XXVIII.

9.8K 389 494
                                    

Spodziewałem się, że czeka mnie ciężka rozmowa. Miałem jednak nadzieję, że mój pan nie podejrzewa mnie i Kiry... Nawet nie chcę o tym myśleć.

Ale muszę przyznać, że bardzo chciałbym tu zostać. To przynajmniej rozwiązałoby mój problem z ochroniarzami. Nie musiałbym się nimi martwić. Tym razem.

Zatrzymaliśmy się w bezpiecznej odległości od Kiry i jej rodziców, poza zasięgiem ich słuchu.

- Co o tym myślisz? - zapytał mnie natychmiast.

Starałem się unikać jego wzroku, więc patrzyłem w dół. Jedyne co byłem w stanie zarejestrować, to fakt, że mój pan ma skrzyżowane ręce.

- Ja...

- Tylko szczerze - przerwał mi. - Nie chcę, żebyś mnie okłamywał.

Zrobiłem to już tak wiele razy...

- Chciałbym... - Zacząłem nerwowo wykręcać sobie palce, byleby tylko czymś się zająć. - Chciałbym tu zostać na noc, skoro nie będzie cię w rezydencji, panie...

Nie odważyłem się podnieść na niego wzroku. Bałem się, co on może sobie pomyśleć. To że ojciec Kiry mnie nie lubi było wiadome, ale nie mogłem ryzykować tego z moim panem.

- Ale naprawdę nie mam żadnych złych intencji - zapewniłem go. - Nic nie kombinuję z Kirą. Ja tylko...

- Tylko co?

Przełknąłem ślinę. Może powinienem mu powiedzieć? Może on coś z tym zrobi? W końcu to nie była moja wina. To nie ja go zdradziłem, to ochroniarze mnie zgwałcili, ja ich nie prowokowałem...

- Nie chcę być w rezydencji, gdy cię nie ma, bo... Bo... Ochroniarze mnie... Oni...

To nie była moja wina.

- Ja... Ja się ich po prostu boję - powiedziałem jednak. To też była prawda, ale chyba wolałem porozmawiać o ochroniarzach w bardziej sprzyjających warunkach.

Na początku nic mi nie odpowiedział. Może jakoś usłyszał niepewność w moim głosie i domyślił się, że chciałem powiedzieć mu coś innego?

- Boisz się, że znowu cię gdzieś zamkną? - zapytał, ale tym razem ja sam miałem wrażenie, że chodziło mu o coś innego.

- Aha...

To też.

- Porozmawiam z nimi.

- To nic nie da.

Gdyby próbował z nimi pogadać, tylko gorzej bym na tym wyszedł.

- Panie, proszę. Jedna noc. Tylko jedna - próbowałem go przekonać.

Chociaż miałem już coraz mnie chęci, żeby się upierać, by tu przenocować. Jeśli mam mu się tym narazić, to chyba wolę już zostać pod jego nieobecność w rezydencji.

Nagle mój pan złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę tak, bym na niego spojrzał. W pierwszej chwili nie byłem pewien, czy nie jest to przejaw wrogości, ale z ulgą stwierdziłem, że nie wygląda na złego, tej obojętności co wcześniej też nie było już u niego widać. Wyglądał raczej na zaciekawionego. Może chciał uważnie przyjrzeć się mojej reakcji.

- A co dostanę w zamian? - zapytał z lekkim uśmiechem.

Jego uśmiech i to pytanie na nowo rozbudziły we mnie nadzieję, że pozwoli mu tu zostać.

- Co zechcesz - odpowiedziałem grzecznie.

- A jeśli zechcę zrobić ci krzywdę?

- To też wchodzi w grę.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz