➸ trzydzieści sześć

3.7K 258 51
                                    

Było chwilę przed dwudziestą trzecią, a za oknem padało niemiłosiernie. Summer siedziała na łożku, przykryta milutkim kocem, dookoła niej było multum poduszek, na kolanach leżał jej laptop, zaś gdzieniegdzie poniewierały się papierki po cukierkach, batonikach i wszelkiego rodzaju słodyczach. Nienawidziła mieć okresu, i do tego jeszcze być przeziębiona.

Nastolatka właśnie zaczynała odcinek Pretty Little Liars gdy drzwi od jej pokoju otworzyły się, a w progu stanął Calum. Jego czarna bluza była przemokniętą, tak samo jak czarne jeansy i biała koszula. Włosy opadły mu na czoło, jednak nawet nie fatygował się ich odgarnąć. W dłoni zaś, trzymał średniej wielkości słoik masła orzechowego i czekoladę z truskawkami  - właśnie to, o co Summer pięknie go ubłagała.

— Nigdy więcej nie wyjdę z domu w taką piękną pogodę. — westchnął ironicznie, rzucając jej dwie rzeczy, które jakimś cudem udało jej się złapać. — Proszę, powiedz ze zostawiłem kiedyś u ciebie jakieś dresy, czy cokolwiek. — dodał żałośnie, na co dziewczyna roześmiała się, mówiąc, że leżą w szafie, gdzie ten momentalnie się pokierował.

— Niestety mojej koszulki nie dostaniesz, ale suszarka jest w łazience. — uśmiechnęła się, powracając do oglądania serialu, gdy ten wyszedł z pokoju. Wiedziała ze poszedł wziąć prysznic i wysuszyć włosy, nawet nie musiała o to pytać. Zawsze powtarzała mu, żeby czuł się tu jak u siebie i poniekąd tak właśnie było. Podczas jego nieobecności, zdążyła wtrąbić prawie pół słoiczka masła orzechowego, maczając w nim ciasteczka. Żyć nie umierać.

Po dwudziestu minutach wrócił, pachnący na kilometr jej bardzo męsko pachnącym płynem do kąpieli. Jego włosy były w pełni suche, zaś na biodrach luźno leżały szare dresy.

— Zostaw mi trochę. — uśmiechnął się do niej, wyjmując z kieszeni telefon i zostawiajac go na biurku, po czym o mało co nie zrzucając laptopa z jej kolan, zajął miejsce obok niej, na pierwszy ogień zabierając jej cały koc. Odrazu jednak zareagowała, odbierając swoją własność i mierząc go piorunującym spojrzeniem. Po raz kolejny zaśmiał się, ukazując dwa rządki białych zębów. — Co oglądasz?

— Serial dla kobiet, więc nie patrz w ekran. — odparła spokojnie, sięgając po kubek z herbatą. Ten spojrzał na nią znacząco, po czym rozłożył się wygodnie.

— Nienawidzę twojego okresu, jesteś wtedy gorsza niż normalnie. — przetarł twarz dłońmi, po czym zniżył się trochę i objął jej talię, przytulając się. — Oglądaj swój kobiecki serial, a ja się prześpię. Jestem zmęczony po całym dniu. — dodał, na co parsknęła śmiechem.

— Nie ma takiego słowa.

— Jakiego?

— Kobiecki? — uśmiechnęła się, a ten podniósł wzrok na nią.

— Jest "męski" więc musi być "kobiecki". — wzruszył ramionami.

— Jest "męski" i jest "damski". — jej śmiech nasilał się, jednak powstrzymywała go obserwując jego reakcję. Przez dłuższą chwilę patrzył na przyjaciółkę, by w końcu wystawić środkowy palec prosto przed jej twarzą i ponownie przytulić. — Zostaniesz na noc? — zapytała.

— Niemal jak codzień. — jego głos był lekko przytłumiony. Chwile pózniej, położył głowę na jej udzie, a gdy skończyła oglądać, ten już dawno spał. Odłożyła więc laptopa, zsunęła z łóżka wszystkie śmieci i niedojedzone słodycze, po czym spojrzała na chłopaka. Nie miała serca go budzić, ale cóż, nie miała innego wyjścia, bo nie chciała spać na siedząco.

— Cal, kochanie. — przeczesała jego czarne włosy i pogłaskała jego policzek. — Wstań na moment. — dodała, na co ten uchylił jedno oko, by po chwili jednak znowu je zamknąć. — Nie mam się jak położyć.

— Jeszcze dwie minutki. — mruknął coś, co przynajmniej przypominało właśnie to. Pokręciła jednak głową, po czym odsunęła jego obie dłonie i wstała. Poszła do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic, umyła żeby i wróciła do pokoju. Zgasiła światło, a po drodze do łóżka związała jeszcze włosy. Przykryła przyjaciela jednym kocem, siebie drugim i położyła się, po chwili przylegając do ciała Caluma. — Idziesz spać? — usłyszała, a po chwili jego dłonie objęły ją mocniej.

— Jeszcze nie. — westchnęła, kręcąc głową. — Miałeś kiedyś tak, że wszystko było w porządku, nic się nie działo, miałeś przy sobie ludzi których kochasz, ale jednak mimo to cały czas ci czegoś brakowało i czułeś taką... pustkę? — zapytała nagle, na co ten odsunął dłoń i poniósł na ramieniu. Sama przekręciła się na plecy i spojrzała na niego.

— Chcesz mi o czymś powiedzieć? — zapytał marszcząc brwi. Zastanowiła się chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć.

— Sama nie wiem. — westchnęłam. — Czuje się źle sama ze sobą, Calum. Nie wiem dlaczego, nawet o to nie pytaj, po prostu tak jest. Brakuje mi czegoś, ale nie wiem czego.

— Summer. — przerwał jej. — Czy chodzi o Luke'a? Jeśli tak, to na prawdę nie wiem co ci powiedzieć, wasza relacja była dziwna, dobrze znasz moje zdanie na ten temat.

— Nie potrafię o tym zapomnieć, to było takie...

— Niecodzienne, dlatego zaintrygowało cię, sprawiło, że chciałaś posmakować więcej i więcej, aż doszło to do tego, że w twojej głowie jest teraz to, co jest. Mój Boże, jak do ciebie dotrzeć? Nie chcę pieprzyć ci głupot, ale ty i Luke to nie to, jesteście rodzeństwem, do cholery, nie może miedzy wami być czegoś więcej.

— Sądzisz, że to proste? Przyzwyczaiłam się do jego bliskości, do tego, nie mów, ze nie może być, bo przez dłuższy czas było. — westchnęła, by po chwili między nimi zapanowała zupełna cisza. Jedyne co dawało o sobie znać, to deszcz obijający się o szyby oraz dach. Z każdą chwilą padało coraz bardziej i bardziej. Chłopak w tym czasie przytulił się do nastolatki mocno, zaś głowę ułożył przy jej piersiach. Odruchowo jej dłoń zatopiła się w jego gęstych, kruczoczarnych włosach. — Ja na prawdę potrzebuje mężczyzny.

— Hej! — poderwał głowę na jej słowa i jeśli jej wzrok nie mylił, lekko zmarszczył przy tym brwi. — Ja jestem twoim najlepszym mężczyzną, który wybawi cię z każdej opresji i zawsze zjawi gdy tylko będziesz miała "te dni" i morze czerwone w majtkach.

— Wiem, Cal. — uśmiechnęła się, całując go w czoło najczulej jak umiała. — Ale to już ten wiek, kiedy założę się, że znajdziesz sobie kogoś, a wtedy ja zostanę sama, nieszczęśliwie zakochana we własnym bracie...

— Nie zostaniesz, laleczko. Jeśli będzie trzeba i nie pozostanie nic innego, to na rzęsach stanę żeby Luke wyparł się członkostwa w tej rodzinie i wtedy tylko ślub, dziękuje Cal, nie ma za co Cal, zostaniesz wujkiem Cal, damy mu imię po tobie... — roześmiał się czarnowłosy, na co Summer zawtórowała mu donośnie.

— A jeśli to by była dziewczynka, głuptasie? — uśmiechnęła się, a ten przez chwile się zawahał.

— Wtedy byłby trochę pro... — urwał, gdy drzwi otworzyły się, a w progu stanął Luke, jedynie w samych bokserkach.

— Summer, czy mógłbym zo... — zaczął, po czym spojrzał w stronę swojej siostry i przyjaciela. — Oh.

— Dlaczego nie śpisz? — zapytała.

— Cóż, właśnie chciałem iść spać, ale chyba sobie odpuszczę. — odparł blondyn, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. Calum spojrzał na Summer z dołu.

— Nawet nie żartuj, ze normalnie sypiacie razem.

— Nie, jasne, że nie! Cholera, nie mam pojęcia, co to było.

— Tak mówisz? A gdyby mnie tu nie było, to co, wygoniłabyś go? Jestem pewny, że pozwoliłabyś mu zostać. — zauważył, na co zamilkła by po chwili prychnąć i odwrócić wzrok. Calum roześmiał się. — Ty rzeczywiście go kochasz.

— Jeszcze mi o tym przypominaj, durniu.

big brother ☼ luke hemmings ✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt