Gdzie on (znowu) jest?

916 87 124
                                    

Z perspektywy Polski:

-Niemcy!

Krzyknąłem w stronę ukochanego, jakby miało go to zatrzymać. Wielka Brytania zrobił wielkie oczy i spojrzał na mnie pytająco.

-A jemu co?

-Nie mam pojęcia...

Skłamałem zmartwiony stanem Niemca. Jak znowu sobie coś zrobi...
Tylko gdzie on mógł pójść?
Martwię się o niego...

-Well...Ja muszę już iść! Goodbye!

-Do zobaczenia!

Wielka Brytania wyszedł z domu i zostawił mnie samego.
Po 5 minutach, myślenia nad sytuacją, zdałem sobie sprawę ,że powinienem go szukać.
Nie zważając na brak wiedzy ,gdzie może się aktualnie znajdować, ubrałem się jak najszybciej w swój zielony sweter i szare dresowe spodnie, wraz butami i kurtką.
Po czym, zgarnąłem telefon i jego kluczami, które dał mi niedawno jako zapasowe .Wyszedłem z domu, zamykając na klucz główne drzwi.
Pierwsze co przyszło mi na myśl, to park. Austria kiedyś mi mówił ,że Niemcy lubi tam przebywać ,gdy szuka izolacji od kogokolwiek czy czegokolwiek.
Może jest na tej ławce po stronie południowej ścieżki?
Tą ławkę mało kto umie znaleźć...
A drogę do niej zna tylko kilka osób ,w tym Niemcy. Lecz niestety nie ja... Ale muszę...
Jeśli naprawdę się postaram to znajdę tą dyskretną ławkę a nawet samego Niemca.
Potwornie się o niego martwię...
Co jeśli coś mu się stanie?
Znam go bardzo długo i wiem ,że w takich chwila nie wytrzymuje i ucieka gdzie pieprz rośnie.
Szedłem właśnie w stronę wspomnianej ścieżki ,gdzie powinien go znaleźć.
Mierzyłem wzrokiem każdy napotkany teren lub miejsce.
Nagle kątem zauważyłem drewniane podłużne siedzenie, które schowane przez krzaki ,oddawało wrażenie zapomnienia i starości.
Kiedy przeszedłem przez krzaki i natrafiłem na cel, ku mojemu zdziwieniu...Nie ujrzałem Niemca.
Poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Gdzie on może być?

-Gdzie jesteś?... Niemcy...

Zapytałem sam siebie, mając go na myśli. Pierwsza łza przemierzała już drogę na moim policzku.
Może jest u Austrii?
Szybkim krokiem, skierowałem się do jego kuzyna i rozmyślałem zatem czas ,gdzie może być.
Kiedy po długiej drodze, natrafiłem na do dom Austrii, zapukałem do drzwi i czekałem na otwarcie.
Kiedy drzwi zostały otwarte, Austria uśmiechnął się i przywitał, ale gdy ujrzał ,że płaczę i nie jestem w humorze, zmienił wyraz twarzy na zmartwiony i lekko zasmucony.

-Heja, Polen!

-H-hej...

-Co się stało?

-Niemcy gdzieś uciekł...N-Nie wiem gdzie jest....

-Wejdź proszę...

Tak jak poprosił, udałem się do środka jego rezydencji, ale nie zamierzałem zdjąć butów czy kurtki.

-Czemu uciekł?

Zapytał z lękiem.

-Chodziło o tamtą akcję ,że III Rzesza nim zawładnął i o m-mało nie zabił Francji i Słowacji.

-Nie pierwszy raz...

-Dzisiaj p-przyszedł Wielka Brytania do nas rano i powiedział ,że z Francją jest coraz gorzej...

-A Niemcy...?

-Nie wytrzymał tej wiadomości i uciekł...

-Nie mam pojęcia ,gdzie może się teraz znajdować...A sprawdzałeś tą ukrytą ławkę?

-Tak...Nie było go tam...

-Hmm...

Złapał się odruchowo za podbródek i zaczął myśleć.

-Naprawdę nie wiem...
Wybacz ,Polen...

-Nic nie szkodzi! Do zobaczenia!

-Auf wiedersehen!

Austria zamknął za mną drzwi a ja podążałem do...No właśnie... Dokąd?
Do swojego domu? Do domu Niemca?
Do kogokolwiek, kto mógł by mi pomóc? Nie mam pojęcia.
Może przejdę się po lesie, zawsze mnie to uspokaja.
Idąc żwirową ścieżką, starałem się uspokoić i racjonalnie myśleć.
Kiedy przeszedłem dość duży odcinek drogi, ujrzałem postać która kopała i biła...Niemcy?!
Jak najszybciej podbiegłem do dwójki.
Tą osobą, okazał się Wielka Brytania.
Odciągnąłem go od ukochanego i krzyknąłem:

-Co ty robisz?!

-A nie widać! Daję nauczkę temu naziście! Już nigdy nie skrzywdzi mojego France...

Odruchowo spojrzałem na Niemca. Był wściekły ale zrozpaczony, łzy lały mu się po policzkach.
Zacisnął mocno pięści i już się rzucić na wielbiciela herbaty ,ale powstrzymałem go.
Kiedy bardziej mu się przyjrzałem, miał podbite prawe oko, wargę rozcietą a z ust i nosa sączyła się krew. Zaś na policzkach, pełno siniaków.

-Przestań tak gadać!

-A nie mam racji?! To przez niego, mój Francja leży w łóżku, ledwo żywy!

Już miał oderzyć Niemca w brzuch ,ale popchnąłem lekko ukochanego i to ja dostałem mocne uderzenie w to miejsce.
Głośno syknąłem z bólu i lekko przykucnąłem. Zaczynało mi się robić ciemno przed oczami a nogi stawały niczym z waty.
Powoli traciłem przytomność, padając na Niemca.

-Polen!

Krzyknął przerażony Niemcy a ze mną nie było już żadnego kontaktu.

(...)

Obudziłem w domu Niemca na kanapie, przykryty jego kurtką i kocem. Kiedy mój wzrok zaopatrzył się, ujrzałem ,że Czechy szarpie Niemcy.

-Gadaj, gówniarzu! Co zrobiłeś mojemu Słowacji?!

-J-ja....

-Zapłacisz za to, ty pieprzony nazisto!

Szybko zerwałem się na nogi ,ale skutkowało to upadnięciem na podłogę. Niemcy wyrwał się z rąk Czech i podbiegł do mnie, pomagając usiąść na kanapie.

-Polska?! Zadajesz się z tym mordercą?!

-On nie jest żadnym mordercą!

-Nie wcale!

Warknął ironicznie Czechy i już miał go uderzyć ,ale przed tym złapałem za jego dłoń i krzyknąłem:

-Jeśli chcesz się wyrzyć! To tylko na mnie! Błagam! Nie krzywdź go!

-C-co?

-Błagam! Nie rób mu krzywdy!

-Uhhh...Mam tego wszystkiego dość!
Nara, frajerzy!

Krzyknął zirytowany i szybko wyszedł z domu. Zatrzasnął za sobą drzwi a ja wybuchnąłem głośnym płaczem, tuląc się do Niemca, wstawając z kanapy.

-T-tak się martwiłem!

-Wybacz, Polen...

-Sz-szukałem cię wszędzie...

-Przepraszam ,że cię zamartwiałem...Kocham cię, Polsko...

-Ja ciebie też...

Szepnąłem z łzami w oczach a później poczułem wilgotność na moim ramieniu a raczej czyjeś łzy. Jego łzy...


Witam!
Drugi rozdział w ten weekend!
Wow!
Ostatnio mam taki napływ weny ,że ło panie! XD
Mam nadzieję ,że podobał się rozdział!

(Niestety) jeszcze Francja żyje X"D
Pozdro dla kumatych ;-)


Kierunki Świata [Country humans]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant