97. Ocalić od zapomnienia ( Piszczykowski)

320 53 19
                                    

Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?*

Przeżyliśmy ze sobą tak wiele. Wzloty i upadki. Rozstania i powroty. To wszystko miało swój cel. Pewnie ze śmiechem spytasz mnie jaki? Otóż mój drogi to wszystko uczyniło nas silniejszymi na wszystko. Na ból, na krytykę, na wyzwiska.

Nie mogę uwierzyć, że tak długo ze mną wytrzymałeś. Jesteś aniołem o ogromnej cierpliwości.

Kto by pomyślał. Już tyle lat po ślubie, a ja nadal czuję do Ciebie to co na samym początku.

Oczywiście, że mieliśmy momenty zawahania, jednak jak szybko się pojawiały tak szybko odchodziły.

Ile listów?
Ile rozstań?
Ciężkich godzin w miastach wielu?
A to wszystko żeby powstać i znów iść i dojść do celu.

Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo byłem na Ciebie wściekły w chwili gdy dowiedziałem się, że odchodzisz z Borussi.

Szczerze? Planowałem się z Tobą rozstać. W końcu zataiłeś przede mną tak ważną sprawę, jednak gdy spojrzałem w twoje załzawione tęczówki nie potrafiłem tego zrobić. Za bardzo Cię kochałem.

Było trudno. Nie zaprzeczę. Czasem byliśmy już wykończeni do szpiku kości. Związek na odległość nigdy nie był dobrym rozwiązaniem. Byłem o ciebie zazdrosny, gdy widziałem te wszystkie zdjęcia z twoimi kolegami miałem ochotę przyjechać do Ciebie i pokazać im do kogo tak naprawdę należysz, jednak nigdy tego nie zrobiłem.

Staraliśmy się spotykać jak najczęściej. Czasem nie wychodziło. Pozostały nam jeszcze zgrupowania. Do czasu. W pewien dzień zrozumiałem, że chcę zakończyć karierę w reprezantacji. Nie obyło się bez twoich łez. Starałem cię pocieszyć, dopiero po kilku godzinach mi się to udało.

Nasze spotkania stawały się coraz rzadsze, to raniło. Za każdym razem gdy cię widziałem tuliłem się do ciebie mocno. Nasze łzy mieszały się ze sobą. Po roku takiej relacji zrozumiałem, że tak nie można, że musimy to przerwać. Postanowiłem, że odejdę z Borussi, że zamieszkam blisko Ciebie.

Cieszyłeś się z mojej decyzji. W końcu mieliśmy prawo być szczęśliwi.

Nasze życie było wspaniałe. Te wspólne poranki, namiętne noce to wszystko było warte.

Niestety nasze szczęście nie trwało długo. Na naszej drodze pojawił się niejaki Alexander, którego omal nie zabiłem. Ten mężczyzna był naprawdę bezczelny. Jawnie podrywał Cię na moich oczach, to było złe. Miałem ochotę wybić mu te równiótkie, bialutkie ząbki. On nie miał prawa. Ciągle się o niego kłóciliśmy, naprawdę trudno było mi powstrzymać zazdrość.

Pewnego dnia zobaczyłem jak całujecie się na rogu ulicy. Czułem furię, w końcu on odebrał mi mężczyznę, osobę dla której poświęciłem tak wiele.

Jak się później okazało, byłem w błędzie. Zerwałem z tobą bez żadnych wyjaśnień.

Potem zdażył się ciąg złych zdarzeń. Ten dupek zrobił coś niewybaczalnego, coś za co trafił do więzienia, coś co cię złamało.

Potem trudno nam było się pozbierać. Płakałeś, bałeś się mojego dotyku, miewałeś koszmary. Było trudno, nadal jest, mimo wszystko cienie przeszłości pojawiają się w naszym życiu.

Jednak staram się, próbuję zapewnić ci dobre życie. Staram się byś zapomniał, byś miał we mnie wsparcie. W głębi duszy, mimo że mówiłeś mi że tak nie było, wiem że to moja wina. Gdybym cię wtedy nie zostawił nic takiego by się nie stało.

Ile w trudzie nieustannym, 
wspólnych zmartwień, 
wspólnych dążeń, 
ile chlebów rozkrajanych, 
pocałunków, schodów, książek.

Słońce, minęło już tyle czasu. Przeszliśmy tak wiele. Chyba nam się udało to przetrwać. Dzięki Tobie jestem lepszym człowiekiem. Mamy kochane dzieci, które najlepszym co się nam w życiu przytrafiło. Kocham je tak samo mocno jak i ciebie. Jesteście moimi skarbami, które skryłbym przed całym światem.

To już tyle moje kochanie. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! Niestety nie mogę być z tobą przez cały dzień. Obiecuję, że resztę dostaniesz wieczorem, tylko ubierz się ładnie, chociaż ty zawsze ładnie wyglądasz, a jeszcze lepiej bez ubrania, ale nie ważne.
                    
                  Kocham Cię, Twój Łukasz

Z uśmiechem czytam list od niego. Po chwili chwytam do ręki kanapki zrobione przez niego. Jest taki kochany. Tak bardzo się cieszę, że los na mojej drodze postawił akurat jego. Mężczyznę, który dba o moje szczęście. Udaje się do pokoi naszych skarbów, dzieciaki nadal śpią, delikatnie je budzę. Dzisiaj mają się spotkać ze swoimi dziadkami, którzy zaoferowali nam, że zajmą się nimi podczas naszej rocznicy.

Reszta dnia mija mi na sprzątaniu, nawet się nie orientuję, a wieczór się zbliża. Ubieram się w swój najlepszy garnitur i czekam na swojego dżentelmena. O godzinie 17 w naszym domu pojawia się mój Łukasz, wygląda olśniewająco. Podchodzi do mnie i delikatnie całuje w usta.

-Co tam kochanie? Jesteś gotowy na naszą randkę? - pyta z tym swoim słodkim uśmiechem.

Delikatnie kiwam głową, po chwili trzymając się za ręke udajemy się do naszej, ulubionej restauracji.

Wieczór mija nam wspaniale, Łukasz jest taki opiekuńczy i uroczy. Po udanej kolacji udajemy się do naszego mieszkania, gdzie spędzamy namiętną noc.

Rano budzę się wtulony w tors Łukasza, spoglądam w jego oczy i delikatnie całuję go w te jego cudowne usta. On pogłębia nasz pocałunek i schodzi swoimi ustami na moją szyję, delikatnie odsuwam się od niego.

-Możesz mi coś obiecać? - pytam go cichutko.

Łukasz kiwa głową i patrzy się na mnie z tym uroczym uśmiechem.

-Będziesz mnie kochał bezwarunkowo? - pytam z nadzieją.

-Oczywiście, że tak - mówi i składa na moich ustach czuły pocałunek, który jest cichą obietnicą na jeszcze lepsze jutro.

* Na podstawie wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego pt: "Ocalić od zapomnienia".

One shots ✔️Where stories live. Discover now