➸ dwadzieścia pięć

5.8K 337 132
                                    

a/n: wiecie co, pamietam jak to ff miało zaledwie 1k wyświetleń, a teraz mamy ponad 22k
kiedy pytam sie kiedy?

Summer weszła na teren stołówki, razem z Hannah, Abbey i Rosalie po swojej prawej stronie. Ostatni raz całą czwórką widziały się pod koniec poprzedniego roku szkolnego; Abbey i Rose, ze względu na to, że były kuzynkami, wyjechały na całe wakacje do Kanady, zaś Hannah miała możliwość spotykania się z Summer zaledwie przez połowę lipca - ona także wyjeżdżała.

— Nie mam ochoty na nic, wczoraj byłam u Harry'ego i wciąż wszystko mnie boli... — odparła Abbey, na Summer z Hannah posłały sobie znaczące spojrzenia i obie wybuchnęły krótkim śmiechem. — Wy się śmiejecie, a gdyby włożył w was kutasa, to by wam ustami wyszedł. — dodała zirytowana, po czym tak samo jak reszta, kupiła drugie śniadanie i udała za nimi do stolika.

— Mamy rozumieć, że mówisz na własnym przykładzie? — wtrąciła Rose, swoim spokojnym, miarowym głosem, który budził respekt u każdego z kim rozmawiała. Zdecydowanie to właśnie ona była najspokojniejsza i najbardziej zrównoważona z ich czwórki.

— Żebyś wiedziała, że tak! — dziewczyny usiadły przy stoliku; Summer obok Hannah i Rosalie, zaś Abbey naprzeciwko nich. Nastolatka odrazu zabrała się za pochłanianie swojej sałatki z kurczakiem, przy czym opowiadała przyjaciółkom, jak to wspaniałą noc spędziła ze swoim o cztery lata starszym chłopakiem. W pewnym momencie jednak, urwała wpół słowa, a jej szczęka wylądowała tak nisko, że gdyby nie blat stołu, prawdopodobnie rozbiłaby ją o podłogę. Chwilę pózniej jednak zaczęła poprawiać swoje długie, czarne loki, a na usta przybrała lekki, obojętny uśmiech. A Summer nawet nie zdążyła otworzyć ust, by zapytać o co chodzi, gdyż obok niej zjawił się wysoki szatyn o dużych, zielonych oczach.

— Cześć Su...

— Hej kolego, może usiądziesz? — przerwała mu dziewczyna, przesuwając się i klepiąc miejsce obok siebie. — Jestem Abbey. — wyciągnęła w jego stronę dłoń.

Zanim ten zdążył usiąść i to odwzajemnić, przy stoliku pojawił się Calum, Luke oraz chwilę po nich Michael. Każdy dostawił sobie krzesło i usiedli razem z dziewczynami.

— Cześć ludzie, czy wy także macie traumę powakacyjną? — westchnął wiecznie marudny Michael, i zabrał się za jedzenie. Luke zaś, wepchnął się między siostrę, a Hannah i posłał dziewczynie głupkowaty uśmiech.

— Nie przerywa się jak ktoś coś mówi, kołku. — warknęła Abbey, pokazując na czerwonowłosego palcem. Ten uniósł ręce w geście obronnym, by po chwili, tak jak każdy oprócz Luke'a skierować wzrok na „nowego".

— Dzięki... Abbey. — chłopak zaśmiał się nikle i usiadł obok czarnowłosej. — Jestem Harry. — uśmiechnął się, odwzajemniając gest.

— O! Zupełnie jak mój chłopak! — zauważyła podekscytowana.

— Który? — żachnął się Calum, na co Luke i Michael mimowolnie wybuchnęli śmiechem.

— Zamknij się, cioto. — Abbey syknęła, po czym zmierzyła chłopaka wzrokiem, pokazując mu środkowy palec.

—Hannah. — odpadła dziewczyna siedząca obok Summer, widocznie chcąc rozładować spiętą atmosferę, jaka zapanowała pomiędzy Calumem i Abbey, po tym jak nastolatka obraziła chłopaka. Także wyciągnęła do niego rękę którą uścisnął i posłał jej uśmiech.

— Czy to nie ty przypadkiem, jesteś tą, z którą Summer tak okropnie upiła się w wakacje?

— Tak, wydaje mi się, że to byłam ja. — dziewczyna tak samo się roześmiała, po czym chłopak spojrzał na jasnowłosą Rosalie, która zakładając za ucho kosmyk włosów, także wyciągnęła do niego dłoń.

— Jestem Rose. — odpadła uroczo, a ten skanując ją wzrokiem, uniósł kąciki ust bardzo nikle ku gorze, po czym delikatnie ujął jej dłoń i ucałował jej wierzch.

— Harry. Bardzo mi miło.

— A ja jestem Michael. Dla przyjaciół Michael! — pisnął czerwonowłosy, udając, ze odrzuca włosy do tylu. Wyciągnął w stronę chłopaka wierzch dłoni, starając się zrobić to elegancko i dystyngowanie, jednak do przewidzenia było to, ze mu to nie wyjdzie - w efekcie końcowym wyglądało to tak, jakby odganiał muchę. Zaczął przy tym mrugać oczami, co nie uszło niczyjej uwadze i po chwili każdy kto siedział przy ich stoliku, śmiał się z chłopaka.

— Jesteś gorszym aktorem niż uczniem, a to nie lada wyczyn. — zauważył Luke, na co Michael wycelował w niego widelcem.

— Przynajmniej jestem lepszy od ciebie w łożku i nie przecz, bo taka jest prawda!

— Nie, tu się nie zgadzam. — wtrąciła Abbey, a Summer zaczęła zastanawiać się nad zawartością jej głowy i była pewna, że gdyby zaczęła szukać, znalazłaby tam wszystko - oprócz mózgu.

Luke roześmiał się, a Michael zaczął dyskutować z dziewczyną na rozpoczęty temat, Calum przysiadł się do Harry'ego, zaś Hannah i Rose, pogrążyły się w rozmowie na temat nowego nauczyciela od chemii.

— Ten cały Harry mnie irytuje. — odparł Luke, tak by tylko Summer mogła to usłyszeć.

— Co? Co ty gadasz, jest bardzo w porządku.

— I. co, może przystojny?

— O, koleś. — Summer wykrzywiła usta. - I to jeszcze jak. — spojrzała odruchowo na szatyna, który uśmiechnął się szeroko na coś, a w jego policzkach ukazały sie urocze dołeczki. Był nawet podobny do Irwina, bez którego ta stołówka zdecydowanie była zbyt cicha - a dokładniej bez jego śmiechu.

— Ja jestem przystojniejszy.

— Chciałbyś. — parsknęła, chcąc jeszcze coś dodać, jednak gdy tylko poczuła jego dłoń wędrującą pod stolikiem po jej udzie, od razu wstrzymała powietrze i zacisnęła mocno zęby. Mimo iż nikt nie miał prawa tego zobaczyć, gdyż siedzieli ramię w ramię przy samym blacie, tak czy siak czuła się niekomfortowo.

— Jesteś pewna?

— Oczywiście, Luke. — spojrzała na niego, a wypowiadając to, znacząco nacisnęła na jego imię, by dać mu jasno do zrozumienia żeby przestał. Ten jednak zignorował to, sunąc dłonią coraz to wyżej, aż w koncu dotarł do miejsca, w które nikt go nie zapraszał.

I to był ten moment, w którym Summer przybiła sobie mentalną pięścią w twarz, za lenistwo i włożenie troche juz ciasnych legginsów, zamiast normalnych jeansów.

— Podoba mi się to, co masz dziś na sobie, kochanie. — usłyszała za uchem cichy głos chłopaka. — Zrobiłaś to umyślnie?

— W tej chwili zabieraj tę łapę.

— Nie zrobię tego.

Westchnęła, starając się zignorować go, co jednak okazało się niemożliwe. W pewnym momencie najzwyczajniej w świecie nie wytrzymała i założyła nogę na nogę.

— Zamorduję cię. — usłyszała, po czym ten niespodziewanie wyszarpnął dłoń, i wstał.

I cholera jasna, patrząc na odchodzącego chłopaka, nastolatka uświadomiła sobie coś, co bezskutecznie próbowała wybić sobie z głowy od samego początku ich głupiego stosunku, coś, przed czym broniła się rękami i nogami, coś zupełnie niepojętego dla niej, jak i każdego kto tylko by się o tym dowiedział. Jednak w tamtym momencie, patrząc na niego, utwierdziła się jedynie w przekonaniu, że jest w nim bezdyskusyjnie i absurdalnie zakochana.

big brother ☼ luke hemmings ✓Where stories live. Discover now