Pomocna dłoń Szwajcarii...

909 87 93
                                    

Z perspektywy USA:

Po tamtej sytuacji, wszytko powinno być w porządku ,ale do końca tak nie było.
Rosja nadal zmaga się z osłabioną psychiką ,ale Szwajcaria postanowił nam pomóc. Powinien za 10 minut przyjść...
Nieraz przyłapałem Russie na tnięciu się w swoim pokoju albo przy biurku.
Starałem się chować niebezpieczne i ostre przedmioty ,ale on nie dawał za wygraną i robił ,,to" czym tylko mógł.
Czuję się winny temu wszystkiemu...
Ty wszystko moja wina...
Gdyby nie moje okropne słowa, Rusek uniknął by tych wszystkich krzywd.
Miałem zamiar udać się do jego pokoju, ale zanim w nim się znalazłem ,usłyszałem cichy szloch.
To był on...Rosja siedział przy biurku i z zakrwawionymi rękoma zasłaniał swoje oczy.
Cicho do niego podszedłem i szybko zabrałem mu ostrze.

-Rosja...

Szepnąłem troskliwie i dotknąłem go jego ramię a on gwałtownie wstał z krzesła i mocno mnie objął.

-Mam tego d-dość...

Rzekł cicho mi do ucha z płaczem.
Tak mi go żal...

-Czego?

-Tego okropnego uczucia...

-Rosja...

-Ciągle m-mam ochotę to robić i nie mam pojęcia czemu...

-Nie rób tego, błagam! Nie chcę byś cierpiał!

-A kogo to obchodzi?

-Mnie! Kocham cię, rozumiesz?

-Ja ciebie też...Ale tutaj nie chodzi o naszą niedawną byłą kłótnię tylko...
O mnie...

-C-co?

-Męczą mnie koszmary, które wydawają się okropnie realistyczne a w głowie mam pełno negatywnych myśli...

-Za chwilę przyjdzie Szwajcaria...Powinien ci w jakiś sposób pomóc...Chyba...

Jak na zawołanie, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To zapewne Szwajcaria...
Udałem się do przedpokoju i otworzyłem drzwi. Po drugiej stronie, w gościa do środka, którym był Szwajcaria. Przywiataliśmy się ciepło a ja zaprowadziłem go do salonu.

-Poczekaj tu... Idę po Rosję... Usiądź proszę...

Gość posłuchał mojej prośby i usiadł przy stole a ja udałem się do pokoju ,gdzie przebywał Russia.

-Chodź! Już przyszedł...

-Okej...

Przytaknął i podążył za mną do salonu, gdzie siedział Szwajcaria.
Przywitali się ze sobą a Rosja usiadł naprzeciwko Szwajcarii.
Ja usiadłem na kanapie obok i z troską patrzałem na ukochanego.

-A więc, co jest nie tak?

Spytał gość ,patrząc na Ruska. Rosja zacisnął ręce na kolanach i odparł zająkany:

-M-mam ciągłą ochotę się ciąć i męczą mnie koszmary...

-A działo się coś ostatnio?

Spytał przejęty Szwajcaria a Rusek spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem ,po czym przeniósł kontakt wzrokowy na lekarza.

-Cóż...Ja i USA pokłóciliśmy się niedawno, ale ja... Wybaczyłem mu wczoraj...

Wstałem z kanapy by skierować się w stronę gościa. Spojrzałem na Rosję z żalem i później patrząc na Szwajcara , dodałem donośnie:

-W bardzo bolesny i obraźliwy sposób wyzywałem Rosję!... Dlatego jego psychika jest taka osłabiona!...To wszystko moja wina!

-To nie była twoja wina!

Kierunki Świata [Country humans]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora