"Dwie drużyny, jasne jednako i sławne,
Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Niemczech,
Do nowej zbrodni pchają złości dawne,
Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonie". William Shakespeare. ( oczywiście odpowiednio zmienione)Byliśmy tacy młodzi gdy się poznaliśmy, ty miałeś 16, a ja 19 lat. Od momentu gdy na siebie spojrzeliśmy, między nami coś zaiskrzyło. Moje wcześniejsze uczucia do najstarszego Prevca wyparowały momentalnie w chwili gdy cię zobaczyłem.
Było to przyjęcie na zakończenie sezonu, dokładniej bal maskowy, zaproszeni zostali wszyscy juniorzy oraz skoczkowie z każdej kadry. Pierwsze na co zwróciłem uwagę to twoja delikatna sylwetka, byłeś bardzo szczupły i niski. Nie widziałem twojej twarzy, więc na tamten moment nie mogłem powiedzieć o tobie nic więcej.
Postanowiłem, że zaryzykuję, raz się żyje, a może twoja twarz będzie równie piękna jak reszta ciała. Postanowiłem zaprosić cię do tańca, wszyscy z zebranych na sali wiedzieli o mojej orientacji, więc nie przeszkadzało im to. Może nasze drużyny nie były za bardzo zadowolone z mojego pomysłu. Uznały, że jest to chęć bratania się z wrogiem, jednak nikt nie powiedział tego na głos, bali się reakcji pozostałych drużyn, które uznały to za element integracji i po chwili każda osoba tańczyła z osobą z innej drużyny: Niemcy z Polakami, Słoweńcy z Austriakami itd. Można byłoby wymieniać.
Jeśli chodzi o Austriaków to tu muszę przyznać, że nie byli zadowoleni z tego pomysłu, widziałem wściekłe spojrzenia Michiego, który dawno już ściągnął maskę i z wyraźną nienawiścią wpatrywał się Prevca, którego ręce znajdowały się na biodrach Stefana, ukochanego Hayboecka.
Ja natomiast podszedłem do ciebie i zapytałem się czy mogę prosić do tańca, ty niepewnie się zgodziłeś, co jak co, ale miałeś uroczy głos, który do teraz brzmi w mojej głowie.
Twoje ręce spoczęły na moich ramionach, a moje na twoich biodrach, bujaliśmy się w rytm muzyki, chciałem przekonać cię, abyś zdjął maskę, jednak byłeś nieugięty, musiałem nasycić się, jedynie widokiem twego ciała, co jak co było czym, jednak dla mnie i tak było mało.
Na tamten moment słońce, wiedziałem o tobie tylko tyle, że pochodzisz z Niemiec i nazywasz się Andi.
Piosenka jakoś za szybko się skończyła, ty od razu odszedłeś i skierowałeś się w stronę jakiegoś Niemca, bodajże Stephana, przez kilka minut żywo o czymś dyskutowaliście, a po chwili udaliście się w kierunku wyjścia.
Wpatrywałem się w ciebie, nie mogąc uwierzyć, że to już koniec naszej znajomości, przecież nawet nie wiedziałem jak wyglądasz.
Dopiero po chwili ogarnąłem się i ruszyłem za tobą, chciałem cię zapytać przynajmniej o numer telefonu, jednak nie zdążyłem, ty już wsiadłeś do samochodu, prowadzonego przez Leyhe i odjechaliście.
Przez kilka sekund udało mi się ujrzeć twoją twarz, kochanie ty byłeś idealny dla mnie. Roztrzepane blond włosy, niebieskie oczy, w które wpatrywałem się przez maskę, słodki uśmiech, ładny nosek to wszystko układało się w wygląd anioła.
Anioła o którym nie mogłem zapomnieć, myślałem o tobie całymi dniami, próbowałem się czegoś dowiedzieć, jednak nikt nie wiedział nic o tobie lub nie chcieli mi tego po prostu powiedzieć.
Liczyłem, że może spotkam cię na jakimś letnim konkursie, jednak ciebie tam nie było. Próbowałem wypytać o ciebie Stephana, jednak on na wzmiankę o tobie rzucił mi jedynie ostrzegawcze spojrzenie.
Mijały miesiące, zbliżaliśmy się do rozpoczęcia sezonu, a ja nadal nie mogłem o tobie zapomnieć, pisałem wiersze o tobie, śniłem o tobie, myślałem o tobie, jednak co mi to dało, gdy ty po prostu zniknąłeś jak kamień w wodę.
![](https://img.wattpad.com/cover/146336844-288-k781981.jpg)
CZYTASZ
One shots ✔️
FanfictionWięc, co tu dużo pisać? Zapraszam na one shoty dotyczące skoczków narciarskich.