Rozdział 82

169 11 0
                                    

Gdy opuściliśmy lotnisko od razu ruszyliśmy z walizkami do auta. Oparłam się o oparcie fotela. Spojrzałam na moją bransoletkę. Charmsów było na niej coraz więcej. Konkretnie o jeden. Kwiat to była mama. Była pomocna i zawsze troszczyła się o mnie i o Scott'a. Była jednak delikatna jak kwiat. Włączyłam radio.

- Jest korek. Będziemy z godzinnym opóźnieniem.

Powiedział Isaac. Oparłam głowę o fotel i westchnęłam ciężko. Isaac położył dłoń na moim udzie. Spojrzałam na niego.

- Martwię się.

Powiedziałam.

- Ja też. To też moja rodzina. Wszystko będzie dobrze.

Powiedział i chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch.

- Pójdź spać. Jak będziemy niedaleko Beacon Hills to cię obudzę.

Powiedział. Pokiwałam głową i ułożyłam się wygodnie. Nie miałam żadnego snu. Spało mi się przyjemnie do pewnego momentu. Poczułam ucisk na nadgarstku gdzie miałam bransoletkę. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią. Po chwili poczułam niesamowity ból w miejscu gdzie był charms Lydii i mamy. Krzyknęłam z bólu. Isaac szybko zjechał na pobocze.

- Co się dzieje?

Zapytał łapiąc moją twarz w dłonie.

- Coś się stało Lydii i mamie.

Powiedziałam. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Próbowałam się uspokoić przez pewną chwilę

- Leila. Jesteśmy kilkanaście kilometrów od Beacon Hills. Gdzie oni są?

Zapytał. Przełknęłam ślinę. Chwyciłam za charms lustra i kwiatu.

- Obydwie są w karetkach.

Powiedziałam.

- Czyli wiozą je do szpitala. Sprawdź Scott'a, na pewno jest gdzieś z nimi.

Powiedział. Zamknęłam oczy i chwyciłam charms z łapą wilka.

- Jedzie za karetkami na motorze. Z Malią.

Powiedziałam.

- Dobrze. Teraz weź głęboki wdech. Jedziemy prosto do nich do szpitala.

Powiedział Isaac Pokiwałam głową. Isaac pocałował mnie krótko w usta i ponownie odpalił silnik. Ruszył. Siedziałam skupiona na drodze. Oddychałam powoli. Po mniej niż pół godziny Isaac zaparkował pod szpitalem. Obydwoje wysiedliśmy i szybkim krokiem ruszyliśmy do środka. Isaac odszukał zapach Scott'a i poprowadził nas do niego.

- Leila.

Powiedział Scott i wstał do mnie. Przytulił mnie a ja ze łzami w oczach objęłam go najmocniej jak potrafiłam.

- Co ci się stało z twarzą?

Zapytał.

- Paryskie porachunki. Co się stało?

Ostatnie pytanie wyszlochałam.

- Przeżyje.

Powiedział Scott głaszcząc mnie po głowie.
Odsunęłam się od niego. Malia uściskała mnie.

- Gdzie Lydia. Czułam że też coś jest nie tak.

Powiedziałam.

- Postrzelili ich. Waszą mamę, ojca, Lydię i Mason'a.

Powiedziała Malia.

- Kto?

Zapytał Isaac.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now