➸ dwadzieścia cztery

6.6K 328 188
                                    

— Cofam moje słowa. — nastolatka weszła do kuchni, ledwo patrząc na oczy. Przy stole siedział już gotowy do wyjścia Luke, pijąc duży kubek kawy. — Chcę znów wakacje.

— Czy ty nie powinnaś od kilkunastu minut być na pierwszej lekcji? — zapytał, patrząc na siostrę znad kubka. Machnęła dłonią przechodząc obok niego, na co krótko parsknął śmiechem.

— Zamilcz, to wszystko twoja wina. Gdybyś nie przyszedł do mnie wczoraj w nocy, i nie denerwował mnie do pierwszej, teraz byłabym w szkole, gotowa i wyspana. Ale nie, lepiej zawalić już pierwszego dnia i nie iść na pierwszą lekcję. — warczała pod nosem a jego śmiech tylko pogarszał sytuacje. — Rzeczywiście zabawne, cwaniaku. Zwłaszcza, że Ty zaczynasz o dziewiątej.

— Jak się pospieszysz, to nawet cię podwiozę i nie będziesz musiała zapieprzać na autobus, co ty na to?

— W porządku. — przystała na to, wiedząc jednak, że chłopak nie jest typem bezinteresownej osoby. — A gdzie jest haczyk?

— Doskonale wiesz, gdzie jest haczyk. — uśmiechnął się, po czym pokazał palcem na swoje usta. — O tu.

— Nie mogę w policzek?

— W usta, skarbie. — wychylił sie i objął nastolatkę dłonią w talii przysuwając ją do siebie, tak, że jego głowa była na wysokości jej piersi. Dziewczyna objęła go dłońmi za szyję, jedną zaś lekko mierzwiąc mu włosy. — Jesteś piękna, wiesz o tym? — dodał, uśmiechając się.

— Będę gotowa za dwadzieścia minut. — odparła, odsuwając się od niego i wracając do pokoju.

Wrzesień - dla większości uczniów zdecydowanie najgorszy miesiąc w calutkim roku szkolnym; co najgorsze - zaczyna się nowy rok szkolny, a razem z nim, nowe obowiązki, oblewanie nocy przez naukę, nerwy, multum przekleństw i praca - praca, praca, praca!
Nigdy, dosłownie nigdy od kiedy tylko Summer pamiętała, nie miała styczności z takimi problemami. Jeśli chodzi o naukę zawsze była ambitna, uczynna i sumienna, gdyż za każdym razem gdy tylko do jej głowy przychodziła myśl, że może potem nie mieć zapewnionej przyszłości, dostawała ogromnej motywacji.

— Co masz teraz? — zapytał blondyn idąc tuż za siostrą, i lekko trzymając jej dłoń. Pierwsza lekcja kończyła się za kilkanaście minut, więc korytarze póki co były w miarę puste, a ich dwójka nie była narażona na dziwne spojrzenia.

Szczerze mówiąc, już nie raz zastanawiała się kim było, ponieważ to nie wyglądało jak realacja rodzeństwa, bardziej, jak zażyłość kochanków, którzy nie mogli zostać przyłapani przez nikogo. W przeciwnym razie - byłby to po prostu koniec i jego, i jej. Wciąż jednak nie pasowało jej żadne z określeń do ich dziwnej relacji.

— Geografię, a ty? — odparła. Chłopak jednak, widocznie nie racząc jej odpowiedzieć, skręcił w korytarz, do którego wcale nie było potrzeby skręcać. Ona uniosła ku górze brwi, już miała pytać czemu tak, a nie inaczej, gdy ten złapał ją w pasie przyciskając do stojącego przy samej ścianie filara, tak, że ktokolwiek by nie przechodził, nie miał szans ich zobaczyć. Chciałam się odezwać, jednak uniemożliwiły jej to jego usta, które z chytrym uśmiechem po chwili przylgnęły do tych należących do niej.

— Mógłbyś się hamować, chociaż w szkole.

— Nie, nie mógłbym. To znaczy, oczywiście, że mógłbym, ale lubię ryzyko. A do tego, to jest silniejsze ode mnie. — na jego ustach po raz kolejny zagościł szeroki uśmiech, który tak cholernie ją rozczulał. Ujęła jego policzek, głaszcząc go po nim lekko, po czym westchnęła, wyklęła w myślach samą siebie i obejmując jego kark i barki, łapczywie przycisnęła swoje usta do jego, tak jakby miała to robić ostatni raz, jakby świat miał się zaraz skończyć, a to co miedzy nimi było, razem z nim.

— Dobra, masz rację. Stop. — usłyszała jego ciche westchnienie, na co odsunęła się lekko i przyjrzała mu. — To jest za silne na moją głowę, przynajmniej w szkole, ale w domu możesz to dokończyć. — odpadł szeptem, przysuwając się bliżej dziewczyny, zaś prawą dłonią wędrując po całej długości jej kręgosłupa i wywołując przy tym u niej przyjemny dreszcz. Przerwał mu dzwonek na przerwę. Wywrócił oczami, przelotnie pocałował ją w usta, po czym rozglądając dyskretnie po korytarzu, wypchnął ją zza filaru, a sam wyszedł za nią, na dodatek lekko klepiąc ją w tyłek. Posłała mu na to wredne spojrzenie i środkowy palec, na co on zaśmiał się krótko i wyrównał jej kroku.
Gdy tylko weszli w główny korytarz, od razu oboje natrafili (a dokładniej Summer po prostu w niego wlazła) na wysokiego bruneta, którego na milion procent znała, nie wiedziała tylko skąd. Ten widocznie także poznając ją, chciał odejść, ale zatrzymał sie wpół kroku, marszcząc lekko brwi i otwierając lekko usta.

—To ty. — palnęła bez namysłu.

— A to ty. — dodał, kładąc dłoń na karku i jakby zastanawiając. — Skąd ja...

— ...Cię znam? — dokończyła za niego, po czym nastała chwila ciszy między nimi. Wciąż oboje patrzyli się na siebie, próbując za wszelka cenę przypomnieć sobie skąd wiemy o swoim istnieniu. W pewnej chwili jednak nastolatka skojarzyła jego charakterystyczny, pociągający głos i juz wiedziała. — Kiedyś w jednym klubie pewien barman uratował mnie przed prawdopodobnym rozbiciem głowy o podłogę i jestem wręcz pewna, że to byłeś ty. — pokiwała głową z lekkim uśmiechem, a ten jeszcze moment zastanawiając się, odwzajemnił to, i lekko wystawił palec wskazujący.

— Jesteś Summer...

— ...A ty Harry.

— A ja Luke. — usłyszała z boku, i od razu przypomniała sobie o bracie.

— Właśnie. Luke, poznaj Harry'ego, Harry, poznaj mojego brata Luke'a. — nastolatka uśmiechnęła się.

— Jesteście rodzeństwem? — zapytał brunet, patrząc na nią to na niego. — Cholera. Nie jesteście w ogóle podobni.

— A kto powiedział, że powi...

— Więc, chodzisz tu do szkoły? — zapytała Summer, przerywając bratu zgryźliwą wypowiedź.

— Ten ostatni rok. — odparł, lekko zakłopotany. Nie trudno było domyśleć sie, ze praktycznie nikogo tu nie znał i był tu totalnie sam.

— Może będziecie razem w klasie. — odparła nastolatka, spoglądając na Luke'a, który stał zirytowany obok. — Co masz pierwsze?

Harry zamyślił się przez chwilę, po czym wyciągnął z kieszeni pogiętą kartkę i spojrzał na nią. Wychowanie fizyczne widniało pierwsze w jego planie lekcyjnym na dziś.

— Świetnie. — mruknął Luke, a Summer zaśmiała się cicho; oh tak, byli razem w klasie.

— W takim razie, idźcie już, chyba nie macie zamiaru się spóźnić. — popchnęła lekko bruneta w stronę swojego brata. — Widzimy się później. — dodała, i odwróciła się, biegnąc na górę do sali od geografii.

 — dodała, i odwróciła się, biegnąc na górę do sali od geografii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

a/n: tak, Harry, to Harry Styles ;)

big brother ☼ luke hemmings ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz