Let me be your shelter Domen x Peter x Cene;Lellinger; Tanfang

513 56 16
                                    

Między Peterem, a Domenem jest 15 lat różnicy, a między Cene 13.

-Panie Peterze błagam pana poraz ostatni, powie nam pan dlaczego to zrobił? - spytał już bardzo znudzony mężczyzna, był pod wrażeniem upartości siedzącego przed nim człowieka, który przez godzinę nie wypowiedział ani jednego słowa. Stephan chciał już się poddać i po prostu odstawić go na dołek, gdzie może zmięknie, jednak ja za cel ustanowiłem sobie, że wyciągne od niego jakiekolwiek informacje. I w ten  oto sposób w siedzimy w pokoju przesłuchań w przerażającej ciszy. Komisarz Leyhe zamierza już wstać i wyjść, jednak zatrzymuje go cichy głos.

-Dobrze powiem wszystko, ale tylko tobie.

Wskazuje ręką na komisarza, który spogląda z zaskoczeniem, to na podejrzanego, to na mnie.

-A niby dlaczego mam was zostawić? - pyta jego Stephan.

-Bo pan i tak tego nie zrozumie, w chwili gdy pana zobaczyłem zrozumiałem że jest pan nieczułym bucem, któremu nie będę potrafił tego opowiedzieć, blokuje mnie pan, więc jeśli chcecie wiedzieć dlaczego to zrobiłem, to proszę cię abyś opuścił to pomieszczenie i zostawił mnie z panem komisarzem.

Mój partner patrzy na mnie z wyczekiwaniem, kiwam mu głową na zgodę i niemo pokazuje, by wyszedł z pomieszczenia, co on bardzo niechętnie robi.

Zostaje tylko ja i Peter, który spogląda na mnie z kpiącym uśmieszkiem.

-Pan mu się podoba - mówi, a ja nie mam pojęcia o co mu chodzi.

-O czym ty mówisz?

Pytam zdezorientowany, czy ja mam wrażenie czy on naprawdę próbuje odciągnąć mnie od sedna sprawy.

-No jak to o czym, o komisarzu i panu partnerze, od razu widać pomiędzy wami ogromną chemie.

Nie mogę tego słuchać, że niby ja i Stephan? Razem? Niedorzeczne.

-Panie Peterze przejdźmy do rzeczy, niech mi pan powie  dlaczego to zrobił? Co kierowała pana przy zabójstwie niejakiego Daniela Andre Tande i jego partnera Johanna Andre Forfanga - pytam z cichym drżeniem w głosie, nie mogąc uwierzyć że człowiek, który siedzi przede mną z zimną krwią zabił dwie osoby, dwóch zakochanych w sobie mężczyzn, co skłoniło go do tak okrutnego zachowania?

-Więc nazywam się Peter Prevc....

-To już wiem - przerywam mu.

-Nazywam się Peter Prevc - ponownie zaczyna - I opowiem panu moją historię, proszę słuchać uważnie, nie powtórzę tego jeszcze raz.

Zna pan miłość dziecka do rodzica? Jest ona bezwarunkowa, rodzic potrafi poświęcić wszystko dla swojej pociechy i ja również czułem się jak taki rodzic, mimo że nigdy nim nie byłem i chyba nie będę, ale to nieważne. Moja miłość była skierowana do moich braciszków.
Wszystko zaczęło się, gdy miałem 13 lat, wtedy na świat przyszedł mój pierwszy braciszek, gdy go zobaczyłem, pokochałem go od razu, miał na imię Cene, był uroczym dzieckiem, a ja wiedziałem że w przyszłości zostanie kimś wielkim, potem pojawił się Domen, uroczy nieporadny maluszek, który roztopił moje serce przy pierwszym spojrzeniu. I już w tamtym momencie obiecałem sobie, że nie pozwolę ich skrzywdzić i po prostu będę ich chronić. Gdy starsze dzieci im dokuczały, ja od razu biegłem im z pomocą, byłem tym starszym bratem, autorytetem i niestety moi braciszkowie zaczęli się na mnie wzorować. Oni również zaczęli swoją karierę ze skokami.

Słuchałem go uważnie i nie wiedziałem w czym on widzi taki problem.

- Wie pan początkowo ich wyniki nie były nawet o połowę tak dobre jak moje, dopiero po kilku długich i ciężkich miesiącach zaczęli odnosić malutkie sukcesy, znaczy bardziej Domen niż Cene. Cene był bardzo zazdrosny, dlatego ćwiczył na treningach intensywniej niż inni, widziałem determinację w jego oczach, która już po kilku tygodniach przemieniła się w szaleństwo. W pewien słoneczny dzień, gdy cała słoweńska drużyna miała się udać na skocznie, aby potrenować, usłyszeliśmy huk, okazało się że Cene niefortunnie upadł, a wokół niego utworzyła się wielka plama krwi, jego drobne ciałko, które jeszcze niedawno przyciskałem do piersi było tak dziwnie powyginane i wtedy zrozumiałem że mój malutki braciszek, osoba, która miała przed sobą całe życie zginęła.
Uświadomiłem sobie, że już nigdy nie usłyszę tonu jego głosu, nigdy już nie udzieli mi tych swoich " genialnych" rad, nie pokłócimy się, nie zobaczę jak jego dzieci będą dorastać, pozostaną mi o nim jedynie wspomnienia.

Jego pogrzeb był najgorszą rzeczą która mnie spotkała, przez głowę przelatywało mi tyle wspomnień, to gdy pierwszy raz swoim małym kciukiem uścisnął moją rękę, to gdy po raz pierwszy raz usłyszałem z jego ust słodkie "Petel" to gdy przytulał się we mnie w nocy, był uroczym dzieckiem, właśnie on był tylko dzieckiem, gdy los postanowił mi go odebrać.

Peter zaczął płakać, a ja nie wiedziałem co robić, widać było, że kochał swojego braciszka. Dopiero po kilku minutach uspokoił się do tego stopnia, że mogliśmy dalej kontynuować przesłuchanie.

Długo nie mogłem się z tego otrząsnąć, nadal obwiniam siebie o ten wypadek przecież obiecałem rodzicom, że go ochronie, że będę jego tarczą, ale niestety nie udało się tego zrobić, a to mnie spotkało był to dopiero początek góry lodowej.

Obawiam się tego co mogę usłyszeć później. Może lepiej gdybyśmy minęli tę część rozmowy?

-Panie Peterze, ale czy moglibyśmy przejść do sedna, dlaczego dopuścił się pan tak strasznej zbrodni?

-Co się pan tak śpieszy panie komisarzu? Aż pan tak tęskni za tym brunetem, jakmu tam było Stephan?

Zgromiłem go zimnym spojrzeniem, jeszcze przed chwilą mu współczułem, ale teraz miałem go serdecznie dosyć. Miałem nadzieję, że szybko uporamy się z tą sprawą i nareszcie będę mógł iść do domu.

Więc mój jeden braciszek już zmarł, nie mogłem pozwolić na to, by z drugim stało się to samo, co z pierwszym, musiałem go chronić, jednak to również mi się nie udało. Mój kochany Domiś, aniołek, został wykorzystany przez tego całego Norwega Daniela. To była jego pierwsza i ostatnia miłość, gdy okazało się, że starszy nie ma zamiaru zrywać ze swoim chłopakiem Johannem, młody się załamał. Śmierć brata, nieszczęśliwa miłość, to wszystko sprawiło, że popełnił samobóstwo.

Został pochowany razem z Cene, a ja nie mogłem tego znieść, czułem że poniosłem porażkę i zawiodłem wszystkich. Moje dwa aniołki, osoby dla których mógłbym poświęcić całe moje życie zgasły, zostałem sam. Ogarnęła mnie rozpacz i gniew, postanowiłem zemścić się na Tande, który doprowadził do śmierci mojego braciszka.

Zakradłem się do jego domu, trudno było mi tam wejść, ale jakoś się udało. Po chwili zobaczyłem go leżał tak spokojnie bez żadnych trosk, podczas gdy mój braciszek spoczywał w trumnie. Ogarnęła mnie dotychczas nieznana mi furia. Początkowo moją ofiarą miał być tylko Daniel, ale gdy zobaczyłem wtulonego w niego Johanna wiedziałem, że muszę to inaczej rozegrać. To Forfanga zaatakowałem jako pierwszego, chciałem, aby Daniel cierpiał i tak się stało, patrzył na miłość swojego życia, która powoli gasła, a potem umarła. Potem zaatakowałem i jego, po wszystkim szybko wybiegłem z ich domu i udałem się na cmentarz, gdzie spoczywają moje dwa małe aniołki, jak zwykle porozmawiałem z nimi i pożegnałem się. Wiedziałem, że mnie znajdziecie.

Zakończył smutno swoją opowieść.

Było mi go trochę żal, stracił dwójkę braci, a teraz musi się pożegnać ze swoją pasją i wszystkim co go otaczało.

Odprowadziłem go do aresztu, patrząc na niego ze współczuciem,  nie wiem, jakbym ja postąpił, gdyby coś takiego stało się z Tanją i Julią, na samą myśl o tym, że mógłbym je stracić do moich oczu napłynęły łzy. Po przesłuchaniu Petera zrozumiałem, że nie mogę dłużej zwlekać udałem się do Stephana, aby powiedzieć mu o swoich skrywanych uczuciach. Okazało się, że Stephan czuje to samo.

Gdy wróciłem do domu, nadal myślałem o Peterze, przykładny brat, który chciał jak najlepiej dla swoich braciszków, niestety nie wyszło, z zamysleń wyrwał mnie głos Stephana.

-Andi jest już późno, choć spać.

Po chwili leżałem w łóżku, przysypiając, na granicy snu i jawy usłyszałem jeszcze głos Stephana mówiący "Kocham cię".

One shots ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz