- To gdzie on jest. Gdzie on jest?!
Wykrzyczał do mnie i do Lydii szeryf. Odsunęłam się ze łzami w oczach.
- Przepraszam.
Powiedział. Scott złapał mnie za rękę i wyprowadził z tamtąd.
- Nie rozumiem. Słyszałam go. Był tu.
Zaczęłam Scott przytulił mnie.
- Nic się nie stało. Każdy popełnia błędy.
Powiedział.
- Znaleźli go.
Rzucił szeryf.
- Kto?
Zapytał Scott.
- Wasi rodzice.
Odparł. Wsiadłam na motor. Brat odpalił silnik i pojechaliśmy do szpitala. Zdjęłam kask i pobiegłam do holu.
- Gdzie jest?
Zapytałam.
- Usiądź.
Poleciła mama i posadziła mnie na krześle koło Lydii. Koło mnie z drugiej strony usiadł Scott. Czekaliśmy. Przyszedł do nas szeryf.
- Co z nim?
Zapytałam wstając.
- Śpi.
Powiedział.
- Dziękuję.
Zwrócił się do mojego ojca.
- Wstajecie za sześć godzin.
Powiedziała mama i odesłała nas do domu.
***
Zanurzyłam się w swojej szkolnej szafce szukając potrzebnych podręczników. Brakowało mi Stiles'a i to cholernie. Dziś miał mieć robione badania. Ja i Scott postanowiliśmy mu towarzyszyć. Nie wiem dlaczego ale coś mi nie pasowało. Nie umiem wytłumaczyć co. Weszłam do sali od geografii i usiadłam w ostatniej ławce.***
- Ktoś zna odpowiedź?
Zapytał nauczyciel.
- Dziewięćdziesiąt trzy.
Powiedziałam. Nauczyciel spojrzał na mnie.
- Tak... to poprawna odpowiedź panno McCall.
Powiedział zdziwiony nauczyciel. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam notować nowe przykłady. Siedzę na ostatniej lekcji. Czekam z niecierpliwością na dzwonek aż będę mogła pojechać do mojego przyjaciela.
- Panno McCall? Może teraz też zna pani odpowiedź?
Zapytał nauczyciel. Nie lubił mnie ewidentnie. Spojrzałam na świeżo zapisany przykład.
- Tysiąc dwieście dwadzieścia osiem.
Powiedziałam. Nauczyciel spojrzał na tablice, po czym na mnie.
- Tak... kolejna poprawna odpowiedź.
Pochwalił mnie. Cała klasa dziękowała mi w duchu że nie musieli odpowiadać na pytania. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i szybko wyszłam z sali. Po drodze zgarnął mnie Scott i razem pojechaliśmy najpierw do domu aby odstawić plecaki. Ponownie wsiedliśmy na motor. Podjechaliśmy pod szpital. Zdjęliśmy kaski i zostawiliśmy w recepcji. Z recepcji odebrała nas mama i zaprowadziła do Stiles'a.
- Będziemy za szybą.
Powiedział szeryf i razem z mamą udali się do pomieszczenia za szybą. Pozwolili nam chwile porozmawiać ze Stiles'em.
- Mama na to chorowała.
Powiedział Stiles.
- Damy rade. Jeśli będziesz chory coś wymyślimy.
Powiedział Scott.
- Kim byłaby czarodziejka bez swojego detektywa?
Zapytałam. Stiles uśmiechnął się.
- Pomożemy ci.
Powiedział Scott. Stiles przytulił mocno mojego brata. Ze łzami w oczach później przytulił mnie.
- Jesteśmy przy tobie.
Szepnęłam. Stiles pokiwał głową. Z bratem wyszliśmy na korytarz. Po chwili siedzenia na fotelach podszedł do nas Derek. Usiadł na przeciwko nas. Milczał.
- Wiesz. Przypomniało mi się jak nauczyłeś mnie kontrolować przemianę poprzez gniew.
Odezwał się Scott. Derek podniósł na niego wzrok i uśmiechnął się.
- Nauczyłeś mnie o tym więcej niż ja ciebie.
Zaśmiał się Hale.
- Znowu mnie szkolisz?
Zapytał mój brat. Nie odzywałam się. Uważnie słuchałam ich rozmowy.
- Dzielę się z tobą sekretami. Wiesz że wywiozłem Corę do Ameryki Południowej...ale zniknąłem też po to by porozmawiać z matką.
Powiedział Derek.
- Czekaj. Z twoją martwą matką?
Zapytałam. Derek spojrzał na mnie.
- To co mi powiedziała sprawiło że inaczej spojrzałem na większość spraw. Moja rodzina chroniła Beacon Hills. To miasto dalej potrzebuje obrońcy. Takiego jak ty.
Powiedział i spojrzał na mojego brata. Uśmiechnęłam się.
- I jak ktoś kto mnie wyszkolił.
Odparł Scott. Jak będą tak sobie słodzić to mi się zęby popsują. Spojrzałam na brata. Zastanawiał się nad czymś. Wstał.
- Stiles chciał nas chronić.
Powiedział.
- Przed samym sobą.
Dokończyłam. Wstałam i ruszyłam na dach a oni za mną.
- Wiedziałam że coś tu jest.
Powiedziałam. Scott zrzucił z krat torbę z różnymi przyrządami.
- Walczył aby czegoś nie zrobić.
Powiedziałam. Spojrzałam w górę. Kabel był uszkodzony. Odsunęłam się z tamtąd. Nastąpiło zwarcie. Poleciały iskry. Scott zakrył mnie aby nic mi się nie stało. Uszkodzony kabel wił się przez chwilę i spadł na dół. Otworzyłam oczy patrząc na brata.
- Nic ci nie jest?
Zapytałam.
- Wszystko gra.
Odparł.
YOU ARE READING
Wilczek ~Isaac Lahey~ WSTRZYMANE
FanfictionCo się stanie gdy dowiesz się że mieszkasz pod jednym dachem z wilkołakiem? Co się stanie jeśli niedługo potem sam staniesz się istotą nadprzyrodzoną? W dodatku nikt nie ma pojęcia jaką i nikt nie jest w stanie ci pomóc... Cóż... jeśli chcecie się d...