Przez ostatni miesiąc nie działo się nic. Praktycznie nic. Poza rozwiązywaniem sprawy listy. Rozwiązaliśmy ją. Niedawno miałam urodziny. Spędziłam je w domu. Dostałam pare prezentów ale nie były potrzebne. Ważna była dla mnie obecność moich przyjaciół. Jestem w szkole. U dyrektora konkretnie. Razem z mamą.
- Pani McCall pragnę pani pogratulować. Dzwonili do nas z najlepszej uczelni w Paryżu. Chcą aby pani przeniosła się do nich.
Powiedział dyrektor. Wmurowało mnie. Miałam bardzo dobre oceny ale... aż tak?
- Co z budżetem?
Zapytałam. Wiedziałam że mamy problemy finansowe.
- Wszystko opłacone. Akademik również.
Powiedział. Wzdrygnęłam się. Wolałabym mieć swoje mieszkanie ale trudno.
- Kiedy mam się pakować?
Powiedziałam.
- Za dwa dni ma pani wylot. Jutro nie musi iść pani do szkoły. Wszystko jest już przyszykowane.
Powiedział dyrektor. Spojrzałam na mamę.
- Jeśli oczywiście twoja mama nie ma nic przeciwko. Będziesz musiała zostać we Francji przez całe wakacje aby mogli cię wezwać w każdej chwili gdyby były problemy.
Dodał. Spojrzałam na mamę.
- Jestem dumna.
Powiedziała ze łzami w oczach. Dyrektor wręczył mi bilet i papiery. Podziękowałam i razem z mamą wyszłyśmy z gabinetu. Po zamknięciu drzwi zaczęłam skakać i krzyczeć na cały korytarz.
- Zawsze o tym marzyłaś.
Powiedziała rodzicielka obejmując mnie. Łzy szczęścia spływały po moich policzkach.
- Dziękuje że mi pozwalasz.
Powiedziałam. Mama pogłaskała mnie po włosach.
- Kocham cię.
Powiedziałyśmy w tym samym momencie. Zaśmiałyśmy się.
***
- Więc... Paryż?
Zapytał mój brat. Z uśmiechem na ustach Pokiwałam głową. Scott usiadł na moim łóżku.
- Będzie mi cię brakować.
Powiedział. Spojrzałam na niego.
- Ej... będę dzwonić. Ale tylko przez messengera bo będzie ciągnąć z konta.
Zaśmiałam się. Podeszłam do brata i przytuliłam go mocno. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
Powiedziałam i puściłam brata. Do pokoju wszedł Chris.
- Słyszałem że wolałabyś mieć swoje mieszkanie.
Powiedział. Pokiwałam głową. Rzucił w moją stronę jakiś przedmiot. Złapałam to. Były to klucze od domu.
- Jest opłacone. Zostało tam trochę pieniędzy na rachunki czy coś. Nie przydadzą mi się.
Powiedział. Wstałam i mocno przytuliłam Argent'a.
- Dziękuje.
Powiedziałam.
***
Stoję na lotnisku. Trzymam moją walizkę i torbę. Na plecach miałam jeszcze mój plecak do szkoły. Był to mój bagaż podręczny. Walizka jest ogromna. Jest ze mną mama, tata, Scott i moi przyjaciele. Był tu nawet Derek.
- Zostawiasz swojego detektywa.
Powiedział Stiles przytulając mnie.
- Nie na zawsze.
Odparłam. Po nim przytuliła mnie Kira i Malia. Przytulił mnie też Derek.
- Uważaj tam na siebie.
Powiedział Derek. Uśmiechnęłam się do niego. Musiał iść więc poczochrał mnie po włosach i odszedł.
- Spróbuj o mnie zapomnieć to nie wiem co ci zrobie.
Powiedziała Lydia i mnie przytuliła.
- Nie zapomnę. Obiecuję.
Powiedziałam odwzajemniają uśmiech. Mama wręczyła mi kopertę z pieniędzmi z mojego stypendium. Przytuliłam rodziców. Na koniec został mój brat. Przytulił mnie mocno. Odwzajemniłam mocny uścisk.
- Będę tęsknić.
Powiedział.
- Kocham cię.
Powiedziałam. Puścił mnie. Mama ucałowała mnie po raz ostatni. Ruszyłam na odprawę. Pomachałam im ostatni raz.
***
Lot był... nie wiem. Przespałam cały. Wysiadłam z samolotu. Po godzinie odebrałam bagaże. Jakiś kolega Chris'a miał mnie zawieść do mieszkania. Pojechałam pod piękną kamienicę. Podziękowałam i wyjęłam swoje rzeczy. Za pomocą moich mocy minimalnie uniosłam walizkę nad ziemie i wydrapałam się na trzecie, tym samym, najwyższe piętro. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się całkiem spory apartament. Wszystko było beżowo białe. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam kuchnie która była prawie na wprost drzwi. Blaty miała białe. Szafki były brązowe. Była też wyspa i jadalnia połączona z salonem i kuchnią. W salonie był telewizor i dwie białe kanapy. Łazienka była biało czarna. Był prysznic i wanna. Cudownieeee. Była taka w sam raz. Sypialnia miała szare ściany. Po środku pokoju stało białe łóżko. Otworzyłam szafę. Wpakowałam do niej ciuchy z walizki i torby. Zobaczyłam skrytkę na dnie szafy. Nacisnęłam na nią. Wysunął mi się sejf. Wpisałam kod który podał mi Argent. Drzwiczki otworzyły się. W sejfie było sto tysięcy. Dołożyłam tam pieniądze z mojego stypendium.
Witam Paryż.
***
Minął już tydzień szkoły. Miałam do niej niedaleko. Poznałam już kilku znajomych. Spotykałam się z nimi tylko w szkole i nie mówiłam gdzie mieszkam. Zorientowali się że nie ma mnie w akademiku gdzie ponoć było najciekawiej. Jest sobota. Przez ten tydzień znalazłam jeszcze laptopa i porozstawiałam ramki ze zdjęciami. Ja i mama, ja i Scott i Stiles, ja i Lydia, Ja, Malia i Kira i najwiecej... ja i Isaac. Stoję w kuchni. Przeglądam instagrama i jem tosta. Oparłam się o blat. Wzięłam szklankę i usiadłam na kanapie. Po chwili usłyszałam klucz w zamku. Ktoś zaczął otwierać drzwi. Odłożyłam telefon na stoliku do kawy i powoli wstałam. Drzwi otworzyły się i zamknęły. Wychyliłam się zza rogu. Postać ściągała buty. Nabrałam pewności siebie. Mogę w każdej chwili go obezwładnić. Stanęłam na środku korytarza.
- Nie wiem kim jesteś ale zaraz pożałujesz że się tu włamałeś.
Powiedziałam. Postać stała tyłem. Wyglądała jakby wbiło ją w ziemie. Nie umiałam stwierdzić kim jest postać bo nie zapaliłam światła. Postać obróciła się. Zamurowało mnie. Upuściłam szklankę z wodą. Upadła na dywan i oblała go. Przynajmniej szkło się nie zbiło.
- Leila?
Zapytał załamującym się głosem i wyszedł z cienia.
- Isaac?
Zapytałam ze łzami w oczach.
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Wilczek ~Isaac Lahey~ WSTRZYMANE
FanfictionCo się stanie gdy dowiesz się że mieszkasz pod jednym dachem z wilkołakiem? Co się stanie jeśli niedługo potem sam staniesz się istotą nadprzyrodzoną? W dodatku nikt nie ma pojęcia jaką i nikt nie jest w stanie ci pomóc... Cóż... jeśli chcecie się d...