➸ trzydzieści dwa

4.4K 293 98
                                    

Otworzyła lekko oczy, ale po chwili jednak zamknęła je. Nie docierał do nich żaden obraz, wszystko było rozmazane i niewyraźne. Ból w skroniach i suchość w gardle były pierwszym, co poczuła. Pózniej dźwięk dzwonka telefonu, który z początku ignorowała, w pewnym momencie jednak zirytowana, odruchowo sięgnęła dłonią w stronę szafki nocnej by go wyłączyć. Ku jej zdziwieniu, nie było go tam, jednak dalej, uciążliwie dzwonił. Otworzyła oczy, tym razem na dłużej, i tak leżała dłuższą chwilę, aż do momentu w którym nie nastała całkowita cisza. No może prawie całkowita - gdzieś po jej lewej stronie dał się słyszeć cichy, miarowy oddech. Z początku, jej reakcja na to, to było zwykle zmarszczenie brwi i odkopywanie w pamięci, kto to może być. Nie miała najmniejszej siły odwrócić głowy, jednak jej ciekawość wzięła górę; przekręciła kark, tak by kątem oka dostrzec czarnowłosego chłopaka, leżącego po drugiej stronie łóżka, tyłem do niej. Jego nagie ramiona powoli unosiły się, po czym opadały i tak w kółko.

Wczorajszy wypad do klubu, jak mogła się domyślać, źle się skończył. Czuła się gorzej niż trup - w dosłownym tego stwierdzenia znaczeniu, i mogła się domyślać, że Calum tak samo. Z trudem podniosła się na ramionach przeczesując dłonią lekko poplątane, ciemne włosy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że byłam naga, bez choćby jednej części bielizny. Spojrzała na chłopaka po czym zaczęła wracać myślami kilka godzin wstecz - i na jej nieszczęście, ostatnie co pamiętała, to moment, w którym siedząc obok Harry'ego śmiała się jak idiotka, sama dokładnie nie wiedząc z czego.

— Pieprzyć Ciebie i Twoje cholerne wypady do klubów, Calum. - westchnęła, owijając się pościelą jak tylko mogła, po czym przysuwając do chłopaka i szturchając go w ramię. Calum jedynie wzdrygnął się, nawet nie racząc otworzyć oczy. Próbowała jednak dalej, a w pewnym momencie po prostu wzięła zamach i podrażniła dość intensywnie skórę na jego ramieniu. — W tym momencie wstań. — westchnęła, po raz kolejny z bezradności przeczesując włosy. Hood przetarł twarz dłońmi, wyklinając pod nosem, po czym uchylił jedno oko i spojrzał na przyjaciółkę.

— Jeszcze dziesięć minut.

— Żadne dziesięć minut, wstawaj natychmiast. — warknęła, a ten spojrzał na nią dziwnie, jakby była nie z tej ziemi.

— Summer? — odparł zachrypniętym głosem, po czym spojrzał na jej odkryte ramiona i dłoń, która podtrzymywała pościel przy piersiach. — Idź spać, i ubierz się bo zmarzniesz.

— Dlaczego nie mam na sobie bielizny? Co się wczoraj stało.

— Uspokój się i nie denerwuj. — chłopak zaśmiał się cicho, po raz kolejny przecierając twarz. — Ty tylko chciałaś mnie przelecieć, a dokładniej, chciałaś, żebym ja przeleciał ciebie, zaczęłaś się rozbierać, nie słuchałaś niczego co do ciebie mówiłem, a prosiłem, żebyś się po prostu położyła, ale nie, zaczęłaś zdejmować bieliznę, więc po prostu powiedziałem ci, że w porządku, prześpię się z tobą, tylko wezmę prysznic, i cóż wróciłem z łazienki dosłownie kilka minut pózniej, a ty spałaś jak zabita. — tym razem Calum po prostu wybuchnął gromkim śmiechem, a Summer odetchnęła z ulgą. Ufała mu, i była pewna jak niczego innego, że mówił prawdę.

— Cholera... Już wiem, dlaczego spośród siedmiu miliardów ludzi na świecie, najlepszego przyjaciela upatrzyłam sobie właśnie w tobie. — uśmiechnęła się. — Jesteś najlepszy.

— Wiem. Która godzina? — zapytał, a Summer spojrzała na niego przerażona. Wiedziała, że od samego początku coś jej nie pasowało, i tak, zdecydowanie chodziło o to, że był poniedziałek, a jej, jak i jego lekcje zaczynały się o godzinie ósmej. Zanim ten zdążył choćby mrugnąć, zawisła nad jego ciałem, sięgając po jego telefon i odblokowując ekran. Dochodziła jedenasta.

big brother ☼ luke hemmings ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz