➸ dwadzieścia trzy

6.4K 341 43
                                    

— O której macie rozpoczęcie roku? — Summer weszła do salonu, jedną dłonią trzymając się framugi drzwi, a drugą pokazując na chłopaków i czekając na odpowiedź. Całą czwórką siedzieli - jak to mieli w zwyczaju - na sofach i popijali tanie piwo.

— O ósmej? Nie wiem. Michael?

— O ósmej, na sto procent, przynajmniej my mieliśmy tak rok temu. — potwierdził - idiota nie zdał rok i teraz powtarzał ostatnią klasę. — Ash, a co z tobą? — zapytał obecnie czerwonowłosy chłopak i kiwnął głową w stronę przyjaciela. Irwin rok temu zakończył edukację i dorabiał sobie to tu, to tam, w końcu podchodząc do tego na poważnie.

— Jeszcze nie wiem. Zobaczymy.

— Ale nie wyjeżdzasz nigdzie? — zapytała nastolatka, przechylając lekko głowę. Nie chciała, żeby wyjechał.

— Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że nie. A jeśli jednak, to przemyślę to jeszcze. — odparł z lekkim uśmiechem, ale nie był to szczęśliwy uśmiech - szukał dobrej pracy, jednak nie chciał wyjeżdżać z miasta, bądź co gorsza z kraju. — Ale zjawię się z wami na rozpoczęciu, na zakończeniu mnie nie było, a ze szkołą pożegnać się trzeba. A ty o której masz?

— Mój rocznik zaczyna z wami, módlcie się, byśmy razem tam wzięci nie roznieśli tej szkoły. — odparła, wchodząc w końcu do salonu i siadając między Calumem, a Michaelem.

— Nasz rocznik przynajmniej jest ostatni, ty gnijesz tam jeszcze dwa lata. — zaśmiał się Calum, obejmując ją i lekko targając jej włosy. Wywróciła oczami, mimo to uśmiechając się szeroko. Na prawdę nie mogła doczekać się jutrzejszego rozpoczęcia.

— Swoją drogą to nasz ostatni dzień wolności, wyjdźmy gdzieś, zamiast siedzieć w domu. — odparła, machając ręką, by wstali.

— Jest dopiero wpół do pierwszej... A mnie tak strasznie nie chce się wstawać. — powiedział Luke, opierając się o skórzany fotel.

— No dalej, z życiem, lenie! Pojedziemy w miasto, pogadamy, pośmiejemy się, zróbmy cokolwiek, byle nie marnować tego ostatniego dnia! — pociągnęła Caluma za rękę, tak by wstał, co niechętnie uczynił, mamrocząc coś pod nosem.

— Ja mogę iść, jeśli zatrzymamy się na dłuższą chwilę w pizzerii. — powiedział Michael, na co Luke przytaknął mu. Każdy na to przystał, a chwilę pózniej całą piątką kierowali się w stronę miasta.

Summer ziewnęła przeciągle, jeszcze na moment wtulając w poduszkę i zapominając o Bożym świecie. Gdy jednak jej telefon głośno zadzwonił, na co aż podskoczyła, sięgnęła po niego, wyklinając pod nosem.

Cztery nieodebrane połączenia od Caluma.

Już chciała go grzecznie zignorować i odłożyć telefon, gdy jej uwagę przyciągnęła widniejąca na ekranie telefonu godzina - dokładnie dwadzieścia siedem po siódmej.

To z jaką prędkością dziewczyna poderwała się na równe nogi, jednocześnie łapiąc szczotkę do włosów, wybiegając z pokoju i krzycząc na cały głos imię starszego brata, było absurdalne.

— JESTEŚMY SPÓŹNIENI, LUKE! WSTAWAJ BO INACZEJ NIE ZDĄŻYMY NA ROZPOCZĘCIE! — wrzeszczała, po czym wbiegła do jego pokoju. Jak można się było spodziewać - spał w najlepsze. — LUKE ROBERT HEMMINGS! — wrzasnęła, jednak ten tylko przytulił się mocniej do poduszki nie zwracając na nią uwagi. Uniosła brew ku gorze, odkładając szczotkę na szafkę i przerzucając jedną nogę nad jego ciałem po czym siadając mu okrakiem na plecach. Schyliła się tak, że jej głowa wisiała nad jego lewym uchem.

— Luke... — szepnęła, przejeżdżając nosem za jego uchem, na co wzdrygnął się na całym ciele. Mruknął coś, po czym lekko przekręcił głowę i uchylił lewe oko.

— Hm?

— Jeśli za trzydzieści sekund nie podniesiesz swoich czterech liter z miękkiego, wygodnego i ciepłego łóżka, to daję słowo, mój drogi, Liz zobaczy zdjęcia z jednej z imprez, na której, przypominam ci, przyłapałam cię z jakąś blondynką w łazience i na twoje nieszczęście uwieczniłam to na fotografii. To jak? — dziewczyna zakończyła słodkim głosem monolog, a jego mina była bezcenna. Otworzył szeroko oczy, spojrzał na siostrę, rozejrzał się po pokoju, i nie zwracając uwagi na to, że nastolatka siedziała na nim, poderwał się z łóżka jak głupi, zgarnął z szafy wcześniej przygotowane ubrania i wyszedł z pokoju, prawdopodobnie do łazienki. Dziewczyna prychnęła krótko, po czym sama pobiegła się ubrać. Wybrała czarne obcisłe jeansy, do tego czarne szpilki i odkrywającą ramiona białą, krótką bluzeczkę. Szybko spakowała do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i udała do łazienki by rozczesać dokładnie włosy i zrobić szybki makijaż.

Jasna cholera, ale ty masz nogi. — usłyszała, gdy tylko zawitała w pomieszczeniu. Uniosła wzrok na stojącego nad umywalką blondyna, który właśnie kończył myć zęby. Uśmiechnęła się lekko, także nakładając pastę na szczoteczkę. Gdy jednak poczuła jak ten opiera się dłońmi obok jej bioder, a jego gorący oddech zaczyna okalać okolice jej karku, westchnęła i odwróciła się przodem do niego.

— Czy na prawdę to jest twoim priorytetem w życiu i nie umiesz trzymać rączek przy sobie? — zapytała lekko zirytowana. Ten jedynie zaśmiał się krótko, przenosząc dłonie na jej biodra.

— Jedno, małe, malutkie buzi i dam ci spokój. No, na jakiś czas. — odpadł, na co uśmiechnęła się, zabierając jego dłonie i wymijając go.

— Jakbyś zapomniał - w pokoju obok jest ktoś kto mnie spłodził, i jakbyś nie pamiętał też - ciebie również. Może tu wejść w każdej chwili, a gdyby dziwnym trafem właśnie tak się stało, ciekawe jakbyś się z tego tłumaczył. Do tego, na buzi trzeba zasłużyć, a Ty nie zasłużyłeś.

— Czemu niby?

— Bo mam taki kaprys. — odwróciła się tyłem do niego, po czym schyliła się do jednej z szufladek po prostownicę do włosów. Była przekonana, że go to sprowokuje i miała rację; chłopak wciągnął głęboko powietrze, łapiąc się za kark, po czym przeczesał włosy. Usiadł na małym krzesełku, które stało obok wanny, a dziewczyna patrząc na niego śmiała się w duchu. — Wszystko w porządku?

Chłopak podniósł lekko głowę patrząc na nastolatkę z szokiem wymalowanym na twarzy. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, jednak z początku ani jedno słowo nie wyszło z jego ust.

— Luke?

— Wszystko okej, po prostu... na moment straciłem rezon. — odparł, kręcąc głową, na co nastolatka uśmiechnęła się szeroko sama do siebie.

Odłożyła prostownicę na bok, w oczekiwaniu aż ta się nagrzeje, a w międzyczasie postanowiła zrobić szybki makijaż. Po kilku minutach dziewczyna kończyła szybie prostowanie lekko pomalowanych pasm włosów. Pomalowała szybko usta bezbarwnym błyszczykiem i spojrzała na brata.

— Idziemy?

— Jasne. — wstał, i wyminął siostrę, na co była święcie przekonana, że opuścił pomieszczenie. Gdy jednak usłyszała dźwięk przekręcanego zamka zmarszczyła lekko brwi i odwróciła się. Ten stał z ogromnym uśmiechem na ustach, kierując się w jej stronę. — Teraz nikt nam nie powinien przeszkadzać, prawda? — objął ją dłonią w pasie, zaś drugą ujął jej policzek. — Dlaczego do cholery musisz być moją siostrą? — zapytał, na co Summer wzruszyła ramionami. — Jak dobrze, że mi to nie przeszkadza.

— To świetnie, a teraz spadaj. — uszczypnęła go w bok, po czym wydostała z jego objęć. Odkluczyła drzwi i wyszła z pomieszczenia, biorąc z pokoju torebkę i chwilę później razem z blondynem opuszczając dom.

big brother ☼ luke hemmings ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz