Rozdział 15

572 20 0
                                    

Kończę właśnie lekcje. Jeszcze tylko kilka minut historii i do domu. Siedziałam w ostatniej ławce pod oknem. Isaac siedział w ostatniej ławce w środkowym rzędzie czyli praktycznie koło mnie. Rysowałam coś na końcu zeszytu jak zwykle z resztą i prawie na każdej lekcji.

- Leila. Halo? Zadałem ci pytanie.

Powiedział nauczyciel. Spojrzałam na niego.

- Powtórz to co powiedziałem.

Rozkazał. Nie mogłam się skupić.

- No dawaj. To takie proste. Co jest grane?

Usłyszałam. Rozglądnęłam się po sali. Wszyscy w milczeniu mi się przyglądali. Czyli że... znowu słyszę głosy różnych ludzi. Uratował mnie dzwonek. Spakowałam się i wyszłam na parking.

- Deucalion kazał nam się nie wychylać.

Usłyszałam. Spojrzałam przed siebie. Ledwo złapałam ostrość. Poczułam że lecę na bok.

- Leila.

Usłyszałam głos Isaac'a a zaraz po tym jak łapie mnie abym nie upadła.

- Co jest?

Zapytał.

- Zabierz mnie od nich.

Powiedziałam. Isaac spojrzał przed siebie. Mianowicie stali tam bliźniacy którzy mi się śnili.

- Od kogo?

Zapytał. Zacisnęłam pięść na koszulce szarookiego. Otworzyłam oczy. Nikogo już tam nie było.

- Proszę.

Powiedziałam prawie z płaczem. Isaac pomógł mi się podnieść i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Głosy nie milkły. Były coraz głośniejsze.

- Leila jeszcze trochę. Zaraz będziemy.

Powiedział. Pokiwałam głową.

*perspektywa Isaac'a*

Otworzyłem drzwi od domu Scott'a i pomogłem Leili wejść po schodach na górę.

- Cholera.

Powiedziałem kiedy zobaczyłem że na ekranie mojego telefonu wyświetliło się połączenie przychodzące. Od Scott'a.

- Odbierz.

Powiedziała Leila wchodząc do swojego pokoju. Pokiwałem głową i odebrałem. Zszedłem na dół.

- Pomożemy ci. Ja, Leila, Stiles... to też nasi przyjaciele.

Powiedział Scott.

- Wiem ale to moje stado. Poza tym to Derek, jeśli będzie potrzebował, przełknie dumę i poprosi o pomocną dłoń.

Odparłem.

- Wiem. Gdzie jesteś?

Zapytał.

- U ciebie w domu. Leila się źle poczuła po szkole więc ją odprowadziłem.

Powiedziałem.

- Będę za jakieś 5 minut. Pogadamy.

Powiedział.

- Dobrze a i... Scott oddzwonię.

Powiedziałem i się rozłączyłem. Kanapa i krzesła unosiły się w powietrzu.

- Zostawcie mnie!

Usłyszałem krzyk Leili. Pobiegłem na górę i wpadłem do jej pokoju. Tu było gorzej. Nic nie stało na ziemi. Tylko Leila siedziała skulona w kącie. Usiadłem przy niej.

- Ej. Leila co się dzieje? 

Powiedziałem i złapałem ją za rękę.

- Słyszę ich. Zabierz ich ode mnie.

Powiedziała. Łzy spływały po jej policzkach.

- Kogo słyszysz. Alfy?

Zapytałem. Ona podniosła głowę i spojrzała na mnie.

- Wszystkich.

Wyszlochała.

- Leila. Cii... jestem przy tobie.

Powiedziałem łapiąc jej mokre od łez policzki.

W tym momencie coś zrobiłem ale nie wiedziałem do końca co. Po prostu patrzyła się w moje oczy i uspokoiła się.

*perspektywa Leili*

Jego oczy zaświeciły się na złoto. Nie wiem czemu ale uspokoiło mnie to. Złapałam za jego policzki nie odrywając wzroku od jego oczu. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Coś się stało?

Zapytał. Jego oczy dalej się świeciły.

- Twoje oczy...

Powiedziałam. Isaac zamknął je i potrząsnął głową. Gdy ponownie je otworzył jego tęczówki miały już swój niesamowity kolor. Wszystkie meble w moim pokoju wróciły na swoje miejsce. Isaac mocno mnie przytulił.

- Będziesz miał mokrą koszulkę.

Powiedziałam.

- Nie obchodzi mnie to. Ważne jest tylko to abyś poczuła się bezpieczna.

Powiedział.

- Czuję się bezpieczna. Teraz. W tym momencie.

Powiedziałam zaciskając pięści na jego koszulce. Puścił mnie. Zeszliśmy na dół. Tam to dopiero był bałagan. Isaac usiadł na schodach tak jak o to prosiłam. Wystawiłam ręce i zamknęłam oczy. Wykonując płynne ruchy rękami przywróciłam porządek w salonie. Otworzyłam oczy. Wszystko stało na swoim miejscu. Dopiero teraz zauważyłam Scott'a który stał koło schodów. Uśmiechał się tak jak Isaac. Wróć. Isaac uśmiechał się o wiele lepiej. Jestem kochaną siostrą.

- Już się lepiej czujesz?

Zapytał Scott. Pokiwałam potwierdzająco głową.

- Derek dzwonił.

Powiedział Isaac.

- Musisz iść?

Zapytałam. On uśmiechnął się do mnie.

- Widzimy się jutro.

Powiedział i wyszedł.

- Od kiedy tak umiesz?

Zapytał Scott.

- Tak czyli jak?

Zapytałam. Scott spojrzał się na mnie i pokazał ręką na salon.

- A... tak jakoś wyszło.

Wzruszyłam ramionami. Pogadałam z bratem jeszcze chwilę i ruszyłam na górę. Umyłam się i przebrałam w piżamę po czym poszłam spać.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now