Kto to był?! (SPECJAŁ NA 20 TYŚ)

972 81 209
                                    

Z perspektywy III Rzeszy:

ZSRR przez truciznę ,którą przypadkiem zażył ,jest potwornie padnięty i rozkojarzony, albo płacze z byle powodu.
Na przykład popłakał się ,że chce mieć ze mną dzieci. A przecież to niemożliwe!
Przez cały ten czas ,,kleił" się do mnie i zażądał atencji.
W tym momencie, leżał z gorączką w łóżku. Cały rozpalony był przykryty moimi kurtkami ,bo wszystkie koce poszły do prania.
Postanowiłem sprawdzić co tam u niego, i skierowałem się do pokoju.
Zastałem tam go potwornie rozchorowanego. Kiedy zauważył moją obecność, uśmiechnął się lekko i odrzekł:

-III Rzesza...

-Tak?

Usiadłem obok niego i spojrzałem mu w oczy.

-Możemy mieć dzieci?

Dopiero teraz przypomniałem sobie ,że kiedy Cesarstwo niemieckie odkryło co to była za trucizna, mówił mi ,że może ona mieć różne skutki uboczne. Na przykład: majaczenie, gadanie głupot, osłabienie, niski stan odpornościowy, grupa lub gorączka.

-ZSRR, my jesteśmy oboje facetami...Nie możemy mieć dzieci...

-Ч-что?

Po jego policzkach popłynęły łzy a wyraz twarzy wyglądał jak u zbitego psa. No pięknie...Teraz będzie mi tu płakać...

-Ejj...Ale nie płacz mi tu...

Szepnąłem troskliwie z lekkim uniesieniem.
Położyłem się obok niego i pocałowałem w czoło.

-J-ja bym chciał takie małe dzieciątka..

Gestem dłoni pokazał jakby trzymał niemowlę. Pokręciłem oczami i pogłaskałem go po głowie.

-A t-ty byś chciał mieć ze mną dzieci?
Gdyby to było możliwe...

Spytał zająkanym głosem, patrząc mi głęboko w oczy.
Trochę mnie zamurowało...
Jakby było to możliwe...
Naprawdę nie mam pojęcia... Chociaż...

-C-cóż...G-gdyby było to możliwe...
T-to...Tak...

Na te słowa, pociągnął mnie za kołnierz i pocałował mnie namiętnie  łapiąc za policzki.
Na początku zdziwiłem się ,ale odwzajemniłem to.
Przyciągnął mnie bliżej do swojego ciała i owinął ręce wokół mojej szyi.
Później mój język już penetrował jego jamę ustną.
Nasze języki walczyły o dominację, którą po pewnym czasie wygrałem.

-To może zajmiemy się produkcją?~

Zapytałem pociągliwie, odrywając się od jego miękkich warg.
On tylko zrobił lekko zawstydzony wyraz twarzy i odparł:

-B-bardzo bym chciał, ale ja...Nie za dobrze się czuje...Wybacz...

Odsunąłem się od niego lekko i spojrzałem w jego stronę.

-P-przepraszam...Jak zwykle wszystko rujnuje...

W kącikach jego oczu, można było dostrzec łzy, które po chwili przemierzały mokrą drogą po jego policzkach.
Otarłem je i położyłem głowę ,w stronę skroni na jego klatkę piersiową ,wsłuchując się w bicie jego serca.

-Ale ci szybko serce bije...

-Ono dla ciebie bije...

W tej chwili poczułem przyjemne ciepło w sercu. Czy to możliwe ,że od takich typu słów, zmieniłem się?
Dzięki miłości nie jestem tym samym nazistą co kiedyś?
Najwyraźniej tak...I to dzięki niemu...

-Kocham cię, ZSRR...

-J-ja ciebie też...

-Teraz odpocznij, ja pójdę coś załatwić...

Już miałem wstać z łóżka, ale zostałem lekko pociągnięty za rękaw.
Kiedy się odwróciłem, ujrzałem ZSRR który znowu zaszczycił swą smutną miną.

-A m-mógłbyś położyć się obok mnie?

-Gut...Ale nie masz mnie całować po szyi jak ostatnio!

-No dobrze...

Zaśmiał się pod nosem a ja przykryłem nas moimi kurtkami. Zdjąłem swoją czapkę i położyłem na stolik, po czym zdjąłem swoją koszulę.
Wtulił się w mój tors i zasnął ,ja również. W końcu była 23:28...

*Rano*

Obudziłem się, w połowie przykryty swoją własną częścią ubioru.
Kiedy powędrowałem do salonu ,ujrzałem ZSRR ,siedzący na kanapie i czytał jakąś książkę.
Postanowiłem podejść do niego i zakryć mu oczy:

-Zgadnij kto to?

-III Rzesza! Weź te ręce!

-Hehe..No dobra... Chodź... Zrobię nam kawy...

Wstał z kanapy i powędrował do kuchni ,po czym zajął miejsce przy stole.
Po zrobieniu kawy i nalania od dwóch kubków, podałem mu jedną oraz zapytałem obojętnie, pijąc gorący napój.

-A co ty tam czytasz?

-O...W-wychowywaniu dzieci i
z-zapłodnieniu...

Kiedy to usłyszałem, wyplułem pierwszy łyk kawy ,kaszląc  warknąłem:

-,,Dzieci"?!

-Ja przepraszam...

-N-nie to o chodzi...

-Więc o co?

-Pamiętam co wczoraj powiedziałem ,ale ja...Nie wiem czy to dobry pomysł...

-Czytałem ,że istnieje taka pewna substancja...

Momentalnie zabrałem mu książkę i zerknąłem na kilka wersów rozdziału ,,Życie i jej początki"

"Aby organizmy (obie) płci męskiej mogły spłodzić młode, jeden z (dowolny z jednej pary) samców musi zarzyć 50-100 ml substancji.
Kronel (dop.aut. wymyślone od autorki w celu wątku) można znaleźć w opuszczonych laboratoriach lub w specjalnych schowkach medycznych........"

Spojrzałem na niego zaskoczonym wzrokiem a on z spuszczoną głową ,szepnął:

-Wiem...To potwornie głupie...

-Wcale nie jest...Ale...

-Ale?

Odwrócił wzrok i skierował go w moją stronę.

-Czy to sprawi ,że będziesz szczęśliwy?

-Bardzo!

Odpowiedział z iskierką nadziei w oczach.

-No dobra! Jutro idziemy do opuszczonego laboratorium i szukamy Kronelu!

-S-serio?

-Tak serio! Będziemy mieli dziecko!

Szybko wstał z krzesła i rzucił mi się w ramiona.
Złapałem go za plecy i wtuliłem się w jego ramię.

-Dzisiaj popołudniu wyruszamy...

Szepnąłem do jego ucha i pocałowałem namiętnie jego miękkie wargi.

Wybiło 20 tysięcy?
Wybiło!
I to równo (jak dodaje to tak, równo 20 tyś) i to jeszcze przed egzaminem jak jem śniadanie!

Proszę mi wybaczyć ,że taki krótki ,ale pasowało mi do końca rozdziału!
Mam nadzieję ,że się podobał specjał!
Na wstępie nie wiem ile specjał będzie obejmować części ,ale na pewno więcej niż dwie!
Do następnego!

Kierunki Świata [Country humans]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz