Rozdział 26

424 20 0
                                    

***

Byłam w szkole koło mojej szafki. Mój brat i jego przyjaciele załatwiali różne rzeczy. Po chwili usłyszałam myśli Cory. Ruszyłam w kierunku szatni.

- Do tego czasu nie możesz ich tknąć!

Usłyszałam. Weszłam do szatni. Bliźniacy spojrzeli się na mnie i wyszli.

- Nieźle oberwałaś.

Powiedziałam podchodząc do Cory.

- Czemu tak na ciebie reagują?

Zapytała Lydia.

- Sama nie wiem.

Odparłam. Cora wstała i przemyła ranę.

- Dlaczego się nie goi?

Zapytał mój brat.

- Wszystko gra.

Odpowiedziała zirytowanym tonem i wyszła.

- Widać że jest z Hale'ów. Odwiozę ją.

Powiedział Stiles.

- Leila mówiłem...

Zaczął Scott. Złapałam go za ramie.

- Scott idziemy do niej. Teraz.

Powiedziałam. Scott spojrzał na mnie. Po chwili dotarło do niego o co chodzi. Lydia ruszyła do swojej szafki. My ruszyliśmy do szkolnej pani psycholog.

- Nie pamiętam żebyśmy się umawiali.

Powiedziała nawet na nas nie patrząc.

- Przyszliśmy po poradę.

Powiedział Scott. Przekręciłam lekko nadgarstek dzięki czemu drzwi zamknęły się. Siostra Deatona usiadłam na krześle na przeciwko nas uważnie mi się przyglądając.

- Czemu tracicie na mnie czas? Niedługo kolejna osoba zginie.

Powiedziała.

- Przez ciebie?

Zapytał brat.

- Proszę cię, Scott. Nie słyszysz mojego serca?

Zapytała.

- To nie ona.

Powiedziałam. Scott spojrzał się na mnie.

- Słyszałaś jej serce?

Zapytał.

- Serce nie. Ale myśli owszem.

Powiedziałam.

- Prawda jest taka że Deucalion tylko dzięki mnie nie zabił twoich przyjaciół. Trzymam go krótko, ale on wciąż się ślini.

Powiedziała.

- Na co?

Zapytał Scott.

- Na prawdziwego alfę.

Odparłam patrząc jej w oczy. Wtedy najlepiej się skupiam i udaje mi się czytać w myślach.

- Chce zrobić z ciebie mordercę.

Odparła.

- Wtedy nie będę prawdziwym alfą.

Powiedział Scott.

- Dokładnie. Powiem jako psycholog. To obsesyjny temat. Chce cię zdobyć a jednocześnie się ciebie boi. Chce zabić każdego kto stanie mu na drodze.

Powiedziała psycholog. Spojrzała na mnie.

- Czemu patrzy pani na mnie?

Zapytałam. Scott zmierzył ją wzrokiem.

- Ty jesteś przeszkodą. Bliźniaki reagują tak a nie inaczej bo się ciebie boją.

Powiedziała. Scott spojrzał na mnie. Po chwili wyszliśmy. Koło sali pana od historii była grupka ludzi. Przepychaliśmy się przez tłum.

- Czymś jestem!

Usłyszeliśmy podniesiony ton Lydi.

- Gdzie tu prawidłowość?

Zapytał Ethan.

- Nie mam pojęcia.

Odparł Scott.

***

Po skończonych zajęciach razem z bratem pojechaliśmy do domu. Odłożyłam plecak do pokoju i podeszłam do lustra. W rękach trzymałam bluzę Lahey'a. Powąchałam ją i zamknęłam oczy. To brzmi dziwnie ale nie dbam o to. Zdjęłam moją koszulkę i założyłam tę bluzę.

- Leila!

Zawołał mnie brat. Mieliśmy jechać na ten koncert w hołdzie zmarłych czy coś. Zeszłam na dół.

- Nie widziałeś Isaac'a?

Zapytałam. Scott pokiwał przecząco głową. Wyszliśmy z domu zamykając go. Założyłam kask i usiadłam za bratem. Pojechaliśmy pod szkołę. Zostawiliśmy kaski w takiej szatni i ruszyliśmy na aulę.

- Lydia? Miałaś jechać do domu.

Powiedziałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.

- Nie wiem dlaczego znajduję te ciała. Ale może jeśli przestanę z tym walczyć, ktoś taki jak ty Scott zdoła kogoś uratować.

Powiedziała. Spojrzałam na brata.

- Obiecuję że uratujemy.

Powiedział mój brat. Zaczął się koncert. Drzwi za nami otworzyły się. Wszedł przez nie ojciec Allison, Allison i... Isaac. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Poszedł za nimi. Po chwili wszedł też Stiles. Stanął obok mojego brata.

- Chłopaki... gdzie jest Lydia?

Zapytałam. Stiles i Scott rozglądnęli się po sali.

- Cholera.

Powiedział Scott. Wybiegliśmy z auli wołając Lydię.

- Widzisz coś?

Zapytał Stiles.

- Nic.

Odparł Scott. Zamknęłam oczy. Usłyszałam krzyk. Nie był to taki zwykły krzyk. Nie umiem tego opisać ale mój brat chyba też to słyszał. Zakrył sobie uszy. Po chwili pobiegł do szkoły. Spojrzałam na Stiles'a. Ruszyliśmy za moim bratem. Stiles pobiegł do drzwi jednej z klas gdy tylko weszliśmy do szkoły. Nie mógł ich otworzyć.

- Stiles odsuń się.

Powiedziałam. Brunet odsunął się. Wystawiłam rękę.

- Teraz musisz zadziałać.

Powiedziałam i przekręciłam nadgarstek. Biurko, które stało przy drzwiach i przeszkadzało w otwarciu ich, poleciało na bok. Spokojnie weszliśmy do sali.

- Gdzie mój tata?

Zapytał Stiles. Zobaczyłam wybite okno.

- Filozofowie, uzdrowiciele, wojownicy, strażnicy, dziewice.

Słyszałam w kółko.

- Leila?

Zapytał mój brat kiedy zobaczył że coś nie gra.

- Musimy ostrzec Derek'a.

Powiedziałam.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANETahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon