A mogło być inaczej...

937 80 148
                                    

Z perspektywy Rosji:

Siedziałem właśnie na fotelu i sprawdzałem SMSy i nagrane wiadomości przez ZSRR.
Nie było nic ciekawego ,
oprócz jego planów, godzin spotkania itp.
Odłożyłem telefon na stolik i czekałem aż USA wróci z zakupów.
Ja sam chciałem to zrobić ,ale USA się uparł jak osioł i poszedł sam.
Z związku z tym ,zacząłem się bez niego nudzić.
Po 5 minutach bezczynnego siedzenia na fotelu, USA już wrócił.
Lekko zmarznięty przyniósł 2 butelki wódki i burgery na wynos po 4 sztuki.

-Hejka!

-Hi, Russia!

Przywitał się energicznie. Na co ja podszedłem do niego i z uśmiechem pomogłem mu zdjąć kurtkę.
Kiedy pozbył się zbędnych części garderoby, podszedł do mnie i spytał zmartwiony , kładąc rękę na moim policzku:

-Wszystko w porządku?

-Tak, wszystko jest okej!

-Martwię się o ciebie...

-Nie musisz...Co jest z tobą?

-A raczej co jest z TOBĄ? Ostatnio zachowujesz się...Inaczej niż zwykle... Ktoś ci coś powiedział? Albo ja coś zrobiłem nie tak?

-Co?...To nie w tym tkwi problem!

-Jeśli coś cię trapi, to mów...Ja wszystko zrozumię, jeśli chodzi o ciebie.

Wierz mi...Nie wszystko... Gdybyś dowiedział się ,że współpracuję z III Rzeszą i ZSRR,(oczywiście dla twojego dobra, bo by cię skrzywdzili) to byś nie chciał mnie znać, nie ważne ,o co by chodziło.
Westchnąłem cicho i przytaknąłem.
USA zbliżył się do mnie i mocno przytulił.
Odwzajemniłem uścisk i pocałowałem go w czoło.
Po chwili, oderwaliśmy się od siebie a ja poszedłem do magazynu po skrzynkę wódki.
Odstawiłem telefon na swoje miejsce, czyli na stolik i udałem się po mój ulubiony napój. W połowie szukania skrzynki, zdałem sobie sprawę ,że nie wyłączyłem telefonu...A co mi tam...
Ale coś mi podpowiada ,że...Nie...Daj spokój, Rusek!
Kiedy w końcu ,odnalazłem butelki wódki, postawiłem je obok kuchenki i wziąłem ze sobą album ze zdjęciami , który był położony na blacie.
Kiedy wróciłem z dużą ilością zdjęć, zauważyłem... jak USA z przerażeniem i ogromnym zaskoczeniem patrzy na mój telefon. Już miałem się odezwać, ale wycelował mój telefon w moją stronę ,ukazując wszystkie SMSy od ZSRR i III Rzeszy.
Zamarłem i z zamurowania opuściłem album ze zdjęciami.
Na jego oczach pojawiły się łzy, lecące po policzkach i rzekł załamanym głosem:

-Co to ma znaczyć, R-Russia?

Spuściłem wzrok i nie odpowiedziałem na jego pytanie wypełnione rozczarowaniem.

-PYTAM SIĘ! CO TO MA ZNACZYĆ?!
CZEMU SIĘ Z NIMI ZADAJESZ?!

Krzyknął z rozpaczą. Ja natomiast , starałem się być spokojny, by nie skrzywdzić go jak ostatnim razem.

-USA...To nie tak...Ja musiałem...

-M-MUSIAŁEŚ?! WSPÓŁPRACUJESZ Z
Z OSOBAMI, KTÓRE CHCIAŁY NAS ZABIĆ!

-Ja.....

-UFAŁEM CI, ROZUMIESZ?! KOCHAŁEM CIĘ!!!

-"K-kochałem"?

Zapytałem zająkanym głosem. Czemu powiedział to w czasie przeszłym?...

-Sam nie wiem ,co o tym myśleć...I CO MYŚLEĆ O TOBIE, TY POTWORZE!!!

Potworze?...Ja nie...
Co w niego wstąpiło? Nie...Co we mnie wstąpiło?

-USA...

-MAM CIEBIE DOŚĆ! CZAISZ?! DOŚĆ!!!!

Rzucił mój telefon agresywnie na kanapę i skierował się do wyjścia. Jeszcze przed tym, zatrzymałem go ,całując czule jego wargi, ale za to... Zostałem uderzony w policzek ,z całym impetem jego otwartą dłonią.
Bardziej to wszystko boli mnie w środku...W sercu...Niż zewnętrznie.
Zapłakany i mocno wkurzony USA z łzami w oczach ,jak najszybciej ubrał się ciepło i krzyknął w moją stronę.

-NIENAWIDZĘ CIĘ!!! TY PIEPRZONY ZDRAJCO!

Po tych bolesnych słowach, zatrzasnął mocno za sobą drzwi ,zostawiając mnie samego w przedpokoju.
Jedyne co przechodziło mi przez myśl to...
On mnie nienawidzi...On uważa mnie za zdrajcę i potwora...
On... mnie już nie kocha...
Nie wiedziałem ,co teraz zrobić ze sobą, więc postanowiłem dla uspokojenia ,napić się małego co nie co.
Nagle kątem oka ,zauważyłem ,że USA zostawił swoją bluzę na fotelu.
Trudno...
Udałem się do kuchni i wziąłem 2 butelki wódki ze sobą.
Rozłożyłem się wygodnie na pojedynczym meblu i zacząłem pić.
Ani zdałem sobie sprawę a już byłem nieźle schlany.
Nienawidzi mnie, tak?
Nienawidzi...
Nie kocha...
Uważa za potwora...
Czyli dla niego niczym nie różnię się od tych ,dwóch"...
Po godzinnym bezczynnym siedzeniu, usłyszałem pukanie do drzwi...
Ledwo wstałem z fotela i słabym krokiem ,podszedłem otworzyć drzwi. Po drugiej stronie ujrzałem Kanadę. Jego wyraz twarzy, oznaczał ,że zapewne wie o co się rozchodzi. Pewnie mi przywali i nazwie mnie wrogiem czy coś.
Nawet się nie przywitał a już złapał mnie za kołnierz i krzyknął wściekły:

-COŚ ZROBIŁ USA?!

-Jezu. G-gościu...*hik*  Uspokój się...

-MAM SIĘ USPOKOIĆ?! W TAKIEJ SYTUACJI?!

-*hik*...

-CZY TY... WSPÓŁPRACUJESZ Z III RZESZĄ I ZSRR?!?!?!?

-Niestety t-tak...Ale to dla *hik* dobra USA...

-Nie wierzę ci...Nie myśl sobie ,że przyszedłem tutaj ,tylko o to by się wydrzeć na ciebie...

Nagle z całą siłą, przywalił mi w brzuch pięścią a padłem na podłogę ,po czym zacząłem pluć krwią. On pożegnał się wrednie i wyszedł z domu. Podparłem się o szafkę, z trudnością wstałem i zacząłem czuć ,że z moich oczu płyną łzy. Skierowałem się na kanapę, podniosłem album i położyłem go na stoliku. Usiadłem na meblu i po raz kolejny, wziąłem łyk wódki, która już powoli się kończyła. Nie może się zmarnować... Zgarnąłem również chusteczki z stolika i wytarłem swojr usta z których leciała krew i obity nos ,z którego sączyła się szkarłatna ciecz.
Ciekawe co teraz USA o mnie myśli...Dam sobie wódkę odebrać ,że powie to innym. W jego przypadku...Musi...
Jasna cholera...W co ja się wpakowałem?!
Pomocy........

(...)

Witam!

Weekend= kolejny rozdział!
Mam nadzieję ,że się podobał...
Kurde ,ale się porobiło...

Wiem... Miałam się wziąć za naukę, ale po pierwsze: nie mam zeszytów do przepisania a po drugie; nie chcę mi się XD

Za wszystkie gwiazdki i miłe komentarze dziękuję!

A teraz zapytam (znowu)...

Ktoś chce specjał na Mikołajki?(+_+)

Kierunki Świata [Country humans]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang