Spodziewałem się, że czeka mnie ciężka rozmowa. Miałem jednak nadzieję, że mój pan nie podejrzewa mnie i Kiry... Nawet nie chcę o tym myśleć.
Ale muszę przyznać, że bardzo chciałbym tu zostać. To przynajmniej rozwiązałoby mój problem z ochroniarzami. Nie musiałbym się nimi martwić. Tym razem.
Zatrzymaliśmy się w bezpiecznej odległości od Kiry i jej rodziców, poza zasięgiem ich słuchu.
- Co o tym myślisz? - zapytał mnie natychmiast.
Starałem się unikać jego wzroku, więc patrzyłem w dół. Jedyne co byłem w stanie zarejestrować, to fakt, że mój pan ma skrzyżowane ręce.
- Ja...
- Tylko szczerze - przerwał mi. - Nie chcę, żebyś mnie okłamywał.
Zrobiłem to już tak wiele razy...
- Chciałbym... - Zacząłem nerwowo wykręcać sobie palce, byleby tylko czymś się zająć. - Chciałbym tu zostać na noc, skoro nie będzie cię w rezydencji, panie...
Nie odważyłem się podnieść na niego wzroku. Bałem się, co on może sobie pomyśleć. To że ojciec Kiry mnie nie lubi było wiadome, ale nie mogłem ryzykować tego z moim panem.
- Ale naprawdę nie mam żadnych złych intencji - zapewniłem go. - Nic nie kombinuję z Kirą. Ja tylko...
- Tylko co?
Przełknąłem ślinę. Może powinienem mu powiedzieć? Może on coś z tym zrobi? W końcu to nie była moja wina. To nie ja go zdradziłem, to ochroniarze mnie zgwałcili, ja ich nie prowokowałem...
- Nie chcę być w rezydencji, gdy cię nie ma, bo... Bo... Ochroniarze mnie... Oni...
To nie była moja wina.
- Ja... Ja się ich po prostu boję - powiedziałem jednak. To też była prawda, ale chyba wolałem porozmawiać o ochroniarzach w bardziej sprzyjających warunkach.
Na początku nic mi nie odpowiedział. Może jakoś usłyszał niepewność w moim głosie i domyślił się, że chciałem powiedzieć mu coś innego?
- Boisz się, że znowu cię gdzieś zamkną? - zapytał, ale tym razem ja sam miałem wrażenie, że chodziło mu o coś innego.
- Aha...
To też.
- Porozmawiam z nimi.
- To nic nie da.
Gdyby próbował z nimi pogadać, tylko gorzej bym na tym wyszedł.
- Panie, proszę. Jedna noc. Tylko jedna - próbowałem go przekonać.
Chociaż miałem już coraz mnie chęci, żeby się upierać, by tu przenocować. Jeśli mam mu się tym narazić, to chyba wolę już zostać pod jego nieobecność w rezydencji.
Nagle mój pan złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę tak, bym na niego spojrzał. W pierwszej chwili nie byłem pewien, czy nie jest to przejaw wrogości, ale z ulgą stwierdziłem, że nie wygląda na złego, tej obojętności co wcześniej też nie było już u niego widać. Wyglądał raczej na zaciekawionego. Może chciał uważnie przyjrzeć się mojej reakcji.
- A co dostanę w zamian? - zapytał z lekkim uśmiechem.
Jego uśmiech i to pytanie na nowo rozbudziły we mnie nadzieję, że pozwoli mu tu zostać.
- Co zechcesz - odpowiedziałem grzecznie.
- A jeśli zechcę zrobić ci krzywdę?
- To też wchodzi w grę.
CZYTASZ
To Tylko Zabawka *Yaoi*
Romance*Uwaga! Opowiadanie zawiera wątki homoseksualne, niewolnictwa oraz uprzedmiotowienia człowieka. Nie lubisz, nie czytaj* Mathew nie potrafi pogodzić się z tym, że trafił do ośrodka dla niewolników i jest szkolony na zabawkę, by zadowolić jakieś bogac...