Rozdział 19

479 23 0
                                    

- Halo?

Zapytałam. Zadzwonił do mnie ponownie Isaac.

- Zaraz będę w szkole więc pośpiesz się.

Powiedział. Zaśmiałam się.

- Już gotowy?

Zapytałam.

- Dokładnie. Ruszaj tyłek bo będzie mi się nudzić.

Powiedział po czym się rozłączył. Zeszłam na dół. Zrobiłam tosty i jajecznicę.

- Dzień dobry.

Powiedział Scott wchodząc do kuchni.

- Dzień dobry.

Odparłam nakładając jajecznicę na talerze. Postawiłam jedzenie na wyspie przy której zawsze jemy.

- Dobrze gotujesz. Może ty zaczniesz nam robić śniadania?

Zaczął Scott patrząc się na mnie.

- Błagam cię. Każdy potrafi zrobić jajecznicę.

Odparłam.

***

Czekam na chłopców pod ich szatnią. Trener wyszedł jako pierwszy.

- Pani McCall. Gdzie reszta?

Zapytał trener.

- Czekają na dworze.

Odparłam. Ruszył w stronę wyjścia a za nim grupka chłopców. Dołączyłam się do nich. Bez trudu zauważyłam Isaac'a który jest najwyższy. Podeszłam do niego.

- Będę szybszy.

Powiedział.

- Nie używaj swojej wilkołaczej szybkości. Wtedy pogadamy.

Odparłam uśmiechając się do niego.

- Leilaaaa.

Usłyszałam za sobą.

- Scooooott.

Odparłam.

- Jak wrócimy to coś ugotujesz?

Zapytał.

- Zastanowię się.

Powiedziałam.

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Na gwizdek trenera mieliśmy zacząć biec. Rozmawiałam ze Scott'em kiedy nagle nad Isaac'iem zjawili się... alfy. Ethan i Aiden... Po chwili usłyszeliśmy gwizdek trenera.

- Isaac.

Powiedział Scott tuż po gwizdku.

- To oni.

Odparł Isaac i zaczął biec przed siebie.

- Isaac!

Krzyknęłam i zaczęłam biec za nim a Scott razem ze mną.

- Ile kości ma ludzkie ciało?

Usłyszałam.

- Scott. Tam, szybko.

Powiedziałam skręcając w lewo.

- To jedna.

Powiedział mój brat uderzając jednego bliźniaka w szczękę.

- Tam zaraz będzie druga.

Powiedział Aiden patrząc się na mnie. Zdębiałam. Ich oczy zaświeciły się na czerwono a oczy Isaac'a i Scott'a na złoto. Po chwili usłyszeliśmy krzyki. Pobiegliśmy tam. Podbiegłam do Stiles'a. Zobaczyłam zakrwawione ciało przywiązane do drzewa. Odchyliłam głowę w bok i przywaliłam o czyjś tors. Podniosłam głowę. To był Scott. Objął mnie i pocałował w czubek głowy. Po chwili odeszliśmy z miejsca zdarzenia.

- A ty co o tym myślisz Scott?

Zapytał Stiles.

- Nie wiem...

Odparł.

- Teraz ja. O co chodzi i czemu znowu o niczym nie wiem?

Zapytałam. Wszyscy spojrzała na siebie i zaczęli opowiadać swoje wersje tych historii.

- Macie mi mówić o wszystkim. Bierzecie mnie wszędzie gdzie coś się dzieje.

Powiedziałam wskazując na nich palcem. Pokiwali głowami.

***

Fizyka. Jak ja tego gówna nienawidzę. Zajęłam swoje miejsce w środkowym rzędzie. Przede mną siedział Scott a przed nim Isaac. Po chwili Isaac wstał i wyszedł z sali. Scott nieudolnie też próbował wyjść. Nagle nauczyciel wybiegł z klasy. Wstałam z krzesła i pobiegłam na korytarz. Isaac stał nad Ethan'em któremu leciała krew z ust. Wyglądało to jak pobicie ale nie. Isaac nie zniżyliby się do ich poziomu. Isaac spojrzał na mnie. Uniosłam jedną brew nie spuszczając go z oczu.

- Zostajesz na przerwie.

Powiedział nauczyciel.

Po kilku minutach usłyszeliśmy dzwonek. Isaac został w sali a ja i Scott ruszyliśmy do szafek.

- Jak myślisz pobił go?

Zapytałam.

- Wątpię. To nie w jego stylu.

Odparł mój brat. Zamknęłam szafkę i oparłam się o nią.

- Więc chcą nas wkurzyć? Jak narazie idzie im całkiem dobrze.

Powiedziałam patrząc się na brata.

- Wręcz znakomicie. Leila wtedy jak zaczęli ci grozić... nie wiem co bym zrobił gdyby coś ci się stało.

Powiedział.

- Wiem Scott. Nie martw się o mnie. Jakby nie patrzeć też jestem istotą nadprzyrodzoną. Nie mam świecących oczu, kłów czy pazurów. Moje rany nie goją się tak szybko jak twoje. Nie jestem tak szybka i silna jak ty. Musze po prostu popracować nad moimi zdolnościami. Umiem podnosić przedmioty za pomocą myśli co za tym idzie mogę też o wiele więcej. Słyszę myśli ludzi. Dam sobie radę.

Powiedziałam. Scott spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- No dalej!

Usłyszałam. Głos Isaac'a...

- Coś się dzieje z Isaac'iem.

Powiedziałam. Zaczęłam biec do kantorka woźnego. Drzwi zastawione automatem. Wystawiłam rękę i odrzuciłam automat w bok. Scott otworzył drzwi i dosłownie wyrzucił Isaac'a. Jego oczy się świeciły.

- Isaac!

Krzyknął Scott. Lahey przestał się rzucać i oparł się o ałtomat ciężko oddychając. Klęknęłam przy nim. Złapałam za jego policzki. Patrzył prosto w moje oczy.

- Już jest wszystko dobrze.

Powiedziałam. Przytuliłam go. Objął mnie. Czułam jak jego oddech zwalnia.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum