Musiałem to wszystko odchorować przez kilka dni. Pan nie pozwolił mi wrócić do siebie, więc spałem u niego w czasie, gdy on zajmował jakiś inny pokój. Pani Sarah przynosiła mi śniadanie i podawała leki. Właściciel głównie ze mną rozmawiał.
W ciągu tych kilku dni tylko raz mocno podskoczyła mi temperatura, przez co nie mogłem spać i wymiotowałem. Tej nocy zasnąłem wyczerpany, ale kiedy się obudziłem zobaczyłem pana czuwającego przy łóżku. Głupstwem byłoby zakładać, że spędził tu całą noc, równie dobrze mógłby przyjść tutaj minutę temu, ale jego widok sprawił, że w mojej klatce piersiowej zrobiło się przyjemnie ciepło. Szybko odgoniłem od siebie to dziwne uczucie, to pewnie przez chorobę...
Później już mi się nie pogarszało, choć pan robił mi zimny okład za każdym razem, kiedy temperatura choćby lekko mi się podwyższyła.
W końcu poczułem się już całkiem dobrze. Oczywiście przeszło mi przez myśl, by jeszcze trochę poudawać, ale wolałem nie kusić losu, i tak na dużo już sobie pozwoliłem.
Usiadłem na łóżku. Ciekawiło mnie, czy pan zapomniał o tym, co gadałem na początku choroby. Miałem nadzieję, że tak, bo jeśli nie... ugch... Wolałem o tym nie myśleć...
Jak na zawołanie, mój pan wszedł wtedy do pokoju.
- Dzień dobry, panie - odezwałem się, uśmiechając. - Jeszcze raz dziękuję za opiekę.
Na ogół niewolnicy nie powinni odzywać się bez pytania, ale jemu chyba to nie przeszkadza, a przynajmniej jeszcze ani razu mnie za to nie skarcił.
- Nie ma za co - odparł szybko. - Cieszę się, że czujesz się już lepiej.
Podszedł do mnie, a ja zacząłem się przejmować tym co będzie się teraz działo. Zaopiekował się mną, choć wcale nie musiał, wręcz nie powinien. Jakby nie patrzeć takie zwykłe ''dziękuję'' nie wystarczy. Tylko co powinienem zrobić? Nie chcę mu w żaden sposób podpaść...
Ale skoro jestem tu głównie do sprawiania mu przyjemności, to może...?
Uch... Mdli mnie na samą myśl...
Niepewnie podniosłem na niego wzrok.
- A czy ja... no... mógłbym ci się za to odwdzięczyć, panie?
- Co masz na myśli? - Uśmiechnął się delikatnie. Nie potrafiłem ocenić, czy udawał i tylko mnie podpuszczał, czy naprawdę nie wiedział, o co mi chodzi.
- Co pan zechce - odpowiedziałem.
- Na przykład?
Czułem, że moje serce bije jak szalone. Było mi gorąco, niby nie byłem już chory, a miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Mimo to przełknąłem nerwowo ślinę i zsunąłem się z łóżka na podłogę. Klęknąłem przed nim, po czym drżącymi rękami sięgnąłem do jego spodni.
Nie odważyłem się podnieść na niego wzroku. Chwyciłem za klamrę jego paska, ale dłonie tam mi się trzęsły, że miałem z tym spore problemy. Aż w końcu właściciel złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił moje ręce.
Spojrzałem na niego rozpaczliwie. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Twarz mnie paliła, a jego minę ledwo widziałem, przez gromadzące się w oczach łzy.
Podciągnął mnie lekko do góry, zmuszając do tego, bym się podniósł.
- Siadaj - powiedział, popychając mnie delikatnie w stronę łóżka. Zrobiłem, co mi kazał, a on w tym czasie podszedł do szafki. Wyjął coś z szuflady i zaraz podszedł z powrotem do mnie. - Otwórz buzię.
Aha, czyli w ten sposób...
Szczęka mi drżała. Zamknąłem oczy i otworzyłem szeroko usta. Nie chciałem tego widzieć.
CZYTASZ
To Tylko Zabawka *Yaoi*
Romance*Uwaga! Opowiadanie zawiera wątki homoseksualne, niewolnictwa oraz uprzedmiotowienia człowieka. Nie lubisz, nie czytaj* Mathew nie potrafi pogodzić się z tym, że trafił do ośrodka dla niewolników i jest szkolony na zabawkę, by zadowolić jakieś bogac...