Świeża strona

675 81 125
                                    

Dzisiaj coś z innej beczki, gdyż pewna osoba  nie umiała się doczekać tej części fabuły.


Z perspektywy Cesarstwa Niemieckiego:

W chwili obecnej leżę w łóżku Cesarstwa rosyjskiego chory i osłabiony.
Zdaniem gospodarza domu zostałem otruty w  jakiś nieznany sposób.
Do pokoju wszedł Cesarstwo rosyjskie z kubkiem herbaty ziołowej.
Uśmiechnął się w moją stronę i dał kubek na stolik obok łóżka.
Usiadł po drugiej stronie i odparł z troską.

-Masz tam herbatę...

-Nie wypiję tego...

Burknąłem naburmuszony na co Rusek odparł z spokojem:

-Jak nie wypijesz to twój stan pogorszy się...

-Kogo to obchodzi...

Byłem w pełni świadomy ,że Polen nigdy mnie nie pokocha a ta pustka w sercu jakoś mnie ,, przyciskała na dno".
Towarzysz zrobił stanowczą minę.

-Mnie obchodzi... Dlatego przy tobie jestem...

-Taa... Dzięki...

Zaśmiał się cicho i wziął kubek ,po czym dał mi go do rąk. Wziąłem małe pierwsze łyku naparu i postawiłem kubek z połową zawartości.

-Masz szczęście ,że byłem w pobliżu..

Uśmiechnął się uwodzicielsko i pogłaskał mnie po głowie. Po czym wyszedł z pokoju, zapewne idąc do kuchni.
Już od niedawna zdałem sobie sprawę ,że Polen nie jest dla mnie.
On jest szczęśliwy z Niemcem...
A ja muszę znowu podążać ścieżką samotnika. Mam tyle szczęścia ,że jest przy mnie Cesarstwo rosyjskie.
Jest opiekuńczy, miły i pomocny.
Cieszę ,że taka osoba jak on nigdy mnie nie opuści i zawsze będzie mnie wspierać.
A ten jego uśmiech i troska....Urocze....
Chwila...
Co?! Weź się otrząśnij, niewdzięczny prostokącie! Ehh!
Przecież ja...Nie jestem w nim zakochany...
A co jeśli tak?!
Może jestem?! O nein, nein, nein!
Niech tylko nie przychodzi w tej chwili...
Rozumiem że to jego dom itd, ale nie teraz!
Oczywiście los nie ,, uśmiechnął się" w moją stronę , gdyż usłyszałem kroki towarzysza. Scheiße!
Wszedł do pokoju ;w dodatku był ubrany w fartuch.
Jak on uroczo wygląda w tym fartuszku.
Co?! Nein! O czym ja myślę?!
Poczułem jak moja cała prostokątna twarz robi się czerwona ze wstydu, przez co spojrzał na mnie pytająco.

-Jesteś cały czerwony... Gorączka ci się podwyższyła?

Podszedł do mnie i położył rękę na moje czoło.

-Wygląda na to ,że tak samo jest z twoim stanem zdrowia...Nie rozumiem...

Super...Jak ja mu to wyjaśnię...Za bardzo wszystko odczuwam jak na swoją postać...
Nazista miał by o czym gadać Cesarstwie japońskim przy piwie, jakby się dowiedział tej sytuacji.

-J-ja... Chyba powinienem odpocząć!

-Okej...Ale musisz jeszcze wziąć leki...

-WAS?! LEKI?!

Z półki zgarnął jakąś małą butelkę z syropem i nalał część zawartości do małego kieliszka.

-Wypi--

-NEIN!

Krzyknąłem przerażony, przerywając mu jego krótką prośbę.
Cesarstwo Rosyjskie zaczął łapać mnie za usta bym to wypił, ale nie dawałem za wygraną. Nie będę tego świństwa pić!
Nein!
Zaczęliśmy się miotać po całym łóżku do momentu aż kieliszek spadł na podłogę a ja wisiałem nad Cesarstwem.
Owa pozycja była dla nas obu niekomfortowa i wstydliwa.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy z pełnym zaciekawieniem.
Zaczęliśmy coraz bardziej zbliżać się do siebie twarzami. Już miało dojść do pocałunku ,ale nagle właśnie w TEJ chwili ktoś zapukał do drzwi.
Gospodarz wstał ze mnie i udał się do drzwi.
Postanowiłem podążyć za nim do holu.
Po drugiej stronie ujrzałem...
Cesarstwo japońskie?
Czego on chce?

-Konichiwa, Cesarstwo-san...

-Priviet...Czego chcesz?

Stałem z boku, więc gość nie umiał mnie dostrzec za ścianą.

-Słyszałem ,że twój ,,przyjaciel" jest chory...A ja sam dobrze wiem jak bardzo ci na nim zależy....

Słowo przyjaciel bardzo dziwnie zaakcentował z nutką zaciekawienia.

-Dobrze, ale cicho bądź! Ale co dokładnie chcesz mi powiedzieć?

-Przyniosłem specjalny lek , dzięki któremu wyzdrowieje momentalnie, aleeee...
Jest kilka skutków ubocznych...

-A poprawi to jego stan zdrowia?

-Oczywiście!

-Biorę!

Potem poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie, udając ,że mnie tam nie było.
Czy to prawda? On...Mnie kocha?
Później właściciel domu wrócił do mojego towarzystwa i usiadł obok mnie.
Nasz wzrok z zawstydzeniem spotkał się ze sobą.

-J-Jeśli chodzi o tą akcję z syropem...

Zaczął lekko zmieszany i odwrócił wzrok.
Poczułem jak serce szybciej mi bije a po całym ciele przechodzą dreszcze.

-Tak?

Spytałem przyjęty.

-Ja od kilku miesięcy.... się...W tobie
p-podkochuję...Kocham cię, Cesarstwo....

Nie umiałem w tej chwili nic powiedzieć z powodu zaskoczenia, lecz jedyne co zrobiłem to złączyłem nasze wargi w namiętny pocałunek.
On to odwzajemnił i usiadł mi na kolanach.
Jego dłonie mocno zacisnęły się na moich ramionach a usta przyległy niczym zassawki
Gdy w końcu zabrakło nam tchu, postawiłem odpowiedzieć:

-Ja ciebie też kocham...

Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy ,on lekko z ekstytacją i zdziwieniem.

-S-serio?

-Tak! Serio, głuptasie!

Po chwili wtulił się w mój tors ,nadal siedząc mi na kolanach.
Nagle poczułem jak całuje mnie po szyi z pełną satysfakcją.

-Hej, hej. Nie rozpędzaj się...

Zaśmiałem się ,zaś jemu nie było do uśmiechu. W jego głosie była pewna powaga.

-Nocami śniłem by... Ty i ja... No wiesz..

Odchyliłem go lekko i złapałem za podbródek, patrząc mu głęboko w
,,zwierciadło duszy".

-Wiem o co ci chodzi, ale nie sądzę byś był... Gotowy...

-Ale...

-Lepiej się nie rozpędzać...Na wszystko jest czas...

On tylko westchnął lekko zmieszany i pocałował mnie w policzek.
Gdy oboje wstaliśmy z kanapy, Cesarstwo rosyjskie wyciągnął z kieszeni butelkę z lekiem ,jaki dostał od niedawnego gościa.
Nalał do małego kieliszka lek i podszedł do mnie.

-Masz...

-Żarty se robisz? Przecież wiesz, jak nie cierpię leków a tym bardziej syropów..

-Rozumiem to doskonale, ale ja się o ciebie martwię...

Popatrzył się na mnie z wielką czułością i troską, co dodawało mu uroczej aury.
Czułem jak robię się cały czerwony z powodu jego uroczej miny.

-No dobrze... Wypiję. Ale robię to dla ciebie...

On zaśmiał się cicho ,a ja w międzyczasie wypiłem na raz syrop w kieliszku.
Później cały dzień zleciał nam na opiece nade mną i wielkiej trosce

(...)

Proszę bardzo!
Jest!
Jeden z najcięższych do napisania rozdziałów w moim życiu.
Tak jak wam pisałam; weny za bardzo nie mam. (Ale powoli moja wena budzi się do życia, że tak powiem)
Bardzo was przepraszam ,że nie było dawno rozdziału.

Niestety nie wiem, kiedy będzie następna część książki. Ale na pewno się ona pojawii!

Kierunki Świata [Country humans]Where stories live. Discover now