V.

18.6K 599 357
                                    

Jako niewolnik nauczyłem się w miarę dobrze powstrzymywać emocję. Opiekun często mnie prowokował, tylko po to by puściły mi nerwy, a on mógł mnie ukarać, bo grzeczny i posłuszny niewolnik nie powinien się tak zachowywać.

Głos mojego pana nawet zdawał się brzmieć tak, jakby czuł do mnie litość, ale ja wiedziałem, że to nieprawda. Mimo to postanowiłem zachowywać się grzecznie i nie pokazywać po sobie prawdziwych emocji.

Niedługo później mój pan zaproponował, że oprowadzi mnie po rezydencji, a ja zgodziłem się bez gadania. Pokazał mi większość pokoi na trzech najniższych piętrach. Pokazał mi salon, jadalnie, kuchnię i bibliotekę. Było tam też mnóstwo innych pokoi, przez co czułem się trochę jak w opuszczonym hotelu. Mimo to wszystko było utrzymane w dość jasnych barwach i wyglądało całkiem miło.

Spotkaliśmy po drodze kilka pracujących w rezydencji osób. Powiedział, że ci dwaj wielcy faceci, których widziałem przed wejściem to jego ochroniarze. Jakoś od początku mi się nie podobali. Przerażali mnie.

Później wyszliśmy na zewnątrz. Właściciel pokazał mi podwórko i ogród, znajdującą się w nim altanę i inne ozdoby. Ucieszyła mnie możliwość wyjścia na świeże powietrze, ale zauważyłem, że mój pan cały czas pilnuje, bym się za bardzo od niego nie oddalał i nie zbliżał do bramy.

- I co myślisz? - zapytał.

- Jest pięknie, panie - odpowiedziałem szybko.

Rozejrzałem się, jakby dla pewności. Rzeczywiście było tam bardzo ładnie. Szkoda, że nie potrafiłem się tym cieszyć. Obecnie to jakoś trudno byłoby znaleźć mi coś, co mogłoby sprawić mi radość.

- Mam nadzieję, że dobrze się tu czujesz, bo spędzisz tu sporo czasu.

No chyba, że szybko się znudzisz i mnie oddasz.

- Mhm, tak - mruknąłem w odpowiedzi.

Na razie nie miałem powodów do narzekania. Ubrania, jedzenie i pokój. W dodatku mieszka też całkiem ładnie i na razie nie zrobił mi niczego złego. Mimo to nie mogę tracić czujności, moje życie w każdej chwili może zamienić się w koszmar...

Idealnie w momencie gdy to pomyślałem, mężczyzna przyciągnął mnie do ciebie. Nie zrobił tego zbyt mocno i prawdopodobnie chciał mnie tylko pocałować, ale wyrwał mnie z zamyślenia i byłem tak zaskoczony jego ruchem, że spanikowany go odepchnąłem.

Wtedy już wszystko potoczyło się bardzo szybko. Mój pan zrobił krok do tyłu, ale miał pecha, bo akurat za nim znajdowała się duża fontanna. Może i dałby radę zaprzeć się ręką, ale wszystko było mokre od wody, która chlapała na wszystkie strony, więc w następnej chwili mój właściciel był już cały mokry.

- P-panie... - Zrobiłem krok do przodu, ale prawie natychmiast się zatrzymałem. - N-nie chciałem... To... To był wypadek, przysięgam!

Mężczyzna rzucił mi złowrogie spojrzenie.

- Zamiast gadać, lepiej mi pomóż - warknął.

Nie mogłem się ruszyć. Czułem się, jakbym miał nogi z betonu. Wiedziałem, że powinienem do niego podejść i mu pomóc, ale nie mogłem. Był zły, wiedziałem to, ale ja nie zrobiłem tego celowo.

- Prze-przepraszam...

Zdołałem się cofnął. A potem odwróciłem się i uciekłem, po prostu uciekłem.

- Matt, stój! - usłyszałem za sobą jego krzyk, mimo to się nie zatrzymałem. - Wracaj tu natychmiast! Matt!

Niewykonywanie rozkazów to teraz mój najmniejszy problem. Zawsze byłem nieposłuszny i próbowałem ucieczek, ale jeszcze nigdy nie wrzuciłem mojego pana do fontanny, i to już pierwszego dnia. Mam przechlapane.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz