XXXVIII.

10.2K 424 301
                                    

Następne kilka dni spędzałem głównie na włóczeniu się po rezydencji. Czytałem książki od Kiry i przesiadywałem w bibliotece. Ostatnio coraz częściej odczuwałem też chęć wybrania się do ogrodu, ale wolałem powtarzać sobie, że ta wycieczka jest poza moim zasięgiem.

Po południu skończyłem kolejną książkę, którą podarowała mi Kira, zostały mi więc jeszcze trzy. Nie wszystkie mnie wciągnęły, ale przynajmniej zajmowały mój czas. Zacząłem oczywiście od tych o tematyce niewolnictwa, i nie wiem, czy Kira wybrała tak specjalnie czy nie, ale wszystkie miały dobre zakończenie, albo odzyskanie wolności, albo zdobycie miłości swojego właściciela. Może powinienem się tym zainspirować, ale jakoś wątpiłem, by miałoby mi się to udać.

To nie książka. Tu nie będzie happy endu.

Odłożyłem książkę na bok i postanowiłem znowu wybrać się do biblioteki. Zazwyczaj tam nie czytałem, ale lubiłem tam przesiadywać. Jakoś mnie to uspokajało.

Byłem już prawie na miejscu, ale wtedy na mojej drodze wyrosła pewna przeszkoda w postaci jednego z ochroniarzy, który robił chyba właśnie coś w postaci obchodu. Nie czekając ani chwili dłużej wszedłem do pierwszego lepszego pokoju, który, ku mojemu zaskoczeniu, okazał się pokojem telewizyjnym.

Jeszcze nigdy tu nie byłem. Ranyyy... jak ja dawno nie oglądałem telewizji. A teraz miałem okazję, bo telewizor był włączony. Rozejrzałem się, ale nikogo nie zobaczyłem w pobliżu. To oczywiście mógł być test, ale czego niby miałby dowodzić? Raczej bardziej prawdopodobne, że mój pan coś tu oglądał i na chwilę gdzieś odszedł. Albo może pani Sarah? Nie wiem. Tak czy inaczej, oglądanie telewizji chyba nie jest czymś za co szczególnie mógłbym mu się narazić.

Jeszcze przez chwilę leciały reklamy, a później jakaś kobieta zaczęła opowiadać o pogodzie na najbliższe kilka dni. Potem zaczęto mówić o wypadku samochodowym, przez który została zablokowana jedna z głównych dróg. Takie wypadki przywoływały złe myśli, szczególnie odkąd pan powiedział mi jak zginęli moi rodzice. Miałem ochotę zmienić kanał, ale minęło tyle czasu, od kiedy ostatni raz trzymałem pilot w rękach, że nawet nie wiedziałbym czy potrafię go użyć. Ostatecznie postanowiłem obejrzeć to do końcu. Później zaczęli gadać o jakimś nowo otwartym szpitalu, potem o jakimś napadzie... Oczywiście to wszystko było okropne, ale...

- Ani słowa o niewolnictwie...

- O tym raczej wiele nie usłyszysz - odezwał się ktoś w odpowiedzi. - Władze skutecznie zamiatają wszystko pod dywan.

Wzdrygnąłem gdy tylko usłyszałem ten głos. Natychmiast odwróciłem się w stronę mojego właściciela. Chyba nie powinienem tak mówić, przecież mógł to źle odebrać.

- Jeśli wyciekną jakieś informacje, wszystko jest szybko uciszane - kontynuował rzeczowym tonem, stając obok mnie. - Mówiłem ci, że ośrodki mają swoje kontakty też na najwyższych szczeblach. Mają swoje sposoby na wszystko.

Nie musisz mi tego mówić, przecież wiem w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję.

- Ja... Ja tylko... - próbowałem się jakoś wybronić, ale nie wiedziałem, co mógłbym mu powiedzieć, żeby to zrobić.

Od tej naszej małej zabawy w pytania i odpowiedzi minęło kilka dni, i miałem wrażenie, że od tego czasu trochę się między nami uspokoiło. Zadał mi kilka pytać i zgodnie z obietnicą nawet nie próbował dopytywać o to, co ukrywam. Ja też miałem okazję czegoś się o nim dowiedzieć, choć niewiele rund zakończyło się moim zwycięstwem...

Ale nie zmienia to faktu, że trochę się między nami polepszyło. Niestety, jak zwykle, musiałem coś chlapnąć i wszystko zepsuć...

- Przepraszam, że cię rozczaruję, ale policja rzadko kiedy załatwia takich jak my i uwalnia takich jak ty.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz