Już po wszystkim?...

987 80 73
                                    

Z perspektywy Rosji:

Kilka dni później:

Od kiedy USA mi wybaczył ,wiele się zmieniło w naszej relacji. Zaczęliśmy się bardziej i częściej zwierzać wobec siebie. Jednak ja byłem wyjątkiem. USA ani nikt inny nie wiedział ,że jestem małym pomocnikiem ZSRR.
Boję się ,że z tego rozwinię się kolejna afera...Oby nie...
Chyba już za dużo jego łez ujrzałem...

-Muszę na chwilkę cię zostawić w domu... Poradzisz sobie?

-Jasne! Uważaj na siebie!

Odpowiedział z promienistym uśmiechem, siedząc na fotelu i pożegnał się ze mną. Wyszedłem z domu i powędrowałem do nowej siedziby ZSRR. Jest ona ukryta w jakimś odludnionym lesie i dobrze schowana.
Mam nadzieję ,że nie natrafię na kogoś znajomego. Jeszcze się spyta gdzie idę i po co...Uhh...
Po około 20 minutach drogi dotarłem, jednak trochę minęło zanim odnalazłem cel drogi. Dyskretnie wszedłem do siedziby. Miała ona 3 piętra ,jej zewnętrzne ściany w kolorze szarości były pokryte krzakami lub mechem a okna i drzwi nie wyglądały na aż tak stare.
Cały budynek przypomniał starą wieżę dla jakiś żołnierzy czy coś.
Po wejściu do środka ujrzałem ZSRR , który był tak zaniepokojony ,że chodził w te i we wte.

-Siema...Coś taki niespokojny?

Zapytałem wyluzowany a ZSRR zatrzymał się i spojrzał na mnie lekko zlękniony:

-Hej... Zaczynam mieć wątpliwości co do naszego planu...

-Nie rozumiem...

-TE NASZE ZASADZKI NA III RZESZĘ NIE DZIAŁAJĄ!

-Wow... Spokojnie... Możemy coś innego wymyślić--

-,,COŚ INNEGO"?! TO JA MAM WYGRAĆ! TO JA MAM BYĆ LEPSZY OD TEGO POKRAKI! ROZUMIESZ?!

-Stary, uspokój się!

-Przepraszam...Ale co ja mam zrobić?

-Po pierwsze ,my" ,po drugie weź się tak nie denerwuj i tak to nie polepsza sytuacji...

-Okej...A ktoś wie ,że ze mną współpracujesz?

-Nie...Boję się reakcji innych..A tym bardziej ,że nie dawno się pogodziłem z USA...

-Rozumiem...I żeby tak zostało... Będzie w porządku i dla mnie i dla ciebie...

-Jasne...

-To masz jakieś pomysły, Rosja?

-Hmm...Może powtórzymy twój ulubiony żart?

-Który ulubiony?

-Uhh...No ten z podchodami!

-Aa! Ten! Jeszcze go nie próbowałem!
Dobry pomysł! Chodźmy!

-Teraz?!

-A co?

-A jeśli ktoś nas zobaczy a tym bardziej mnie?

-W sumie masz rację... Zrobimy to po ciemku jutro...

-Emm...Okej...

-Jutro w siedzibie o 18:30...Nie zapomnij!

-Okej!

Nagle z mojego telefonu wydobył się dźwięk dzwonka. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i odebrałem połączenie. Był to USA:

-Halo?

-Cześć, Russia! Kiedy wrócisz? Martwię się!

-Za niedługo wrócę do domu! Muszę kończyć! Kocham cię!

-Ja ciebie też! Nara!

-Narazie!

Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. ZSRR miał na swojej twarzy głupi uśmiech, spoglądając na mnie.

-Oj... Twój kochaś się martwi? Pffft...HAHAHAHA!

-Ha ha... Bardzo śmieszne...

Odparłem zirytowany i się pożegnałem. Zanim zdążyłem odejść ,on złapał mnie za ramię z tyłu i szepnął mi do ucha.

-Jeśli ktokolwiek się dowie o naszej współpracy ,to ani dla ciebie i ani twojego USA nie skończy się to dobrze...Czaisz?

-T-tak...

Odpowiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi. Trochę mnie to przeraziło...Jednak później zignorowałem to i szybkim krokiem skierowałem się w stronę swojego domu. Mam nadzieję ,że USA nie będzie mnie zasypywać pytaniami ,gdzie byłem, z kim i po co...
20-minutowy powrót zleciał mi dość szybko. Może dlatego ,że rozmyślałem jak to skłamać USA z kim byłem i gdzie. Tylko żeby potem nie okazało się ,że coś kombinuję.
Ale ja jestem żałosny...
Kiedy wszedłem do środka ,od razu zostałem przywitany czułym objęciem i zapachem pysznej kolacji.

-Hejka!

-Hey! Zrobiłem nam kolację!

-Jesteś kochany! Dziękuję!

Złożyłem na jego policzku czuły pojedynczy pocałunek, jednocześnie zdejmując kurtkę a po chwili buty.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy na różne miłe tematy. Jak to my... Musieliśmy pożartować albo poplotkować..

-A z kim byłeś?

Momentalnie spoważniałem i czułem dziwny paraliż. ,,Jeśli ktokolwiek się dowie o naszej współpracy ,to ani dla ciebie i ani twojego USA nie skończy się to dobrze...Czaisz?"

-W sensie?

Zapytałem jakbym nie wiedział o co chodzi. Kurdee..
Rosja , myśl , myśl ,myśl!
Chyba już wiem...Tylko ,żeby się nabrał... Jak ja nie lubię kłamać. A tym bardziej do osoby ,którą kocham.

-No dzisiaj...

-Zrobiłem sobie rundę wokół rzeki...Trzeba dbać o kondycję, szto nie?

-Oh! Taa... Tak tylko pytam... Martwiłem się po prostu...

-T-tiaa..

-Stało się coś?

-Nic takiego...

-Jak coś się dzieje to gadaj...Ja zawsze jestem po twojej stronie...

Pomyślałem , gdybyś dowiedział się o ,,tym" to byś zmienił zdanie'
Kiedy skończyliśmy jeść, poszliśmy pograć w gry komputerowe. Tak nam się nudziło ,że zaczęliśmy od tych najbardziej dziecinnych. Czasami się zastanawiam ,czemu ja je nie sprzedałem... Czas minął nam bardzo szybko. Nagle poczułem jak USA opiera się o moje ramię. Zasnął...
Wyłączyłem komputer i wziąłem go na łóżko w tym samym pokoju.
Już miałem odejść i dać mu pospać ,ale przez przypadek potknąłem się o kable.
Odruchowo głośno przeklnąłem w swoim języku ,przez co obudziłem USA a nawet lekko przestraszyłem.

-C-CO SIĘ DZIEJE?!

W myślach 'Rosja...Ale żeś spieprzył...'
No super ze mnie chłopak...Inni by dali buziaka na dobranoc i odeszli bezszelestnie a ja...Taka ze mnie sierota ,że potykam się o jakieś kable i go budzę.

-Wybacz... Potknąłem się...

-I to było powodem ,że musiałeś krzyknąć?

Wzruszyłem niepewnie ramionami i rzekłem zmieszany:

-Idź spać...Późno już jest...

-Zasnę ,ale...Pod warunkiem ,że ty będziesz spać ze mną...

Uśmiechnąłem się troskiliwie i zdjąłem koszulkę wraz z czapką oraz postawiłem to wszystko na komodę.
USA również pozbawił się swojego
T-shirtu. Położyłem się obok niego, on wtulił się w mój tors a ja nas okryłem kołdrą.

Ohajo!
Nadal nie mogę uwierzyć ,że te opowiadanie ma ponad już 6 TYŚ. odczytów! Wow!
Mój mózg nie umie tego pojąć , serio!
Dziękuję wam serdecznie (jak i za wszystkie gwiazdki i miłe komentarze!) ^_^
Jesteście niesamowici! (^^)

Do następnego!

Kierunki Świata [Country humans]Where stories live. Discover now