Rozdział 21

469 18 0
                                    

Dzień później

Godzina 6 rano. Wraz z chłopakami czekamy na przyjazd autobusu którym pojedziemy na zawody. Rano było zimno więc stoję opatulona w moją ciepłą bluzę i mam na sobie kurtkę Scott'a. Było mi dalej zimno. Cała się trzęsłam.

- Ej zimno ci?

Zapytał Isaac. Spojrzałam na niego.

- Nie kurwa roztapiam się wiesz?

Powiedziałam. Isaac podszedł do mnie i objął mnie. Wtuliłam się w jego tors. Scott rozmawiał ze Stiles'em a ja poza nimi i Isaac'iem nie miałam tu nikogo. Jedynie jeszcze znałam Boyd'a. Trener zaczął wygłaszać przemowę gdzie jedziemy, po co jedziemy, zasady i takie tam. Autobus nareszcie nadjechał. Oddałam Scott'owi kurtkę. Wszyscy wsiedli do autobusu. Ja rozglądając się za jakimkolwiek miejscem znalazłam je tuż za Isaac'iem i Vernon'em. Ruszyliśmy. Założyłam słuchawki i puściłam piosenkę od Chase Atlantic „Stranger Things" która ostatnio cały czas chodzi mi po głowie.

Nikt koło mnie nie siedział więc nie miałam z kim pogadać. Tak minęły mi dwie godziny drogi. Po pierwszej godzinie schowałam telefon i słuchawki do mojego worka. Próbowałam zasnąć ale trener darł mordę na wszystkich i na wszystko. Zwłaszcza na chłopaka o imieniu Jared. Tylko aby nie rzygał bo ja też rzygnę. Po kolejnych godzinie nareszcie udało mi się zasnąć.

Widziałam jakąś dziwną akcję. Alfy, Scott i stado Derek'a. Walczyli.  Isaac i Scott zostali rzuceni na ścianę. Scott został ranny na boku. Walka toczyła się dalej.  Po chwili Derek i alfa spadli. Leżeli nieprzytomni.
Scott wychylił się i zawył głośno.

*perspektywa Isaac'a*

Spojrzałem za siebie. Dalej spokojnie spała. Odetchnąłem z ulgą. Martwiłem się. Słyszałem że nie spała do 2 w nocy. Wiem bo ja i Scott szykowaliśmy się do misji. Znaczy Scott się szykował ale ja się wepchałem na siłę.

- Boyd... spokojnie.

Powiedziałem. Zobaczyłem że Vernon wystawił pazury. Scott do nas podszedł i zaczął go uspokajać.

- Dalej krwawisz.

Powiedziałem patrząc na koszulkę McCall'a.

- To nic.

Odparł. Wstał i zaczął od nas odchodzić. Nagle moja komórka zaczęła się unosić. Złapałem ją. Rozglądnąłem się. Scott zatrzymał się i obrócił w moją stronę. Spojrzałem na Leilę. Zaciskała powieki i wierciła się na siedzeniu. Było coraz gorzej. Telefon Scott'a zaczął latać przed jego twarzą. Chwycił go i spojrzał na siedzenia gdzie leżała Leila. Spojrzałem w stronę bagażnika. Torby się unosiły do góry. Po chwili tył autobusu zaczął się podnosić.

- Cholera jasna.

Powiedziałem i przeskoczyłem przez Boyd'a. Usiadłem na fotelu obok Leili i zacząłem ją budzić.

- Leila. Leila. Wstań proszę.

Mówiłem. Złapałem za jej ramiona i zacząłem nią trząść. Ona gwałtownie otworzyła zaszklone oczy. Wszyscy poczuli kiedy tylne koła autobusu zetknęły się z ziemią. Trener zażartował że to pewnie jakiś większy kamień.

Gdyby tylko wiedział.

Łza spłynęła po policzku Leili. Otarłem ją i mocno przytuliłem te małą i bardzo ważną dla mnie istotkę. Wstałem i przepuściłem Scott'a. Rozglądnąłem się. Wszystko leżało już na swoim miejscu.

*perspektywa Leili*

- Co się stało?

Zapytałam Scott'a który usiadł obok mnie.

- Rzeczy w autobusie zaczęły się unosić.

Odparł gładząc mój policzek.

- Jeju... przepraszam.

Powiedziałam załamującym się głosem.

- Ej. Nie masz za co. To nie twoja wina.

Powiedziała Scott przytulając mnie.

- Masz zadrapanie na boku. Nie goi się. Jest dokładnie tam gdzie była w moim śnie.

Powiedziałam patrząc na jego zakrwawioną koszulkę. On spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.

- Co ci się śniło?

Zapytał. Opowiedziałam mu cały mój sen. Kiwał głową i uważnie mnie słuchał. Gdy skończyłam pomrugał kilkukrotnie.

- Isaac ci coś mówił gdzie byliśmy wczoraj?

Zapytał.

- Nie? Co to ma do mojego snu?

Zapytałam.

- Nie teraz. To nie jest miejsce na te rozmowę. Idź spać dalej.

Powiedział i pogłaskał mnie po policzku. Uśmiechnęłam się do niego. Scott wrócił na swoje miejsce a ja ponownie postanowiłam zasnąć.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now