It never fades away, it's staying
Your kiss like broken glass on my skin
And all the greatest loves end in violence
It's tearing up my voice, left in silence- Będziesz z nim szczęśliwy. Pasujecie do siebie idealnie - zakasłał, a po jego twarzy spłynęły krople krwi.
- Tak myślisz? - zapytał załamany. Wiedział, że to już koniec.
- Oczywiście kochanie, on się tobą zaopiekuje - odparł przekonany.
- Ale ja... - chciał coś powiedzieć, ale zostało mu to przerwane przez cichy głos Stephana.
- Nie dyskutuj ze mną słonko - wychrypiał, a po chwili jego oczy zgasły.
Andreas przypomniał sobie tą rozmowę siedząc przy kominku. Po jego policzkach spływały łzy.
- Oh Stephi, gdybyś wiedział jak bardzo się pomyliłeś - powiedział i dotknął swoją dłonią rozciętej wargi. Jego wzrok utkwił w obrazie, na którym Stephan trzymał go mocno w ramionach, można było wyczuć tą miłość, która od nich biła.
- Nie powinnienem cię wtedy zdradzić. Przecież byłeś chory, jestem cholernym egoistą! - odrzekł i pociągnął się za włosy.
- Powiedz mi dlaczego to wybaczyłeś? Nie powinnieneś tego robić! Dlaczego wepchnąłeś mnie w jego ramiona? Twierdziłeś, że nasza miłość będzie bajką. Ona raczej przypomina porażkę - westchnął gorzko i spojrzał na swoje nadgarstki, które zdobiło wiele blizn.
Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, przerażony starł łzy ze swoich policzków.- Hej kochanie! - usłyszał jego głos, był bardzo radosny.
- Hej - westchnął i spojrzał na swojego narzeczonego.
- Jak ci minął dzień? - zapytał i objął go ramieniem, Andreas nie czuł się szczęśliwy i bezpieczny.
- Dobrze - odparł drżącym głosem. Nie chciał go przy sobie, jednak jakakolwiek próba wyrzucenia go ze swojego życia kończyła się fiaskiem.
- Dzisiaj rocznica jego śmierci. Pamiętasz? - spytał i delikatnie chwycił jego dłoń. W gardle Andreasie powstała gula.
- Jak mógłbym zapomnieć? - wyszeptał. Zewsząd otaczał go Stephan, był obecny w każdym, choćby najmniejszym przedmiocie.
- Oczywiście, że nie zapominasz, bo to on nadal tkwi w twojej głowie! Ja już nie mogę! Minęło pięć lat, a ty nadal zachowujesz się tak jakby umarł trzy dni temu! - krzyczał i rozrzucał wokół siebie wiele przedmiotów, niekiedy trafiały one w Andreasa, który niespecjalnie się tym przejmował. Ból fizyczny już dawno przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie.
- Myślisz, że on dla mnie nic nie znaczył? Znałem go od dzieciństwa! To ja bawiłem się z nim w berka, patrzyłem jak dorasta, z bólem słuchałem o tym, jak bardzo cię kocha! Od zawsze mi się podobałeś, ale wolałeś jego, nie chciałem mu tego niszczyć, w końcu zasługiwał na wszystko, co najlepsze, a później.... ta choroba, załamał się, jednak chciał walczyć dla ciebie, a gdy pod koniec wylądowałem z tobą w łóżku, chciałem sobie urwać wszystkie włosy z głowy, w końcu na to nie zasługiwał, ale później okazało się, że sam tego chciał. Myślałem, że będę z tobą szczęśliwy, że w końcu pozwolisz mi przejąć część twojego życia, ale ty kurczowo trzymałeś się jego - powiedział z wyrzutem, a jego twarz przybrała czerwony odcień. Andreas przyglądał mu się w niemałym szoku, Markus po raz pierwszy był tak okrutnie szczery, Wellinger postanowił, że to odpowiedni czas, by wyłożyć wszystkie karty.
- Ja.... Chyba nie będę ci mówił o tym, jak bardzo go kochałem, bo wiesz o tym. Chcę ci jedynie powiedzieć, że cholernie się od niego różnisz i chyba tego najbardziej nienawidzę. On był oazą spokoju, miły i gotowy, by pomagać, a ty? Jesteś jak wulkan, gwałtowny i wybuchowy. Do cholery Markus, ty mnie pobiłeś! - krzyknął zrozpaczony Andreas, chowając twarz w dłoniach.
- To tylko dlatego.... - chciał się wytłumaczyć, ale zostało mu to przerwane przez Andreasa, który już nie chciał słuchać jego wyjaśnień.
- Nie chcę tego słuchać - odparł zdecydowany, Eisenbichler był zdziwiony jego postawą, Wellinger jeszcze nigdy nie był taki stanowczy.
- Dobrze w takim razie idź odpocznij, a później...
- Nie - ponownie przerwał mu blondyn - nie będzie później.
- Co masz na myśli? - zapytał i uniósł swoją brew.
- Nie chcę takiego związku. Jesteś jak pająk, który złapał w sieć swoją ofiarę. Twoje pocałunki są jak szkło dla mojej skóry, wszystkie te blizny przypominają mi to, co zrobiłeś. Nie chcę tego i nawet nie interesuję mnie to, że mnie kochasz - odparł, wiedząc jaką argumentację wykorzysta straszy - Raz muszę pomyśleć o sobie.
- Ah, tak, no oczywiście! Tylko mi powiedz, co zrobisz sam? Jesteś cholernie nieporadny - odrzekł, starając się zagrać na jego uczuciach.
- Znajdę kogoś kto pokocha mnie razem z tą częścią, którą jest Stephan, kogoś kto mnie zrozumie i uleczy i nie będziesz to ty - odparł z dziwnym rozżaleniem. Markus spojrzał na niego z bólem pomieszanym ze złością.
- Dobrze, w takim razie powodzenia! - warknął i zamknął za sobą drzwi, które zakończyły pewien rozdział w ich życiu. Pozostały jedynie blizny, które przypominały Andreasowi o tym, by zapomniał.
Bardzo chętnie przyjmę zamówienia ;)
![](https://img.wattpad.com/cover/146336844-288-k781981.jpg)
YOU ARE READING
One shots ✔️
FanfictionWięc, co tu dużo pisać? Zapraszam na one shoty dotyczące skoczków narciarskich.