L.

8K 411 666
                                    

W nocy nie mogłem spać, a gdy tylko mi się to udawało, budziły mnie koszmary. W końcu nie wytrzymałem tego i wstałem.

Zastanawiałem się, co powinienem teraz zrobić. Przetarłem oczy dłonią i spojrzałem na zegarek. Była druga w nocy.

Ponownie położyłem się na łóżku. Dlaczego nie mogłem spać? Po tym całym stresie, teraz powinienem spać jak zabity. Mimo to nie mogłem. A przecież nareszcie byłem bezpieczny, pan pozbył się tamtych ochroniarzy, ze strony nowych raczej nic mi nie zagrażało. Westchnąłem obracając się na drugi bok. Na pewno gdyby był tu mój właściciel, to czułbym się o wiele lepiej...

No właśnie.

Podniosłem się z łóżka. Teraz już nie bałem się wychodzić nocą na korytarz, bo wiedziałem, że nikt mnie nigdzie nie zaciągnie i nie zgwałci. Przeszedłem przez korytarz i ostrożnie otworzyłem drzwi do sypialni mojego pana.

W pokoju było ciemno. Mój właściciel spał, zresztą tak jak się tego spodziewałem. Potrząsnąłem głową. To był głupi pomysł, znowu wpakuję się w jakieś kłopoty. Wycofałem się, starając się zrobić, to najciszej jak mogłem, ale chyba się nie udało. Drzwi trochę zaskrzypiały i najwyraźniej to wystarczyło.

- Matt?...

Zastygłem bez ruchu, licząc na to, że po prostu mówi coś przez sen. Niestety wyglądało na to, że jednak nie.

- Co ty tu robisz? - Usłyszałem jak obraca się na łóżku. - Która jest godzina?

Chyba jeszcze do końca się nie rozbudził, może gdybym teraz wyszedł, to do rana by o tym zapomniał, uważając całe zajście tylko za sen. Ale ja nie chciałem, tak tego zakończyć. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi.

Mój właściciel nawet się nie podniósł, leżał tylko na boku. Podszedłem na tyle blisko, że udało mi się zobaczyć, że ma też zamknięte oczy. Kucnąłem przy łóżku obok niego.

- Jest druga... - powiedziałem cicho.

Pan mruknął coś w odpowiedzi, ale nie zrozumiałem co takiego mówił.

- Przepraszam, że cię obudziłem - zacząłem od razu. - Ja nie...

- Po co przyszedłeś?

Właśnie, po co tu przyszedłem?

- M-mogę...? - przerwałem szybko, gdy załamał mi się głos. - Mogę spać dzisiaj z tobą?

Na to pytanie otworzył oczy i podniósł się lekko, chyba go to trochę rozbudziło. Przyglądał mi się bacznie, choć nie wiem, czy był w stanie cokolwiek dojrzeć przez tę ciemność.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedział w końcu. - Potrzebujesz teraz trochę więcej przestrzeni.

Nie decyduj za mnie, czego potrzebuję.

- Proszę - jęknąłem żałośnie. - Nie chcę zostać sam...

Na początku nic nie odpowiedział. Może chciał mi w ten sposób odmówić, ale ja nie chciałem wychodzić. Chciałem tu z nim zostać.

- No dobrze - westchnął w końcu i przesunął się, robiąc dla mnie miejsce. - Chodź.

Ucieszyła mnie ta informacja. Szybko skorzystałem z szansy i położyłem się obok niego. To dziwne, ale bardzo mi na tym zależało. Z nim czułem się lepiej, bezpieczniej. Wiedziałem, że nie będzie chciał wykorzystać mojej bliskości. W zasadzie to nawet nie miałbym nic przeciwko, za to wszystko co się ostatnio wydarzyło, należy mu się, bym się odwdzięczył. Ale wiedziałem, że on zamierza dać mi czas.

Leżeliśmy plecami do siebie. Tutaj było mi lepiej, byłem dużo spokojniejszy, ale nadal nie mogłem spać. Odwróciłem się w jego stronę.

- Rick...

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz