Czas spędziłem głównie na rozglądaniu się po apartamencie. Nigdy wcześniej nie byłem w hotelu, więc po prostu ciekawiło mnie jak to jest, ale w sumie wyglądało to na normalne pomieszczenie. Wielkie i ekskluzywne pomieszczenie.
Chwilę pooglądałem telewizję i przespałem się na kanapie. Mark zamówił do pokoju posiłek dla mnie i położył go na niskim stoliku, ale ja nic nie zjadłem. Dla zabicia czasu ponownie dokładnie obejrzałem sobie apartament.
- Nie jesz? - zapytał mnie Mark.
- Nie jestem głodny - odparłem.
Mężczyzna opadł ciężko na kanapę i odchylił głowę do tyłu.
- Nie zachowuj się jak małe dziecko - mruknął.
- Nie zachowuję się.
- Zachowujesz.
Sprzeczanie się z nim raczej nie miało sensu. Ten ochroniarz nie był zły, niczego nie próbował. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Ledwie zamieniliśmy kilka zdań.
Stałem teraz parę metrów od niego. Instynktownie zacząłem obliczać odległość jaka nas dzieliła. Gdybym się postarał, to zdążyłbym dobiec do drzwi. I uciec. Ale tylko jeśli nie byłyby zamknięte na klucz, otwieranie zajęłoby mi zbyt dużo czasu. Teraz nie pamiętam. Zamykał je po tym jak odebrał jedzenie?
Spojrzałem w kierunku drzwi, próbując sobie przypomnieć.
Ochroniarzowi chyba się to nie spodobało. Przezornie podniósł się z kapany i zrobił krok w kierunku wyjścia, dając mi do zrozumienia, że nie mam co próbować.
Cofnąłem się, nie chcąc, by dzielący nas dystans się zmniejszył.
- Dzię-dzięki za troskę - powiedziałem i zamilkłem na chwilę, nie chcąc znów zacząć się jąkać - ale nie trzeba.
- Denerwujesz się? - zapytał, ale z tonu jego głosy wiedziałem, że doskonale zna odpowiedź.
- Nie. - Objąłem swoje ramiona dłońmi, usiłując powstrzymać ich drżenie. - Skąd ten pomysł?
Mark zlustrował mnie, ale ku mojemu zaskoczenia, zamiast się zbliżyć, cofnął się.
- Tak jakoś - odparł.
Doceniam ten gest. Szkoda, że to nie on zajmuje się rezydencją mojego pana.
Nie wiem, ile dokładnie minęło, choć na zegarek zerkałem praktycznie co chwila. Na zewnątrz już dawno zapadł zmrok. Gdzie on jest?
Zaczynałem się już powoli denerwować. Na szczęście nie trwało to długo, bo mój pan w końcu wrócił. Odetchnąłem z ulgą. Z tym nowym ochroniarzem nie było źle, no i wiedziałem, że pan nadal może być na mnie zły, ale... mimo wszystko wolałem być z nim...
- Były jakieś problemy? - rzucił szybko do Marka.
- Nie, proszę pana - odparł od razu z lekkim uśmiechem.
Właściciel spojrzał w moją stronę, ale się nie odezwał. Zupełnie jakby próbował wyczytać, czy jego ochroniarz mówi prawdę.
- To dobrze. - Wrócił do niego wzrokiem. - Możesz nas już zostawić.
Tak jak rozkazał jego szef, Mark nas zostawił. Byliśmy teraz sami. Mój pan zamknął za nim drzwi na klucz. Przełknąłem głośno ślinę.
Na początku miałem wrażenie, że mój pan zupełnie zignorował moją obecność. Odłożył teczkę z dokumentami i torbę w której trzymał swój laptop. Rozejrzał się po pokoju, po czym przeszedł do drugiej części apartamentu i wykonał jakiś szybki telefon.

CZYTASZ
To Tylko Zabawka *Yaoi*
Romance*Uwaga! Opowiadanie zawiera wątki homoseksualne, niewolnictwa oraz uprzedmiotowienia człowieka. Nie lubisz, nie czytaj* Mathew nie potrafi pogodzić się z tym, że trafił do ośrodka dla niewolników i jest szkolony na zabawkę, by zadowolić jakieś bogac...