Rozdział 20

502 16 0
                                    

Z kantorka wyszła Allison z podrapaną ręką.  Po tym co stało się w opuszczonej fabryce nie darzę jej jakąś wielką sympatią.

- Przepraszam. Nie chciałem.

Powiedział Isaac. Scott spojrzał na niego.

- To nie jego wina.

Powiedziała Allison.

- Wiem.

Odparł mój brat.

- Co teraz?

Zapytałam.

- Oni nie chcą nas wkurzyć chcą nas skrzywdzić.

Odparł Scott.

- Co z tym zrobimy?

Zapytał Isaac.

- Zrobimy im na złość.

Powiedział mój brat. Po opracowaniu planu ja, Isaac, Scott i Allison poszliśmy na parking. Za pomocą moich zdolności wyrwałam jakieś części od motocyklu i dałam je Scott'owi. Ten ruszył na swoją ostatnią lekcje na której byli też bliźniacy. Allison odpaliła maszynę i poinstruowała Isaac'a jak się tym jeździ.

- Nie rozbij się.

Powiedziałam.

- Postaram się.

Odparł Isaac posyłając mi uśmiech. Odjechał. Wraz z Allison ruszyłyśmy do szkoły. Na korytarzu zobaczyłam Isaac'a który łapie Aiden'a za ramiona i przeskakuje nad nim robiąc przy tym salto. Podszedł do nas. Zaraz potem zlecieli się uczniowie i nauczycielka angielskiego.

- Zawieszą cię za to.

Powiedziała nauczycielka.

***

- Kurwa.

Powiedziałam. Nie mogę znaleźć zeszytu od fizyki. Musiał zostać w szafce. Stałam na parkingu przed szkołą. Cały dzień myślałam nad tym aby go zabrać. Do jebanej godziny 16 która właśnie teraz wyświetliła się na ekranie mojego telefonu. Obróciłam się na pięcie zmierzając do środka. Zatrzymałam się w wejściu gdy zobaczyłam że Scott i Isaac leżą na podłodze a bliźniacy wraz z jakimś obcym mi człowiekiem odchodzili. Chwila moment. To nie jest ten niewidomy z windy? Podeszłam do moich kochanych wilkołaczków.

- Żyjecie?

Zapytałam.

- Właściwie to nie.

Odparł Isaac.

- Ok. Zabieram wszystkie szaliki.

Odparłam.

- Zmartwychwstaję!

Krzyknął i podniósł się z ziemi. Scott uczynił to samo.

- Kto to był?

Zapytałam.

- Deucalion.

Odparł mój brat. Podniosłam jedną brew do góry.

- Zaraz ci o nim powiemy.

Powiedział Isaac widząc moją minę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do mojej szafki. Wzięłam z niej zeszyt i wraz z chłopakami wyszłam ze szkoły. Po drodze chłopcy powiedzieli mi o wszystkim.

- To jak? Jedziesz pojutrze?

Zapytał Scott.

- Tak jadę. Trener by mnie zabił gdybym nie pojechała.

Powiedziałam.

- Nic dziwnego. Masz najlepsze wyniki z dziewcząt. No ogólnie z tych co nie są wilkołakami.

Powiedział Isaac. Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami. Ruszyłam do pokoju. Odłożyłam plecak i wyjęłam z niego biologię i fizykę. Usiadłam przy biurku.

Odrabianie lekcji czas zacząć.

***

Po kilku godzinnej męczarni zeszłam na dół. Tak ja tyle potrafię się uczyć. Usiadłam przy wyspie koło Isaac'a. Czekaj czekaj.

- Wprowadzasz się?

Zapytałam.

- Derek mnie wyrzucił z loftu.

Odparł Isaac. Scott postawił przede mną talerz z omletem. 

- Jak to wyrzucił.

Zapytałam.

- Powiedział że jest tam zbyt niebezpiecznie.

Odparł Isaac.

- Jak sobie radzisz?

Ponownie zadałam pytanie. Spojrzeli na siebie. Podniosłam jedną brew do góry.

- Nawet dobrze. Derek dalej jest moim alfą więc...

Odparł Isaac.

- Więc?

Jeju jaka ja jestem wścibska.

- Dalej będę za niego walczył.

Powiedział Isaac. Pokiwałam głową bo w sumie nie musze wiedzieć o wszystkich wilkołaczych sprawach. Scott wydawał się przygnębiony z resztą jak i Isaac. Zjadłam kolację i wstałam. Pocałowałam brata w policzek i poczorchałam loczki Isaac'a. Zmarszczył nos i uśmiechnął się. Ruszyłam na górę. Wyjęłam moją dużą, czarną, sportową torbę z Nike i zaczęłam pakować do niej ciuchy. Bielizna, staniki sportowe, koszulki zwykłe i do biegania, leginsy, jeansy i wszystko co jest mi do życia potrzebne. Jutro dopakuję resztę i będzie git. Ruszyłam do łazienki się umyć.

Czuje że jutrzejszy dzień będzie zjebany. Jak każdy z resztą. Po jutrze na zawody więc może nie będzie tak źle.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now