Rozdział 24

451 16 0
                                    

- Scott... nie rób nic głupiego.

Usłyszałam. Odwróciłam się. Zobaczyłam Scott'a oblanego benzyną i trzymającego zapaloną flarę. Podeszłam do nich.

- Leila zrób coś.

Powiedziała do mnie Allison.

- Moje moce nie działają.

Odparłam.

- Jesteś jego siostrą. Na pewno cię posłucha.

Powiedziała Lydia. Kiwnęłam głową do Stiles'a.

- Scott. Odłóż to. Nie masz powodu tego robić. Masz dla kogo żyć rozumiesz? Masz przyjaciół którzy oddaliby za ciebie życie. Masz mamę która cię kocha. Masz mnie... swoją wkurzającą, młodszą siostrę która będzie cię kochać i podziwiać nie ważne co zrobisz. Chciałabym być taka jak ty. Tak odważna i zaradna. Ale to ty taki jesteś. Nie ja, nie mama tylko ty. Więc proszę. Odłóż to.

Powiedziałam. Do oczu cisnęły mi się łzy. Po mnie podszedł do niego Stiles wygłaszając swoją płomienną mowę.

- Przed ugryzieniem byłem nikim. Obydwaj byliśmy. Może... czas znowu być nikim?

Powiedział Scott. Te słowa bardzo mocno uderzyły. Serce mnie zakuło. Stiles tłumaczył mojemu bratu że to nie prawda i takie sprawy.

- Potrzebuję cię. Jesteś moim najlepszym przyjacielem Scott. Nie możesz nas zostawić. Spójrz na swoją siostrę. Ona cię potrzebuje. Przechodzi przez to co ty kiedyś kiedy nie umiałeś się kontrolować. Jej nie ma kto pomóc tak jak zrobił to Derek i Deaton w twoim przypadku. Potrzebujemy cię Scott.

Powiedział Stiles. Łza spłynęła po moim policzku. Silinski wziął od Scott'a flarę i ją gdzieś rzucił. Lydia pobiegła do nich i odciągnęła ich od benzyny. Właściwie to rzuciła się na nich gdy zawiał wiatr a flara niebezpiecznie zaczęła zbliżać się do benzyny. Flara zetknęła się z benzyną i wybuchło. W płomieniach zobaczyłam postać. Biała z pociętą twarzą.

- Lydia... też to widzisz?

Zapytałam.

- Czyli nie jestem sama.

Powiedziała. Płomienie znikły wraz z tajemniczą postacią.

- Wracajmy do pokoi.

Powiedziałam. Tak też zrobiliśmy. Rozeszliśmy się w swoje strony. Umyłam się i przygotowałam do snu.

- Dobranoc.

Powiedziałam.

- Dobranoc.

Odparły dziewczyny jednocześnie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Rano

Zapakowałam moje rzeczy do torby. Wstałam dosłownie kilka minut temu. Ubrałam się w granatową koszulkę z wycięciem na plecach i jeansy z wysokim stanem z dziurami na kolanach. Włosy miałam rozpuszczone. Znosiłam torbę na dół. Z małą pomocą mojego brata ale ciii. Wsiedliśmy do autobusu. Scott z Stiles'em obok nich Allison i Lydia a ja siedziałam tuż za Stilinskim. Isaac siedział gdzieś na przodzie z Boyd'em.

- Biegi zostały odwołane...

I bla bla bla. Niechciałma słuchać trenera.

- Trenerze mogę gwizdek?

Zapytała Lydia zabierając gwizdek.

- Tylko oddaj później.

Powiedział. Lydia zakryła otwór i dmuchnęła. Pokazała nam rękę.

- Mordownik.

Powiedziałam.

- Za każdym razem kiedy gwizdał truł wilkołaki.

Powiedziała Lydia.

- To tak Darah dostał się do ich umysłów.

Powiedział Stiles. Zabrał Lydi gwizdek i wyrzucił go przez okno.

- Stilinski!

Krzyknął trener gdy odjeżdżaliśmy. Trener pokrzyczał na Stiles'a i usiadł gdzieś całkiem z przodu.

Minęły dwie godziny drogi. Przesiadłam się na sam tył bo był wolny. Prawie wszyscy spali. Bynajmniej z moich znajomych. Wyprostowałam nogi na siedzeniach i wpatrywałam się w telefon słuchając Halsey.

Kocham ją i jej piosenki.

- Mogę się przysiąść?

Zapytał. Podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Isaac'a. Zdjęłam nogi z fotela i wyłączyłam muzykę. Lahey usiadł koło mnie.

- Dziękuję.

Powiedział.

- Za co?

Zapytałam.

- Za to że przywróciłaś mnie do rzeczywistości.

Powiedział. Uśmiechnęłam się.

- Ja w sumie dziękuję ci za to samo. Wtedy w domu.

Przypomniałam mu. On pokiwał głową.

- Rozwaliłabyś dom gdybym czegoś nie zrobił.

Zaśmiał się. Uśmiechnęłam się i spuściłam głowę.

- Boje się że kiedyś coś komuś zrobię. Nie umiem nad sobą panować.

Powiedziałam.

- Myślisz że ja umiałem. Derek mnie przypinał kajdankami. Było ciężko ale dałem rade. Ty też dasz.

Powiedział. Uśmiechnęłam się. Reszta drogi przebiegła nam na opowiadaniu suchych tekstów i śmianiu się. Po kilku godzinach wysiedliśmy na parkingu szkoły. Mama odebrała całą naszą trójkę i pojechaliśmy do domu. Tam rozpakowałem się i umyłam. Zeszłam na dół i wypiłam jogurt który był moją kolacją. Wróciłam na górę do pokoju. Położyłam się w moim wygodnym łóżku i zasnęłam.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now