Rozdział 2

859 28 0
                                    

Stiles kazał nam uciekać. Tak też zrobiliśmy. Na piechotę udałam się do domu. Było to całkiem blisko. Po wejściu do domu ruszyłam do swojego pokoju. Moje włosy były kompletnie nieogarnięte.

- Gdzie jest szczotka!

Zaczęłam. Odwróciłam się.

- Co jest kurwa...

Powiedziałam. Moja szczotka latała sobie w powietrzu. Gdy wystawiłam rękę by ją chwycić wleciała prosto do mojej dłoni. Złapałam ją. Oglądnęłam ją dookoła. No żadnej linki. Co jest. Rozczesałam te włosy. Umyłam się i przebrałam w piżamę z jednorożcem.

Kocham jednorożce ok?

Wyszłam z łazienki. Oczywiście moje nocne podjadanie wzięło górę więc poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Wzięłam z niej mój jogurt z musli. Wzięłam łyżeczkę i usiadłam przy wyspie.

- Jesz o tej godzinie?

Usłyszałam i podskoczyłam na krześle. Obróciłam się. Zobaczyłam że był to Isaac.

- Nie strasz mnie tak. Poza tym... co tu robisz?

Zapytałam łapiąc się teatralnie za serce. Trochę się zmartwiłam nie ukrywam. Obcy mi chłopak u mnie w domu w środku nocy.

- Chciałem ci podziękować. Przepraszam, nie bij.

Powiedział podnosząc ręce w geście obronnym. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do jedzenia. Kocham jedzenie. Usiadł koło mnie.

- Jak masz na imię?

Zapytał. Dotarło do mnie że nawet się nie przedstawiłam.

- Leila.

Odparłam. Gdy skończyłam jeść odstawiłam łyżeczkę do zlewu a pojemnik wyrzuciłam do kosza. Chłopak bacznie mnie obserwował. Przeszedł mnie dreszcz i zacisnęłam powieki. Nie był to przyjemny dreszcz.

- Hej... dzieje się coś?

Zapytał.

- Nie nic. Po prostu... nie ważne. Idę spać.

Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

- Dobrze... jeszcze raz dziękuję. Już się zmywam.

Powiedział posyłając mi uśmiech. Szczerze to nie mam pojęcia za co mi dziękował.

- Jak się tu dostałeś?

Zapytałam zatrzymując się na schodach. Chłopak był już w przed drzwiami. Spojrzał na mnie.

- Drzwi były otwarte.

Odparł z uśmiechem i wyszedł. Pokiwałam głową i podeszłam zamknąć drzwi. Ruszyłam do mojego pokoju i zasnęłam.

***

Jadłam właśnie śniadanie. W domu nie było nikogo słychać. Niepokojące tak odrobinę. Ciszę przerwał dźwięk SMSa.

Od: Stiles
Hej mała. Nie mogę cię dzisiaj podwieźć do szkoły, coś musze załatwić.

Świetnie. Teraz będę musiała iść na piechotę. Skończyłam śniadanie i wstałam od stołu. Przeglądnęłam się w lustrze. Spodnie z wysokim stanem i szary sweter. Na nogach czarne Vans. Włosy miałam związane w wysokiego kucyka. Lekki makijaż. Taki jak zawsze. Spojrzałam na zegar. Miałam jeszcze 20 minut na dojście do szkoły. Wzięłam słuchawki i podłączyłem je do telefonu. Plecak Zarzuciłam na ramię i zamknęłam dom. Ruszyłam do szkoły. W słuchawkach leciała moja ulubiona piosenka mianowicie „Raging on the Sunday" od Bohnes. Idąc chodnikiem podśpiewywałam piosenkę.

Po około 17 minutach byłam przed szkołą. Zabrałam z szafki potrzebne mi książki i ruszyłam do sali. A raczej na sale od wf-u. Przebrałam się w strój sportowy. Dziś była wspinaczka. Allison wygrała ze Scott'em.

- Leila i Thomas.

Powiedział trener. Przypięli mi uprząż.

- Dam ci fory ślicznotko.

Powiedział osiłek. Przeszedł mnie niemiły dreszcz.

- Nie potrzebuje forów od dupka.

Powiedziałam.

- Start!

Krzyknął trener. Ruszyliśmy w górę. Thomas ewidentnie wymiękał. Byłam na widocznym prowadzeniu. Dotknęłam ostatniego kamyka.

- Leila wygrywa!

Krzyknął trener z dołu. Słyszałam tylko brawa i śmiechy. Uśmiechnęłam się i złapałam linkę. Sprowadzili mnie bezpiecznie na dół. Odpięłam się. Po mnie była Erica i Stiles. Erice nie szło. Stiles już dawno skończył. Erica zaczęła szybciej oddychać.

- To zwykły atak paniki.

Powiedziała Lydia.

- Trenerze to nie jest bezpieczne. Ona ma epilepsję.

Powiedziała Allison.

- Czemu dowiaduję się ostatni?

Zapytał.

- Erica odepchnij się. Na dole jest materac, wszystko będzie dobrze!

Krzyknęłam. Erica odepchnęła się i bezpiecznie wylądowała na materacu. Wszyscy ruszyli do szatni. Po chwili poczułam coś. Jakby... niepokój. Ból... ale nic mnie nie bolało. I panikę. Ogromną panikę. Wbiegłam do sali. Razem ze mną wbiegł tam Scott. Erica była na ściance. Scott złapał ją.

- Połóż ją na bok.

Poinstruowałam.

- Skąd wiedziałeś?

Zapytała Allison.

- Poczułem.

Odparł mój brat. Ktoś zdjął pasek i chciał wsadzić jej między zęby.

- Zostaw to idioto! Połamiesz jej zęby!

Powiedziałam i odepchnęłam chłopaka.

Od Autorki
Troszkę chaotycznie ale mam nadzieje że się połapiecie o co chodzi. Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy! Widzimy się w następnym rozdziale kochani.
Buziol dla was leci

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu