Kira wyglądała na całkiem zadowoloną z siebie.
Zaprowadziłem ją do pokoju, choć niechętnie. Znałem ją ledwie kilka minut i nie wiedziałem, co może strzelić jej do głowy, gdy będziemy na osobności.
Ciekawe czy wie o niewolnictwie? Jeśli nie, to muszę uważać, żeby niczego głupio nie palnąć. Narobiłbym sobie tylko niepotrzebnych kłopotów.
Wygląda na całkiem miłą. Jest uśmiechnięta i nie da się ukryć, że bardzo ładna. Ma jasne włosy, rozjaśnione na końcach. Zakładam, że jesteśmy w tym samym wieku.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, dziewczyna rozejrzała się po pokoju, jakby znalazła się w jakiejś dziwacznej krainie. Zlustrowała wszystko, jakby szukała czegoś szczególnego.
- Długo tu mieszkasz? - Odwróciła się w moją stronę.
- Niezbyt - odparłem szybko.
Jak powinienem się do niej zwracać? Po imieniu? Jest bratanicą mojego pana, więc w zasadzie...
- Zamkniesz drzwi? - zapytała nagle, wyrywając mnie z zamyślenia.
Niepewnie zerknąłem na otwarte na oścież drzwi, po czym wróciłem spojrzeniem do niej.
- Wolałbym nie - oznajmiłem słabo.
- A ja wolałabym, żeby były zamknięte - oświadczyła.
Nie odpowiedziałem, ani nie zrobiłem żadnego ruchu, więc dziewczyna wzięła sprawy we własne ręce. Minęła mnie i sama zamknęła drzwi, po czym uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Teraz będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Czyli miałem rację, ona coś knuła. Skoro chciała porozmawiać ze mną na osobności tak, żeby nikt nas nie słyszał, to zaczynałem mieć złe przeczucia.
- Jesteś... - zaczęła, ale niemal natychmiast się zawahała. Usiadła na moim łóżku - niewolnikiem, prawda?
Nie wiem, czy powinienem jej mówić, ale z drugiej strony ukrywanie tego faktu, nie wyjdzie mi na dobre.
- Skąd wiesz? - zrezygnowany odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Słyszałam - odparła już pewniej. - Wujek Paul mówił tacie, że wujek Rick kupił sobie nową zabawkę. To ty, nie?
Mimowolnie zacisnąłem dłonie w pięści. Nienawidzę się do tego przyznawać.
- Aha... ja...
Spojrzała na mnie jakoś dziwnie, nie potrafiłem określić, o czym myśli.
- Nie masz się czego wstydzić - powiedziała w końcu, to co od niej usłyszałem kompletnie mnie zaskoczyło. O co niby jej chodzi?
Jednak zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, ona podwinęła rękaw i pokazała mi numer seryjny wypalony na przed ramieniu.
Wybałuszyłem na to oczy, aż mi słów zabrakło.
- Jesteś... - nie potrafiłem dokończyć tego zdania. Kompletnie się tego nie spodziewałem.
- Niewiele ośrodków koduje swoje towary... - mruknęła, zakrywając wypalone cyfry.
- Myślałem, że jesteś ich córką - przyznałem szczerze.
Uśmiechnęła się do mnie lekko, ale wspomnienie o tym chyba obudziło niemiłe wspomnienia.
- Rzeczywiście zabrali mnie z ośrodka dla niewolników - przyznała gorzko. - Sami nie mogli mieć dzieci, więc postanowili adoptować.
- Ale kupno niewolnika, to nie to samo co adopcja - zauważyłem.
Dziewczyna poklepała miejsce obok siebie na łóżko. Usiadłem zanim zdążyłem się nad tym zastanowić. Poczułem się w jej towarzystwie jakoś swobodniej i chyba o to właśnie jej chodziło. Ale widziałem jak Kira zachowuje się w towarzystwie swoich rodziców-właścicieli, jak się do nich zwraca. Wiedziałem, że jako kupieni niewolnicy jesteśmy na zupełnie innych poziomach.
CZYTASZ
To Tylko Zabawka *Yaoi*
Romance*Uwaga! Opowiadanie zawiera wątki homoseksualne, niewolnictwa oraz uprzedmiotowienia człowieka. Nie lubisz, nie czytaj* Mathew nie potrafi pogodzić się z tym, że trafił do ośrodka dla niewolników i jest szkolony na zabawkę, by zadowolić jakieś bogac...