Don't let me down ( Markus x Andreas cz.2)

320 62 16
                                    

I need you, I need you, I need you right now
Yeah, I need you right now
So don't let me, don't let me, don't let me down
I think I'm losing my mind now.

Markus wiedział, że musi się teraz bardzo postarać, Andi nie wybaczy mu tak szybko, to wszystko wymagało czasu.

W chwili gdy otrzymał list i przeczytał go kilka razy, wiedział że musi coś zrobić, tylko co?

Głowił się nad tym kilka godzin, jednak nie wymyślił nic mądrego, postanowił że po radę uda się do Stephana, który zna Andreasa najlepiej z całej drużyny w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi, jednak przed pójściem do Leyhe, Markus wysłał do Andiego smsa o następującej treści:

"Dostałem twój list, nie wiedziałem że jestem dla ciebie taki nieczuły, obiecuje że się zmienie i odzyskam, bo cię kocham."

                         Twój Markus.

Po wysłaniu wiadomości, udał się do Stephana, w drodze do jego domu zastanawiał się, co takiego może powiedzieć mu przyjaciel jego miłości.

Zamyślony zapukał do drzwi, otworzył mu zaspany Stephan. Markus nie pomyślał o jednym, jest dopiero siódma rano, sobota, przecież on mógł spać, jednak teraz gdy przyjechał postanowił że nie odjedzie bez wskazówek.

Stephan niechętnie otworzył mu szerzej drzwi i wpuścił do środka. Weszli do salonu i usiedli naprzeciw siebie.

Zapadła cisza, Stephan wpatrywał się w Markusa z oczekiwaniem, natomiast Eisenbichler dziwnie zdenerwowany i zawstydzony wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie.

Po chwili wziął głęboki wdech i postanowił się przełamać, wyciągnął z kieszeni list od Andreasa i dał go Stephnowi do przeczytania.

Leyhe czytał go z uwagą, co chwilę marszcząc brwi lub kiwając głową ze zrozumieniem. Po przeczytaniu go całego, zaczął intensywnie wpatrywać się w Markusa.

-Więc czego ode mnie oczekujesz? - spytał szorstko Stephan. Patrząc na niego pogardliwie.

Markus mógł się domyślić, że brunet tak zareaguje na list, w tamtym momencie żałował że do niego przyszedł, przecież Andi to jego najlepszy przyjaciel wiadomo, że będzie trzymał jego stronę.

-Masz może jakiś pomysł jak go odzyskać? - spytał Markus cicho z nadzieją w głosie.

-Nie, nie mam. Najlepiej by było gdybyś go zostawił i pozwolił mu ułożyć życie na nowo bez ciebie, ponieważ ty sprawiasz u niego jedynie ból, jednak jeśli naprawdę ci na nim zależy, to sam powinieneś wymyślić sposób w jaki go odzyskać - powiedział chłodno Stephan i wstał w celu odprowadzenia go do drzwi.

Po chwili Markus siedział w samochodzie, żałując tej wizyty, nie pomogła mu ona w niczym, a jedynie sprawiła, że zaczął mieć wątpliwości, może faktycznie powinnien odpuścić i pozwolić Andiemu związać się z kimś innym, jednak w chwili gdy wyobraził sobie Wellingera z kimś innym, szlag go trafiał.

Wiedział, że musi zawalczyć. Zaczął od najpospolitszych rzeczy, postanowił codziennie wysłać  Wellingerowi róże, ich ilość zależała od ilości dni ich rozłąki.

Postanowił pisać do niego wiersze, które potem wysyłał do niego, nie były one najlepszej jakości, nie chodziło tu jednak oto by Wellinger miał się nimi jakoś zachwycać, one po prostu miały wywołać uśmiech na jego twarzy.

15 dni 23 godziny 16 minut i 34 sekundy,  dokładnie tyle nie widział Markus, Andreasa. Nie mógł już tego znieść, postanowił do niego pojechać.

Pod drzwiami ogarnęły go wątpliwości, chciał odejść, jednak zatrzymał go głos zza jego pleców, głos tak znajomy.

-Co ty tu robisz? - spytał Andi, Markus odwrócił się w jego kierunku. Blondyn wyglądał inaczej, schudł, na jego ustach nie gościł już ten cudowny uśmiech, a oczy były dziwnie smutne.

Markus wiedział, że to jego wina.

-Ja przyszedłem do ciebie, tak dawno cię nie widziałem, nawet nie wiesz jak tęsknie, przepraszam że zauważyłem to dopiero teraz, moje życie bez ciebie nie ma sensu, to ty napełniasz mój świat kolorami, bez ciebie jestem nikim - powiedział Markus i z nadzieją wpatrywał się w Andiego, który patrzył się w podłogę, wydawał się dosyć smutny.

-Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłeś, potrzebujesz mnie tylko wtedy gdy masz na to ochotę, pragniesz mnie tak jak słońca w zimny, chłodny dzień. Gdy jestem, moja obecność jest tobie  obojętna, natomiast gdy mnie nie ma, tęsknisz za mną i chcesz żebym wrócił. Taka relacja nie ma sensu, czuje jakbym uderzał w ścianę i potrzebuje jakiegoś cudu, który sprawi że to wszystko nie będzie tak bolało - powiedział cicho Wellinger.

Markus szybko analizował jego słowa, wiedział że teraz musi dobrać wszystko dokładnie, aby przekonać Wellingera, że warto.

-Andi to nie tak, ja po prostu nie potrafię się tak zaangażować w związek jak ty, dla mnie nic nie wydaje się takie oczywiste i proste jak dla ciebie, pozwól mi udowodnić ci, że mi na tobie zależy ten ostatni raz & powiedział Markus, po czym uklęknął przed Andreasem.

-Dobrze, już dobrze, daje ci ostatnią szansę, pamiętaj więcej już nich nie dostaniesz, a teraz wstań - rzekł miękko Andi.

Markus wstał i przytulił Andiego do siebie, stali tak, ich łzy mieszały się ze sobą. Po chwili oderwali się od siebie.

-I co teraz? - spytał Andi.

-Jak to co? Pakuj się! - powiedział rozentuzjazmowany Markus.

-Ale po co? Gdzie? - pytał zdezorientowany Wellinger.

-Jak to gdzie? Jedziemy na Hawaje! - oznajmił radośnie Eisenbichler, jego entuzjazm był dosyć dziwny, zwłaszcza że mężczyzna nienawidził ciepła i plaży.

Taki po prostu był plan Markusa, on postanowił się poświęcić tylko po to, by Andi był szczęśliwi i było warto mimo upału i piasku wchodzącego niemal wszędzie, cieszył się ponieważ widział ten szczery uśmiech Wellingera, który rozświetlał jego dzień.

Markus jeszcze wielokrotnie poświęcił się dla Andiego, pojechał na obiad do jego rodziców, poszedł z nim na zakupy, mimo, że nienawidził tego, to opłacało się, ponieważ mógł wtedy zobaczyć autentyczne szczęście.

Po wielu miesiącach starania  Marksowi udało się odzyskać Wellingera i zdobyć jego zaufanie, robił to wszystko w imię miłości, nie pozwalając mu upaść.



One shots ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz