żadną randkę, to nie musiałem za nią płacić – warknął Sasuke, nie patrząc na niego. Szedł szybkim krokiem, kierując się w stronę dawnej dzielnicy Uchiha, więc najprawdopodobniej chciał iść na polanę, na której ostatnio ćwiczyli to nieszczęsne genjutsu.

Naruto już chciał pytać, czy w takim razie za niego musiał i czy to była randka, ale w porę ugryzł się w język. Na samą myśl o tym aż się zaczerwienił. Cholera, zaczynał zachowywać się naprawdę jak nie on!

– No tak, tak, ale odpuściłbyś jej trochę, co, Sasuke? Na pewno by się ucieszyła, jakbyś pomógł Kibie w tym zakładzie! Biedak, będzie musiał jeść żarcie Akamaru przez resztę miesiąca.

– Naprawdę właśnie tego byś chciał? – Wkurzony Sasuke złapał go za ramiona i potrząsnął lekko. Patrzył mu prosto w oczy przenikliwym wzrokiem.

– Draniu... – Naruto nie poznawał go. Tak samo zresztą jak ostatnio siebie samego. I dobrze wiedział, że nie chciał, żeby Sasuke całował Sakurę. Oczywiście, zależało mu na szczęściu przyjaciół, ale to uczucie było silniejsze. Jeszcze nie potrafił go nazwać, ale no... Po prostu nie potrafił przestać myśleć o tym, że to on sam chciałby... Znów wróciły tamte wizje. Cholera! Z całej siły kopnął się w kostkę, żeby je przerwać. – Chodźmy już.

Naruto naprawdę sądził, że znowu pójdą na polanę nad jeziorkiem, więc bardzo się zdziwił, gdy został pociągnięty go w stronę bloków. Zrozumiał od razu. Jasnobeżowy budynek, ostatnie piętro, okno z widokiem na wodę i las. Mieszkanie Sasuke. Naruto naprawdę nie wiedział, czy to jest w tym momencie dobry pomysł. Trenując na polanie, mógł udawać, że nie słyszy pytań lub odpowiadać ogólnikowo. Na granatowej kanapie, siedząc naprzeciwko niego – już nie. Przełknął ciężko, gdy Sasuke włożył klucz do zamka i go przekręcił. Zaraz znajdzie się w paszczy lwa.

– Chodź, Naruto. Zaplanowałem nam naprawdę interesujący wieczór... – Sasuke uśmiechnął się wrednie i wciągnął go do swojego mieszkania.

Naruto był przez cały czas spięty, obawiając się niewygodnych pytań, ale Sasuke najwyraźniej zmienił swoje podejście. Usadził go przy niskim stoliku i podsunął pod nos książkę, otwierając na konkretnym rozdziale.

– Czytaj. Nadal uczymy się genjutsu, pamiętasz? – powiedział tylko.

Naruto czuł się dziwnie, bo zazwyczaj Sasuke siedział obok i tłumaczył co poniektóre fragmenty, a w tym momencie stał, opierając się o stół i pijąc świeżo zrobioną herbatę. I nie spuszczał z niego wzroku. A to było trochę... niekomfortowe? Westchnął i też chciał się napić swojej herbaty, ale tylko poparzył sobie usta. Gorąca, cholera! Chcąc nie chcąc, odtawił kubek i zaczął czytać wyznaczony fragment rozdziału: „Metody rzucania genjutsu". „Ten rodzaj genjutsu wymaga kontaktu z przeciwnikiem, więc atak ten nie jest przydatny w walce na odległość", „Jest to technika polegająca na odwróceniu genjutsu przeciwnika tak, by go zaatakowało", „Nie ma możliwości, żeby użytkownik genjutsu rzucił je sam na siebie", „Genjutsu jest...". Zaraz! Wrócił do poprzedniego fragmentu. „Nie ma możliwości, żeby użytkownik genjutsu rzucił je sam na siebie"...

– Sasuke... – spojrzał na niego zdziwiony. – W tej książce jest błąd – stwierdził, jak najbardziej pewny swojej tezy.

– Nie wydaje mi się – odpowiedział spokojnie Sasuke, biorąc kolejny łyk herbaty.

– Ale zobacz... – Naruto podniósł się i podszedł do niego z książka. – Tu jest napisane, że nie ma możliwości, żeby użytkownik genjutsu rzucił je sam na siebie. Ty wtedy nie używałeś Sharingana, więc nie mogłeś go odbić. Więc skoro moje genjutsu trafiło we mnie, to w tej książce na pewno jest błąd – nie ustępował.

– Naruto. – Sasuke odstawił kubek i spojrzał mu prosto w oczy. – Tam nie ma żadnego błędu. Przyciągnął go lekko za ramię. – Powiedz mi, co dokładnie stało się w tym twoim genjutsu.

– No... – Do Naruto dopiero teraz docierał sens słów Sasuke. Skoro naprawdę rzucenie iluzji na samego siebie było niemożliwie, to... Zrobiło mu się gorąco, tak bardzo że zdjął ochraniacz z głowy. Tylko... Tylko co z tego było prawdą, a co jego wyobrażeniem? – Aaa... – zająknął się. – Czy wtedy zdarzyło się może coś dziwnego? No wiesz, takiego no... nietypowego? – zapytał ledwo co słyszalnie. – Powiedz mi.

– Mam ci powiedzieć? – Sasuke przygryzł wargę, zastanawiając się nad czymś. – Czy może pokazać? – zapytał w końcu. Chwilę czekał na odpowiedz, ale się nie doczekał, bo Naruto najwyraźniej nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa. On, najbardziej rozwrzeszczany ninja... – Okej, w takim razie... – Sasuke sam zdecydował i przyciągnął go jeszcze bliżej – ...powiem ci... – mówiąc to, ledwie, niby przypadkiem, musnął jego wargi – ...i pokażę... – tym razem jego język wślizgnął się do uchylonych z wrażenia ust Naruto. Sasuke pocałował go. Cholera! Sasuke go pocałował! Pocałował! A on nie zaprotestował. Nie zrobił nic... Nawet gdyby chciał, nie miałby siły. Bo było dokładnie tak jak wtedy. Po postu roztapiał się, czując dotyk ust Sasuke. I dlatego zrobił jedyną rzecz, którą mógł zrobić w tamtym momencie. Zupełnie nie zastanawiając się nad tym, co to właściwie dla nich oznacza, objął go i oddał niezdarnie pocałunek. To już na pewno nie było żadne genjutsu. Tym razem był w pełni świadomy tego, co się działo. Serce biło mu w piersi tak mocno, że Sasuke też musiał je słyszeć. Oddychał ciężko i próbował jakoś się opanować, ale skoro przez ostatni czas miał z tym problem nawet przy drobnym dotyku, to jak miał zapanować nad sobą teraz, gdy... O cholera... Naprawdę to robili! Naprawdę się całowali! Dla pewności jeszcze uchylił powieki, bo przez cały czas zaciskał je z całych sił, jakby bał się, że Sasuke zaraz go odepchnie. Że zmieni zdanie... Rzadko kiedy widział jego twarz z tak bliska. Sasuke marszczył lekko brwi i miał zamknięte oczy. Ależ on miał długie rzęsy! – uświadomił sobie Naruto, nadal trochę niezdarnie oddając pocałunki. Było mokro, gorąco i tak niesamowicie przyjemnie... A on zaczynał się coraz bardziej ślinić. Przełknął z trudem, ale zaraz jęknął i rozsunął szerzej usta, gdy Sasuke szarpnął go za włosy. Spojrzał na niego i coś zacisnęło mu się w żołądku, kiedy zobaczył jego oczy. Nie wiedział, dlaczego Sasuke aktywował Sharingana, ale wyglądał z nim niesamowicie seksownie. Wiedziony instynktem, przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, a jego krocze otarło się o udo Sasuke. I to wywołało kolejny dreszcz. Jęknął, nie mogąc nad sobą zapanować. Zaczynało szumieć mu w głowie od nadmiaru emocji, ale za nic w świecie nie chciałby tego przerwać. Wsunął ręce we włosy Sasuke i zaczął na zmianę ciągnąć je i masować wolnymi ruchami skórę głowy. To był jego pierwszy pocałunek w życiu... To znaczy, wcześniej też już się całował i to, o ironio, właśnie z Sasuke, ale teraz całowali się tak naprawdę. I byli zupełnie świadomi tego, co robią. To było... Tak niesamowicie ekscytujące... Te motyle w brzuchu, o których kiedyś mówiły dziewczyny, chyba spłonęły, bo jeszcze nigdy nie był tak rozpalony. Podniecenie kumulujące się w podbrzuszu doprowadzało go do obłędu i zaczął ocierać się lekko, trochę niepewnie o udo Sasuke. Przeklinał w myślach, czując, że coraz bardziej zaczyna tracić nad sobą kontrolę i w tym momencie przyszła mu go głowy dość zabawna myśl, że zapanowanie nad Kuramą było pestką w porównaniu z tym. Dlaczego, do cholery, nie spróbowali tego wcześniej?! Zamiast obijać sobie gęby i na siebie wrzeszczeć...

– Cholera – usłyszał podniecony szept Sasuke i spojrzał na niego. Krew pulsowała mu w żyłach i czuł mrowienie w ciele. Obaj oddychali szybko, próbując się uspokoić, ale to nie było łatwe.

– Cholera – powtórzył Naruto i uśmiechnął się lekko, czując się, jakby był pijany. Nie czekał na odpowiedź Sasuke, tylko pocałował go znowu. Tym razem dużo agresywniej, bo już nie chciał się dłużej kontrolować. Nie potrafił powstrzymać jęku za każdym razem, gdy język Sasuke ocierał się o jego własny, nie potrafił powstrzymać jęku, kiedy Sasuke gryzł jego usta, kiedy uderzali się zębami i kiedy Sasuke całował go głęboko. Z natury zawsze był głośny, więc teraz też nie próbował się hamować. Nawet nie zauważył kiedy zaczął ocierać się o Sasuke coraz mocniej, sam czując wypukłość przy udzie. On też był... O cholera.

– Nie, um, czekaj... – Lekko spanikowany spróbował się odsunąć, ale Sasuke, jak na złość, zaczął całować go coraz intensywniej. Kiedy w końcu udało mu się zrobić krok w tył, przełknął ciężko. Miał ochotę ściągnąć kamizelkę, bo w salonie zrobiło się nagle niesamowicie gorąco, zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, Sasuke chwycił za suwak, rozpinając ją i zdejmując z niego, a potem rzucając gdzieś w niewiadomym kierunku, zupełnie nie interesując się jej losem. To teraz nie było ważne. Ważny był Naruto, jego usta, jego pożądanie... Sasuke miał osiemnaście lat, a nigdy nie uprawiał seksu. A teraz... Teraz ciągnęło go do najlepszego przyjaciela. Wstyd został zastąpiony przez pragnienie.

– Sasuke... – mruknął Naruto, który naprawdę był już bardzo podniecony. Dał się poprowadzić Sasuke w kierunku kanapy, gdzie, jak wiedział, będzie im na pewno wygodniej i też zaczął gorączkowo go rozbierać, z irytacją przyjmując drżenie rąk. Przez całą drogę całował go, jakby miał obawy, że jeżeli oderwie się od jego ust, straci oddech. Nie mógł do tego dopuścić! – Sasuke... – mówił raz po raz i chyba jeszcze nigdy imię przyjaciela nie sprawiało mu takiej radości. Chciał się zaśmiać, ale wyszło mu niewyraźne sapnięcie, kiedy Sasuke w końcu pchnął go na kanapę i sam zrzucił swoją kamizelkę, a później bez ceregieli ściągnął z siebie też bluzę, pozbawiając Naruto przyjemności rozbierania go.

– No dalej – ponaglił go niskim, zmysłowym głosem, jakiego Naruto jeszcze u niego nie słyszał. Jego penis aż drgnął, słysząc ten ton. Błyskawicznie zdjął z siebie górną część garderoby i rzucił ją za siebie. Przyciągnął Sasuke i znowu zadrżał, gdy ich nagie skóry się w końcu dotknęły. Obaj byli rozpaleni, nie wiadomo, który bardziej. Ich ciała były umięśnione i twarde, ukształtowane latami treningów. Naruto podobało się to, co osiągnął, ale teraz, dotykając innego shinobi, dotykając Sasuke... Odsunął go siłą, kiedy ten zaczął całować jego szyję.

– Co? – zapytał Sasuke, ciągle pochylając się nad nim. Jedną ręką dotykał stanowczo karku Naruto, drugą opierał się o wezgłowie kanapy.

Naruto nie odpowiedział. Dotknął torsu i delikatnie przejechał po bladej skórze opuszkami palców, później musnął ciemny sutek, który od razu stwardniał pod jego dotykiem, ale nie zajął się nim dłużej. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w ciało Sasuke i chciał je zapamiętać centymetr po centymetrze.

– Naruto... – Sasuke zaczął się już niecierpliwić, ale on nie dawał za wygraną. Znowu go odepchnął i wrócił do badania mięśni na jego brzuchu. Przez głowę przemknęła mu głupia myśl, ile dziewczyn dałoby się zabić za to, żeby siedziały tutaj na jego miejscu i robiły to, co on. Bo właśnie dotykał bezkarnie brzucha ostatniego członka potężnego klanu, Sasuke, cholernego, Uchiha. No, może nie do końca bezkarnie, bo ten członek potężnego klanu zaczął się jeszcze bardziej niecierpliwić i złapał go za ręce, blokując jego dalsze ruchy. – Musisz być taki irytujący? – warknął, ale nim Naruto zdążył odpowiedzieć, pocałował go głęboko. Westchnął ciężko w jego usta, gdy ten spróbował się wyrwać. Bezskutecznie jednak.

– Przestań w końcu ode mnie uciekać. Tak jak zrobiłeś to już wiele razy, zwłaszcza wtedy, na polanie. Tak, dobrze wiem, co się wtedy stało, chyba nie miałeś złudzeń, że jest inaczej? – zapytał, a Naruto, nawet mimo sytuacji w jakiej obecnie się znajdowali, zaczerwienił się. – Do cholery, jeżeli nadal się mnie krępujesz czy wstydzisz, to wybacz, już za późno. – Sasuke spojrzał mu w oczy pełnym pożądania wzrokiem. Miał wrażenie, że zaraz coś rozsadzi go od środka.

– Sakura mnie zabije – jęknął jeszcze tylko Naruto, a potem całkowicie skapitulował.

– W tym momencie mam to gdzieś. – Sasuke przywarł do niego jeszcze mocniej. Całowali się głęboko i chaotycznie, a Naruto przestał przejmować się czymkolwiek, nawet śliną, która ściekała mu po brodzie. W pewnym momencie rozsunął uda i objął nimi Sasuke, przyciskając go do siebie. Jęknął, gdy otarli się o siebie i mimowolnie w jego głowie pojawiła się myśl, co by było, gdyby nie mieli na sobie spodni i bielizny? Zaczął oddychać jeszcze szybciej, bo wszystko wskazywało na to, że zaraz właśnie jego wizja się urzeczywistni. Sasuke wcale się nie krępował. Dotykał go mocno, masował po klatce piersiowej i badał jego mięśnie, aż w końcu... Naruto sapnął i przeklął cicho, gdy poczuł jego dłonie na spodniach.

– Naruto... – usłyszał ostrzegawczy ton i dopiero, gdy chciał coś odpowiedzieć, zdał sobie sprawę, że przez cały czas wstrzymywał oddech.

– No dawaj – ponaglił go. Bał się. Cholera, bał się jak niewielu rzeczy na świecie, bo to nie była walka, to nie było coś, co znał, przy czym dorastał. Ten dotyk był obcy i palący. Przez całe życie, jeżeli czuł czyiś dotyk, było to zwykle uderzenie. Ile już razy poobijali się z Sasuke? Przez te pięści nabawił się niejednego siniaka, miał czasami stłuczone, a nawet połamane kości, przez te pięści stracił rękę, a teraz te pięści, te cholerne, zwykle wcześniej zaciśnięte dłonie, doprowadzały go na skraj obłędu i to takiego, w którym chciał tkwić. Sasuke pochylił się i zaczął wolno całować jego szyję, po chwili schodząc niżej... Obojczyki, tors, brzuch... Jednocześnie cały czas majstrował przy jego spodniach. Naruto za każdym razem, gdy palce trącały jego penisa, miał wrażenie, że zaraz eksploduje. Nie miał wątpliwości, że nie wytrzyma zbyt długo. Był twardy jak skała, będzie potrzebował śmiesznie mało czasu, żeby dojść. Sasuke, zanim rozpiął jego spodnie, przesunął się do góry i spojrzał na niego Był lekko zarumieniony, jak po naprawdę ostrym treningu, ale teraz jego oczy... One były zupełnie inne. Kryło się w nich coś takiego... Naruto nie wiedział, jak to nazwać, ale niewiele myśląc złapał Sasuke za głowę i pocałował. Prawie krzyknął w jego usta, gdy poczuł rękę w bokserkach. Zaczął oddychać ciężko. Palce tego drania był naprawdę długie i mocne... I takie, że... Mruknął coś niewyraźnie, gdy Sasuke nagle przestał go całować i odsunął się na tyle, żeby obserwować jego twarz. Było to krępujące, bo nie dość, że pierwszy raz czuł czyiś dotyk w najbardziej intymnym miejscu swojego ciała, to jeszcze Sasuke chciał w tym momencie na niego patrzeć... Odwrócił głowę, próbując skupić się na przyjemności, bo fakt, że ten drań dotykał go w taki sposób... Nigdy nie sądził, że to naprawdę się stanie. W jego marzeniach, snach – jasne, Sasuke był tam obecny, ale ten fizyczny, prawdziwy Sasuke, o niczym nie miał pojęcia.

– Dobrze... – Naruto nawet nie wiedział, kiedy zaczął szeptać gorączkowo, najpierw wyraźne, później coraz mniej zrozumiałe słowa. Sasuke cały czas na niego patrzył i w pewnym momencie zaczął zsuwać z niego spodnie i bieliznę. Naruto liczył na to, że nie zauważy jego podziurawionych bokserek. No bo niby jak mógł przewidzieć, że ten wieczór skończy się właśnie w ten sposób? Na szczęście Sasuke chyba naprawdę nic nie zauważył, był zbyt zajęty sprawianiem mu przyjemności. Co jakiś czas zahaczał o czubek penisa i Naruto wtedy za każdym razem wzdychał z zadowolenia. Sasuke robił to trochę za szybko, on zwykle wolał mocniej i wolniej, ale podejrzewał, że ten dotykał go w taki sposób, jak sam lubił najbardziej. I bez względu na tempo, było to niesamowicie przyjemnie, a jeżeli dodać do tego pocałunki i przyspieszony oddech, którym parzył mu ucho... Naruto aż westchnął, gdy uświadomił sobie, że jeszcze nigdy nie widział swojego najlepszego przyjaciela w takim stanie.

– Sasuke... – jęknął, gdy był już blisko. Cały drżał, czując, że jeszcze kilka ruchów ręki i nie wytrzyma. Złapał Sasuke za kark i przyciągnął do siebie. Nie panował już nad sobą. Położył dłoń na jego policzku, nie pozwalając mu odwrócić wzroku. Chciał to zapamiętać, jego wyraz twarzy, gdy go dotykał, jego podniecenie i ten płomień w czarnym spojrzeniu, którego nigdy wcześniej nie widział. – Sasuke... nhn... – wydusił i zaraz wyrwał mu się z ust cichy okrzyk, gdy w końcu doszedł, ochlapując sobie ramię i brodę.

Był zmęczony jak po bardzo długim treningu, ale powoli zaczynał się uspokajać. Sasuke leżał obok, całując wolno jego szyję.

– O rany – wydusił Naruto po dłuższej chwili, patrząc w dół. Spodnie i bokserki miał zsunięte poniżej bioder. Był odsłonięty i leżał, jak gdyby nigdy nic, przy swoim najlepszym przyjacielu, który... – Teraz twoja kolej, draniu, co? – zapytał i odwrócił się do niego. Dopiero teraz, gdy Sasuke uporał się z jego podnieceniem, mógł przyjrzeć się mu z dużo większą uwagą. Pocałował go, a z ust Sasuke wyrwał się gardłowy jęk. Przyciągnął Naruto jeszcze bliżej i otarł się o niego kroczem. Naruto rozpiął mu spodnie, dziękując w duchu, że Sasuke już nie nosił tego dziwnego namiotu, obwiązanego sznurem. Teraz wyglądał jak człowiek i z przyjemnością można go było rozbierać.

Penis Sasuke był gorący i dłuższy niż jego. Kiedy spojrzał w dół, mimowolnie się uśmiechnął, czując dziwną gulę w gardle, bo wyobraził sobie, jakby to było, gdyby wziął go do ust. Jaki miałby smak? Sapnął cicho, zaciskając palce na twardym trzonie. Sasuke wsunął nos w jego włosy i wdychał ich zapach, masując jego kark leniwie. Żołądek Naruto zacisnął się z ekscytacji, kiedy usłyszał swoje imię. Sasuke mówił je z napięciem, chociaż jego głos nie był głośniejszy od szeptu. Poruszał ręką miarowo, cały czas wsłuchując się w jego reakcje, aż w końcu poczuł, że ten jest blisko. Podniósł głowę i pocałował go, czując, jak Sasuke rozlewa mu się w ręce, wzdychając przy tym z przyjemnością.

– Naprawdę masz to gdzieś? – odezwał się Naruto, gdy ich oddechy już się unormowały. Nadal leżeli obok siebie, a on zaczął zastanawiać się co dalej. I czy w ogóle będzie jakieś dalej.

– O czym ty gadasz? – Sasuke podniósł się z kanapy i podciągnął spodnie. Co prawda nie planował tego w taki sposób, chciał tylko temu młotkowi coś uświadomić, ale wyszło... No wyszło lepiej. Uśmiechnął się sam do siebie. O tak, zdecydowanie lepiej.

– Powiedziałeś, że masz gdzieś to, że Sakura–chan mnie zabije – jęknął Naruto, powoli się ubierając. Mimo że pozbył się napięcia wywołanego podnieceniem, nadal odczuwał te w swojej głowie. Dlatego wolał zacząć rozmowę o głupotach. Choć, tak szczerze mówiąc, wizja zagłady ze strony przyjaciółki na pewno nie była głupotą. Gdyby dowiedziała się, co zrobili, naprawdę mogłaby go poważnie uszkodzić. Sakura stanowiła realne zagrożenie, gdy ktoś stawał jej na drodze do szczęścia z Sasuke.

– Przestań gadać mi teraz o Sakurze – zirytował się Sasuke, po chwili jednak ton jego głosu się zmienił. – Uspokoiłeś się już? – zapytał, i usiadł obok, trzymając w rękach swoją czarną bluzę.

– Uspokoiłem? – Naruto nie za bardzo wiedział, o co mu chodzi.

– W ostatnim czasie prawie dostawałeś zawału, jak tylko cię dotknąłem – westchnął Sasuke, odwracając go w swoją stronę. Uśmiechnął się, widząc, że tym razem Naruto w żaden sposób nie próbuje go odepchnąć. Bo po nim można byłoby się spodziewać naprawdę wszystkiego, także tego, że się rozmyśli i walnie go pięścią w twarz, krzycząc, że go sprowokował do takiego zachowania i to jego wina. Ale nie, nie tym razem. Naruto jego dotyk najwyraźniej już nie przeszkadzał. Wyglądało na to, że dzisiaj rozwiązali ten problem raz na zawsze. – W takim razie może odpowiesz w końcu na moje pytanie? Dlaczego na wojnie tak się dla mnie poświęcałeś?

– Oj, draniu, naprawdę musisz o to pytać? – burknął Naruto. – Czy to nie oczywiste? – dodał, opierając się dłońmi o jego ramiona i wstając.

– No nie do końca. – Sasuke też się podniósł. – Poczekaj na mnie chwilę, wezmę szybki prysznic i porozmawiamy po drodze do ciebie – powiedział i po chwili zniknął za drzwiami łazienki, nie zwracając uwagi na to, że jego przyjaciel znów zaczął mamrotać coś o Sakurze, torturach i zabijaniu.

Kiedy wyszedł z łazienki z ręcznikiem na szyi, Naruto już nie było, za to na stole leżał kartka z nabazgranym: Do jutra, draniu. Roześmiał się, zgniótł ją i rzucił, o dziwo, nie do kosza na śmieci, tylko gdzieś w kąt, zaburzając tym samym panujący w mieszkaniu pedantyczny porządek.

g|iz%:5

Continue Reading

You'll Also Like

61.8K 4.6K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
35.3K 3.4K 48
Świat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie ki...
25.8K 1.6K 35
- Chyba mnie trafi jak jeszcze raz go zobaczę. - powiedział Lo'ak pojawiając się nagle koło starszego brata i również obserwując oddalającego się syn...
53.6K 4.4K 58
Co się dzieje , kiedy to pierwszy raz Jaskier opuszcza Geralta , a nie na odwrót? Wyrusza w nieznane w poszukiwaniu siebie, lecz nie bierze pod uwagę...