XXI.

11.7K 452 452
                                    

Nie byłem głodny i prawie nic nie zjadłem. Żołądek zacisnął mi się ze stresu, ze strachu i tych wszystkich nerwów, których doświadczyłem tego dnia.

Wcisnąłem w siebie trochę jedzenia, żeby pan się do mnie nie przyczepił, po czym właściciel pozwolił mi wrócić do pokoju. To był chyba pierwszy raz, kiedy żałowałem, że nie kazał mi iść do jego sypialni.

Poszedłem do siebie, wziąłem prysznic i położyłem się spać. Działo się dzisiaj ze mną coś dziwnego. Zazwyczaj nie zachowuję się w taki sposób. W końcu wcale nie nudziło mnie czekanie, tylko wykańczała ta niepewność. Był dla mnie miły, to tyle. A ja... Ja powinienem mu się za to jakoś odwdzięczyć.

- To zły pomysł - szepnąłem sam do siebie.

Tak lepiej nie przyśpieszać tego co nieuniknione i go nie wkurzać, bo skończy się tak jak ostatnio. Przecież mi wcale nie zależy.

To był szalony, dziwny i pełen niespodzianek dzień. Wykończony w końcu zasnąłem.

Następnego dnia znowu pomagałem pani Sarah ze sprzątanie. Właśnie zamiatałem podłogę w korytarzu, kiedy zadzwonił dzwonek. Tym razem pierwszy przy drzwiach był mój pan. Otworzył i wpuścił mężczyznę, z którym widziałem go, kiedy mnie kupował. Dobrze go sobie zapamiętałem, bo odradzał mu kupienie mnie i polecał wynajęcie tresera. Nie żebym się mu dziwił.

- Miałeś być godzinę temu - powiedział mu mój pan, wyraźnie zirytowany.

- Dobra, najwyżej się spóźnię. - Mężczyzna w odpowiedzi lekceważąco machnął ręką. - To co, pożyczysz mi go na parę godzin, czy nie?

Czy ja dobrze usłyszałem? Co on chce od niego pożyczyć na kilka godzin? Mam nadzieję, że nie mnie.

- Jasne - odpowiedział szybko mój pan. - Czekaj, zaraz przyniosę ci klucze.

Po tych słowach oddalił się w głąb rezydencji. Do czego klucze on chce mu dać? Oby nie do jakiegoś pokoju ze sprzętem do ''zabawy''. Dla mnie to wcale nie byłoby zabawne. Jestem w stanie znieść wynajem, ale nie chcę żadnych udziwnień, to i tak byłoby dla mnie wystarczająco stresujące i upokarzające.

Mężczyzna stojący przy drzwiach, skinął głową na powitanie, kiedy mnie zauważył i uśmiechnął się lekko. Nie za bardzo wiedziałem jak na to zareagować, ale też do niego skinąłem.

Chyba chciał do mnie podejść, ale wtedy wrócił mój pan, całe szczęście. On chyba też dopiero co mnie zauważył, ale machnął ręką na znak, że mam do nich podejść. Tak też zresztą drobiłem.

- Matt, pamiętasz Paula? - zapytał właściciel. - To mój brat. Byłem z nim, kiedy cię kupowałem.

- Mhm, pamiętam - mruknąłem, trzymając głowę nisko.

Jego brat Paul? A więc to on powiedział o mnie ojcu Kiry.

- Jesteś Mathew, prawda? - zapytał mężczyzna.

- Aha.

Starałem się za dużo nie odzywać i na niego nie patrzeć.

Błagam, panie, tylko nie każ mi z nim iść.

- Chyba nie jest w najlepszym humorze - zauważył Paul, a ja natychmiast pożałowałem, że pokazałem po sobie taką obojętność. Nie chciałem wyglądać na niezadowolonego. - Mam nadzieję, że Rick nie daje ci się za bardzo we znaki.

- Nie. Jest w porządku - odparłem, starając się nadać stanowczość swojemu głosu.

Paul położył mi dłoń na ramieniu, na co wzdrygnąłem się i cofnąłem o dwa kroki. Okropnie mnie tym zestresował, ale przynajmniej osiągnął swój cel, bo zmusił mnie, bym na niego spojrzał.

To Tylko Zabawka *Yaoi*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz